Brud, smród i krew, czyli złota inwestycja w Gminie Kawęczyn
Futro z norek kojarzy się mylnie ze statusem społecznym, ponadczasową modą i luksusem. Być może już niedługo zacznie być kojarzone ze smrodem, krwią, plagą szczurów i much, zwłaszcza przez mieszkańców Gminy Kawęczyn, gdzie planowana jest budowa fermy norek amerykańskich.
Sprawa budowy fermy futrzarskiej jest w toku – pozytywnie oceniono miejsce potencjalnej budowy obiektu, który miałby mieścić się na Pachcie (między Będziechowem a Żdżarami). Inwestycja teoretycznie oznacza dodatkowe miejsca pracy. Teoretycznie, bo w praktyce nikt nie chce pracować w tak straszliwych warunkach. W większości polskich ferm w miejsce Polaków do pracy zatrudniana jest tania siła robocza zza wschodniej granicy.
Dlaczego u nas? Przemysł futrzarski kwitnie w Polsce, ponieważ na Zachodzie wprowadzono zakaz hodowli i uboju zwierząt na futra – istnieje wiele innych ekologicznych i bardziej etycznych rozwiązań. To, z czego inni się wycofują, jak zawsze u nas zostaje przyjęte z entuzjazmem. Na jak długo? Na pewno dopóki ferma norki amerykańskiej nie ruszy – wtedy mieszkańcy gminy szybko przekonają się, jaki los im zgotowano.
Wielotysięczna hodowla norek amerykańskich to ogromny problem: fetor ciągnący się na wiele kilometrów, bród, amoniak ulatniający się z odchodów, który szkodzi ludzkim organizmom. Dodajmy, że odchody sympatycznych gryzoni są wyjątkowo żrące, a ich utylizacja kosztowna, więc przeważnie trafiają one na pola. Na pewno nie będzie też miłe utylizowanie tego, co po futrach pozostało – ciał obdartych ze skóry zwierząt.
Doskonale wiedzą już o tym mieszkańcy Pomorza, gdzie funkcjonuje ok. 60 ferm i wciąż stawiane są nowe, mimo licznych protestów. Głośną sprawą była także budowa fermy z Żurawinie k. Wrocławia, która docelowo miała być jedną z największych w Europie. Jak stwierdza Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, Michał Kiełsznia, fermy norek mogą stać się przyczyną zatrucia gleby i ujeć wody pitnej. Badania wykazały realne ryzyko dla zdrowia mieszkających tam ludzi i Samorządowe Kolegium Odwoławcze unieważniło decyzję tamtejszego wójta o budowie fermy.
Jak będzie w Kawęczynie? Hodowla norek amerykańskich oraz innych zwierząt „futrzarskich” budzi wiele kontrowersji także przez fakt, że poważnie narusza zasady etycznie – zwierzęta żyją w ciasnych klatkach, zagryzając się wzajemnie. Wydrapane oczy, odgryzione ogony, rany na całym ciele, zakażenia i choroby. To codzienność na fermach. Ich niehumanitarne uśmiercanie i oprawianie to ogrom cierpienia i krwi. Cierpienia, na którym tajemniczy inwestor postanowił się wzbogacić. Dodajmy, że jest to cierpienie bezsensowne – nieładne, niezdrowe futerko z ranami nie zostanie wykorzystane.
Przemysł futrzarski jest niezwykle okrutny i na pewno budowa kolejnej fermy nie jest inicjatywą godną poklasku. Włodarze gminy, do tej pory ustosunkowani bardzo pozytywnie do całego przedsięwzięcia, być może powinni spojrzeć nie tylko na sumę kwoty planowanych zysków, ale także na sumę cierpienia i kosztów, które poniosą mieszkańcy na tym „złotym” interesie. Na pewno też kwestią czasu jest zainteresowanie obrońców praw zwierząt. Pozostaje tylko czekać na rozwój sytuacji i żywić głęboką nadzieję, że radni oraz wójt wykażą się rozsądkiem i empatią, tak, aby popularne powiedzonko „jutro to będzie futro” nie stało się dla mieszkańców aż nadto dosłowne.
ma