Wspomnianą informację przedstawiła radnym Joanna Massopust, która tuż potem musiała wysłuchać cierpkich słów, padających z ust radnego z Cisewia.  – Cały czas odnoszę wrażenie, że Wiejskie Centrum działa na zasadzie świetlicy wiejskiej Kowali Księżych. Ostatnio z wójtem rozmawialiśmy na ten temat, że mają się odbywać wyjazdowe spotkania. Mieliśmy jedno [10 października - przyp. red.], przed samą sesją i dzisiejszą informacją akurat. Skoro nadal to działa na zasadzie świetlicy wiejskiej w Kowalach Księżych, to za co my płacimy, na co środki przeznaczamy? – dociekał radny Paweł Młynarski.

Biernie tego typu wypowiedziom nie mogła przysłuchiwać się Joanna Massopust, która przypomniała samorządowcom, że w Wiejskim Centrum Lokalnej Aktywności odbywały się warsztaty i spotkania nie tylko dla mieszkańców Kowali Księżych, a w takich wydarzeniach, jak konkurs plastyczny „Zapobiegamy pożarom”, bal karnawałowy czy warsztaty zdobienia pisanek, mogli uczestniczyć zainteresowani nie tylko ze wspomnianej wsi. Joanna Massopust nie omieszkała również wskazać radnym, z jakimi problemami wiąże się organizowanie wyjazdowych zajęć: – Jest to ogromna dezorganizacja i trudność dla mnie osobiście. Jestem jednoosobową załogą WCLA. (…) Zapakowanie do auta całego majdanu, który nie jest mały, jest dla mnie obciążeniem.

Po stronie Joanny Massopust stanęła mniej sroga od Pawła Młynarskiego Halina Kowalska. Radna przekonywała, iż trudno jest organizować zajęcia poza siedzibą Centrum: – Trzeba by przewieźć materiały, jakiejś podkłady, farby, różne rzeczy. Dlatego większość różnych warsztatów artystycznych odbywa się na terenie Centrum, bo tam jest wszystko na miejscu. Trudno brać te palety z  farbami i wieźć pudło tych palet gdzieś, do jakiejś wsi.

Radny Paweł Młynarski podziękował za przedstawione wyjaśnienia i zaniechał dalszego drążenia tematu jakości pracy Wiejskiego Centrum Lokalnej Aktywności w Kowalach Księżych.

AW