W sprawę zmiany miejscowego planu pn. Stadion jestem zaangażowana od samego początku – w listopadzie 2013 złożyłam wnioski do planu, na które do dziś nie dostałam odpowiedzi ani informacji w jaki sposób zostały one rozpatrzone. W przyjętej dziś uchwale widzę, że pojawiła się w niej tylko informacja, że burmistrz rozpatrzył wnioski przed uchwaleniem planu. Ale jak je rozpatrzył? Kiedy? Ile było tych wniosków? Czy ktoś poza mną widział mój wniosek? Tego nie wiem i podejrzewam, że nikt z radnych też nie.

Jestem zdumiona, że moje uwagi do planu z sierpnia tego roku zostały pominięte przez burmistrza, a uzasadnieniem, jakie dziś padło, była lakoniczna informacja, że reszta nierozpatrzonych (i niepodanych do wiadomości radnym) uwag, nie dotyczyła terenu objętego zmianą. Nie rozumiem tego, gdyż wszystkie cztery moje uwagi były jasno sprecyzowane, uzasadnione i dotyczyły terenu objętego zmianą (tak na marginesie, jaki byłby sens wnoszenia uwag, które wykraczają poza teren objęty zmianą – tego nie wiem).

Radnym została przedstawiona tylko 1 moja uwaga, i to do tego bez mojego uzasadnienia, ale za to z co najmniej dziwnym uzasadnieniem burmistrza, które zacytowała radna Kadrzyńska. Szkoda, że nie dano radnym szansy zapoznania się z całym materiałem (wnioskami, uwagami) i głosem ludzi w tej sprawie. Uważam to za poważne uchybienie. Po prostu zignorowano głos mieszkańców w tej sprawie.

Cały czas słyszę narzekania ze strony urzędu, że ludzie nie interesują się planowaniem w naszym mieście, i że tylko media robią wokół „szum”. A tutaj mamy wnioski, uwagi mieszkańców, którzy są po prostu spuszczani na drzewo. Albo podejrzewani o jakieś uprawianie polityki. To jest po prostu jest żenujące.

Nie udawajcie! Głos ludzi Wam przecież tylko przeszkadza! Taka jest prawda. Ja powiem jedno – ludzie interesują się bardzo planowaniem w naszym mieście, widzę to na co dzień, słyszę na ulicach, widać to chociażby w przedstawianych na początku sesji wnioskach mieszkańców do radnych.

Ja też łudziłam się, że możliwy jest jakikolwiek dialog w celu ulepszenia ważnych przestrzeni miasta i jakości życia mieszkańców. Czuję się do tego uprawniona, jako mieszkaniec Turku i jako architekt, dlatego zabrałam głos. Niestety, ci oficjalnie milczący mieszkańcy są ode mnie dużo mądrzejsi. Zdają sobie sprawę, że zabierając głos zostaną po prostu zignorowani i szkoda na to czasu.

No chyba, że mają minimum 50 lat na karku i zatrudniają masę ludzi – wtedy sytuacja wygląda inaczej. Doskonale ilustruje to fakt, że z kilkunastu uwag do planu, tylko jedna została rozpatrzona pozytywnie – uwaga spółki ProfiM.

Nie twierdzę, że wszystkie uwagi były słuszne, ale kilka z nich miało na celu dobro mieszkańców – jak np. wniosek o dopuszczenie na tym terenie funkcji mieszkalnej. Niestety zostały one w całości zignorowane.

Co mnie także uderzyło na sesji to to, że wypowiedzi i wyjaśnienia projektanta planu były formułowane w sposób protekcjonalny, bez szacunku do wiedzy radnych i samych radnych. Na szczęście kilku z nich słusznie kwestionowało wypowiedzi projektanta, za co jestem im wdzięczna, bo mi nie udzielono prawa głosu.

Zgodzę się z wypowiedziami radnego Antosika, że skoro już zmieniamy plan w takim miejscu miasta to dlaczego nie można wyciągnąć z tej zmiany jakichś korzyści dla samego miasta i mieszkańców, dlaczego władze oślepia wniosek i żądania prywatnego inwestora i zapominają oni o dobru ogółu i ten „ogół” ignorują.

Nasze miasto nie będzie szło do przodu, jeżeli nie będzie otwarte na głos zwykłych mieszkańców, którzy, nota bene, za zmianę tego planu zapłacili. Przykro mi, że tylko 6 radnych to zrozumiało.

Iwona Rylska