675-letni, a jakby trochę młodszy
Niby nic wielce spektakularnego w minioną niedzielę się nie wydarzyło, a jednak wszyscy nadal są trochę podekscytowani, trochę bardziej żywi. Okazało się bowiem, że zwykły, wspólny bieg zamienił się w międzypokoleniowe i międzyśrodowiskowe, aktywne świętowanie.
W tym roku sezon imprez plenerowych otworzył festyn. Oczywiście nie byle jaki festyn, bo z okazji 675-lecia miasta Turek, ale wciąż festyn, a nie jakiś tam festiwal. Wchodząc do dużego parku od razu przypomniał mi się czas gromko zapowiadanych wydarzeń spod znaku tzw. kultury wysokiej. Być może nie pamiętacie już Mehofferowskich Klimatów, bo tak jak duża część mieszkańców zwyczajnie ignorowaliście ten event. Albo tak jak ja, zwyczajnie wyparliście te wspomnienia jak jakąś traumę.
Abstrahując od tego, w minioną niedzielę okazało się, że prawie 800 turkowian zapragnęło wybiegać chociaż 1 km i tym samym wnieść swój wkład do puli 675 km. Byli i tacy, którzy postanowili poprawić swoją "życiówkę", albo dokonać czegoś nadzwyczajnego (jak przebiegnięcie łącznie 72 km w trakcie trwania imprezy!) Kto by się spodziewał, że ponoć leniwi i marudni mieszkańcy potrafią przyjść z całą rodziną i pobiec. Całość zakończyła się dość niespodziewanym sukcesem.
Biegły szkoły, stowarzyszenia, kluby... Oczywiście można powiedzieć, że to zwykły lans. Ale im więcej takich „lanserów”, tym robi się jakoś tłumniej, weselej. Każdy chce się pokazać. Na fejsie co drugi post to zdjęcie z glinianym medalem lub podczas biegu. Widać, że w parku coś się dzieje. Z kolei dzień wcześniej ogromna rzesza motocyklistów z całego regionu zjechała się z całego regionu, by modlić się o bezpieczny sezon. Miasto emerytów? Nie w ten weekend.
Nie potrzebna była jakaś nadzwyczajna organizacja, tysiące złotych na artystów, napompowana i sztuczna atmosfera. Wszyscy byli sobą i robili swoje. Zamiast scenicznych gwiazd liczne występy najmłodszych, żadna tam operetka w klimacie Mehoffera. Poza tym, inicjatywa biegów, jak i zjazdu motocyklowego to pomysł samych mieszkańców (stowarzyszonych w KB Maraton i Moturze), a nie ratusza (choć impreza w parku bez UM raczej by się nie odbyła). Być może dlatego to wszystko było autentyczne.
Podczas wieczornego spektaklu w parku padło stwierdzenie, że „Turek to wiocha”. Nie wiem co dosłownie autor miał na myśli, ale sami tak często mówimy o swoim mieście. Cokolwiek by to nie znaczyło, może właśnie musimy zaakceptować, że nigdy nie będziemy stolicą. Może właśnie dlatego nie powinniśmy pozwolić, aby na siłę robiono z nas miłośników sztuki przez duże S. Niech każdy biegnie tak jak lubi.
Marcin Derucki
Marcin Derucki dla Turek.net.pl
Redakcja Turek.net.plFB
email: redakcja@turek.net.pl
telefon: 787 77 74 72