Radny Piotr Maciaszek zajął się tematem galewskich „świateł” podczas interpelacji.: – Kto ustalał sygnalizator świetlny na Galewie? On stwarza zagrożenie. (…) Kierowca od Kościelca jadący nie zdąży się zatrzymać, przelatuje na czerwonym świetle. Jeśli wyjedzie ktoś od cmentarza, stanie się tam tragedia. Ten sygnalizator za krótko bierze. Przelatują TIR-y na czerwonym świetle, bo one nie są w stanie wyhamować – mówił radny Maciaszek proponując, by może za kontrolę tego odcinka drogi wojewódzkiej nr 470 miejsca zabrali się policjanci, co nieco utemperowałoby osoby z „ciężką nogą”.

O ile Piotr Maciaszek winił za istniejącą sytuację mimo wszystko głównie sygnalizator, to na kierowcach suchej nitki nie rozstawiał radny Budynek: – Faktycznie jest może blokowanie ruchu przez częste włączanie światła, ale z tego, co zauważyłem, to niektóre samochody jadą z ogromną prędkością. Po drugie - mój syn jeździ do technikum i kierowca autobusu przejeżdża, kilkakrotnie już na czerwonym świetle. Specjalnie przejeżdża.

Głos w dyskusji zabrał także wójt, który przypominał radnym, iż sygnalizator na który utyskują rozmaite osoby, jest tzw. sygnalizatorem inteligentnym. Jego działanie polega na tym, że jeśli ktoś przekracza prędkość, włącza się czerwone światło. Cezary Krasowski mówił wprost, że on osobiście przyzwyczaił się do idei jazdy zgodnie z przepisami, ale wielu kierowców rozmaite ograniczenia ma za nic: – W Galewie kierowcy samochodów notorycznie przekraczają prędkość w terenie zabudowanym. Gdyby taka osoba jechała zgodnie z przepisami, ten sygnalizator nie włączyłby się.

Tego typu argumenty nie przekonały Piotra Maciaszka. Zdaniem radnego i tak powinno zostać skorygowane to, że zielone światło włącza się zbyt szybko dla kierowców z drogi podporządkowanej, gdyż ci mogą ucierpieć podczas zderzenia z rozpędzonym pojazdem, który nie da rady zatrzymać się przed „czerwonym” na trasie wojewódzkiej. – Dojdzie do tragedii – ostrzegał Piotr Maciaszek.

AW