– Można spotkać się z opiniami, że na Placu Wojska Polskiego były piękne kwiaty, a teraz tych kwiatów nie ma. Takie opinie i sygnały się pojawiają. Zmiana ta nie jest bynajmniej spowodowana moją niechęcią  do kwiatów. Wzięły tu górę względy ekonomiczne. Tu chodzi o koszty – mówił podczas czwartkowej konferencji burmistrz Turku.

Rynek nie jest szczególnie zielony i ukwiecony, ale „rękę” do tego przyłożyła w dużej mierze pogoda. – Została mi przez pracowników przedstawiona koncepcja. Koszt utrzymania kwiatów na Placu Wojska Polskiego - czyli nasadzenia, pielęgnacja - wynosił około 70 000 zł. Póki co w ramach oszczędności na miejsce kwiatów została posiana trawa. Niestety pogoda jest jaka jest i ta trawa rośnie jak rośnie. No trudno, niech to będzie wina burmistrza, że ta trawa nie chce rosnąć – stwierdził Antosik.

Nie ma „dywanów” posadzonych kwiatów, pojawiły się za to kwiaty w gazonach. – Na Placu Wojska Polskiego ustawione zostały gazony z pelargoniami, tak jak robi się to w wielu miastach. Nawet jeśli to rozwiązanie się nie do końca sprawdzi, będzie można je przestawić gdzieś indziej i uatrakcyjnić inną część Turku. Na lampach również umieszczone będą kwiaty. Być może się to sprawdzi, może okazać się to fajne rozwiązanie – mówił burmistrz.

Pomysł zakłada, że od przyszłego roku utrzymanie zieleni na Placu Wojska Polskiego będzie o około 50 000 zł tańsze i o wydawaniu kwot rzędu 70 000 zł można będzie zapomnieć. – Szacowany koszt nasadzeń i utrzymania zieleni na Placu Wojska Polskiego w przyszłych latach będzie wynosił około 20 000 zł rocznie. Będzie to różnica, prawda? Póki co w tym roku musieliśmy ponieść oczywiście koszt zakupu tych gazonów. Pamiętamy, że są to pieniądze publiczne. Nie robimy zmian wizerunku rynku dlatego, że coś nam się podoba lub nie podoba. Chodzi o koszty. Jeśli mieszkańcom się to nie spodoba, to można wrócić do poprzedniej koncepcji, ale żal by było nie spróbować – powiedział Antosik.

AW