Panna była ładna, a kawaler z morgami, więc Cisew bawił się na weselu
Imponująca limuzyna, drogi wystrój sali, wynajęty barman znający 1001 sztuczek - tak dziś wygląda polskie wesele, które ma niestety coraz więcej wspólnego z amerykańskimi serialami, niż ze wspomnianą polskością właśnie. O tym, jak dawniej wyglądał tradycyjny ożenek, można było przekonać się w sobotę 11 października, podczas „Goszczanowskiego wesela po cisewsku”.
Gdy w sobotni wieczór pod świetlicą wiejską w Cisewie ustawił się sznur aut, a do do jej wnętrza zaczęli nadciągać coraz to nowi goście, niejeden obserwator zdarzenia mógł dojść do wniosku, że w Cisewie odbywa się właśnie wesele. Byłaby to poniekąd prawda, choć nie było to jednak zwyczajna impreza rodzinna. W dniu 11 października na zaproszenie Stowarzyszenia Cisew do tejże miejscowości przybyli goście z Goszczanowa, w tym członkowie ,,Zespołu wokalno-tanecznego ,,Znad Swędrni'' i kapeli ludowej ,,Znad Swędrni', by zaprezentować niezwykłą inscenizację, której częścią stali się wszyscy widzowie.
Główną ideą „Goszczanowskiego wesela po cisewsku” było przypomnienie, jak taka właśnie zabawa wyglądała dawniej, gdy jeszcze Polacy nie mieli zapędów, by upodabniać tę imprezę rodzinną do tego, co zobaczyć można w hollywoodzkich filmach. Tak więc oto cisewska świetlica wiejska za sprawą odpowiedniej scenografii przeniosła widzów w przeszłość. Ci zobaczyli nie tylko sam obrządek wesela, ale też mieli okazję śledzić to, co je poprzedziło. Okazało się bowiem, że pewna chłopska para ma syna na wydaniu i zaczyna rozmyślać o znalezieniu mu małżonki. Niezbyt troszcząc się się o to, co myśli o tej kwestii ich potomek, sami wybierają odpowiednio atrakcyjną, pracowitą i - co ważne - majętną kandydatkę, po czym wysyłają do domu dziewczyny swatów, by ci dogadali się z rodzicami wiejskiej piękności.
Gdy wiadomo już było, kto ma ile bydła w obórce oraz ile mórg należy przekazać, by rodziny mogły się scalić, jasnym stało się, że wesele się odbędzie. W ten oto sposób publiczność inscenizacji miała okazję wysłuchać ludowych przyśpiewek i zobaczyć, jak parę młodą podejmowano w sali weselnej, jak się bawiono, jakie wznoszono toasty. Co ważne, Stowarzyszenie Cisew zadbało o to, by zgromadzeni na „Goszczanowskim weselu” poczuli się jak prawdziwi goście, więc każdy mógł zasmakować wędlin i ciast, a i coś na popitkę także się znalazło.
Organizatorem „Goszczanowskiego wesela po cisewsku” było Stowarzyszenie Cisew z panią prezes Elżbietą Maciejewską, sołtys Anną Woźniak oraz paniami Joanną Pasztuszką i Janiną Jafra na czele, wspomagane przez Koło Gospodyń Wiejskich oraz pozostałych mieszkańców miejscowości Cisew. Impreza nie mogłaby się odbyć, gdyby nie wsparcie sponsorów: Gminy Turek, radnego Pawła Młynarskiego, Tadeusza Czekały, który zadbał, by goście posmakowali pysznych wędlin, a także dyrekcji firmy Sun Garden, która ufundowała materiały, z których powstać mogły ludowe stroje, uszyte sprawie i szybko pod okiem pani Bogumiły Knop.
AW