W programie obrad czwartkowej XXV sesji znalazł się punkt, dotyczący podjęcia uchwały w  sprawie „przekazania Przedsiębiorstwu Gospodarki Odpadami Sp. z o.o. w Turku wykonania części obowiązkowego zadania własnego gminy w zakresie utrzymania czystości i porządku na terenie Gminy Miejskiej Turek”. Mówiąc "po polsku" - rzecz dotyczyła odbioru śmieci od mieszkańców Turku przez miejską spółkę, a nie wyłonionego w przetargu oferenta. Zdecydowanym przeciwnikiem głosowania w tej sprawie był Tomasz Kwaśny.

– Dzisiaj mamy głosować nad powierzeniem, na 20 lat, temu przedsiębiorstwu jakichś zadań, a tak naprawdę nie znamy statutu. Statutu czyli podstawowego dokumentu spółki. (...) Chodzi o publiczne pieniądze mieszkańców. Teraz nie wiemy, w jaki sposób będziemy informowani o kosztach, jakie ponosi ta spółka. Czy one są wyższe czy niższe? Na co będzie przeznaczany ewentualny zysk? A co jeśli koszty to będzie np. tylko połowa tych kwot pobieranych od turkowian? To wtedy co? Spółka wręczy pozostałe pieniądze jako nagrody dla pracowników? Bo będzie tak mogła zrobić, jeśli tak będzie miała zapisane w statucie – mówił zaskoczony pomysłem podejmowania uchwały radny. Kwaśnemu wtórował Romuald Antosik, mówiąc o tym, że póki co posłowie odrzucili możliwość powierzania odbioru śmieci spółkom komunalnym, bez przeprowadzenia przetargu. – W wyniku przetargu cena odbierania śmieci może być drastycznie obniżona – przekonywał radny.

Czy informacje o tym, że decyzja radnych miała być podjęta bez zapoznania się ze statutem spółki PGO była tylko jakimś wybiegiem Tomasza Kwaśnego, który uczynił sytuację bardziej kuriozalną? Niestety nie, o czym świadczyły słowa burmistrza Czapli. Włodarz miasta poinformował zebranych w sali im. Solidarności, że statut nie jest przygotowany „na czysto”, gdyż „pan rejent nie przygotował odpisu tej uchwały, ale oczywiście nie będzie żadnego problemu, żeby go sobie zobaczyć”. – Tam nie ma spraw związanych z funkcjonowaniem, dotyczącym wysokości czy też odpłatności, bo to są tylko sprawy organizacyjne – uspokajał samorządowców burmistrz.

Radnego Kwaśnego niepokoiła nie tylko wizja 20 lat z PGO, ale również kosztów administracji. Radny pytał burmistrza o to, czy faktycznie będzie to ok. 250 tysięcy złotych. – Tak mamy założone, ale z pewnością będziemy tu mieli oszczędności. Zobaczymy jako to będzie. Na razie to jest przymiarka – wyjaśniał Zdzisław Czapla.

Gdy jedni radni mówili o tym, że stawki śmieciowe w Turku są za wysokie, a powierzanie działań PGO na 20 lat to zły pomysł, inni zdecydowanie popierali taki obrót spraw. – A dlaczego nasi koledzy w setkach miast, gmin, miasteczek protestowali wtedy, gdy ukazał się zapis, że nie można powierzyć tego spółkom tych miast i gmin? Po co? Po to, żeby mieć wpływ na to, jak te spółki funkcjonują. (…) Zobaczmy co się stało w wielu państwach europejskich, np. w Słowacji. Tam weszły na rynek śmieciowy bardzo silne korporacje. W pierwszym okresie zastosowano ceny dumpingowe, a w tej chwili w wielu miastach i regionach te stawki podniesiono do niebotycznych rozmiarów. (…) To samo dzieje się już w Polsce. Także tu olbrzymie korporacje ostrzą sobie już zęby, mając jeden cel - jak największy zysk – ostrzegał Marian Mirosław Marczewski.

Koniec końców okazało się, że słowa burmistrza Czapli - „Przecież my nie będziemy mieszkańców okradać” itp. - znalazły uznanie w oczach samorządowców. W trakcie głosowania 16 radnych było za powierzeniem na 20 lat części zadań  Przedsiębiorstwu Gospodarki Odpadami, 5 było przeciw.

Czy mieszkańcy Turku powinni lamentować nad najwyższymi w powiecie stawkami śmieciowymi? Ze słów burmistrza wynika, że nie, gdyż w gminach po prostu te opłaty mogą okazać się zbyt niskie, a sytuację w Turku należy porównać do innych miast czyli np. do Jeleniej Góry (20zł – odpady selekcjonowane, 28 – mieszane).

AW