W trakcie sesji samorządowcy zajęli się zwyczajną pracą, polegającą na przyjęciu poszczególnych projektów uchwał, a nieco później na kilka słów podsumowania pozwolił sobie m.in. przewodniczący Ireneusz Augustyniak. Radny Augustyniak w najbliższych latach nie będzie już przewodniczył podczas malanowskich sesji, ale kto wie, może będzie w nich uczestniczył w charakterze wójta, gdyż ubiega się o tę funkcję. Zarówno przewodniczący, jak i wójt Krzeszewski, podziękowali za współpracę radnym, sołtysom, urzędnikom, dyrektorom szkół i kierownikom podległych gminie jednostek, jak i sobie nawzajem. Rzecz jasna przy tej okazji nie obyło się bez wręczenia symbolicznych kwiatów i książek. Choć owo podsumowanie wniosło w sesję atmosferę życzliwości i nostalgii, to jednak w trakcie obrad musiało paść kilka gorzkich słów.      

Na owe słowa zasłużyli niektórzy radni, którzy - rzec by można - sprawowali swoje mandaty „na pół gwizdka”. – Chciałem coś powiedzieć odnośnie frekwencji radnych tej kadencji. Proszę państwa, było dwóch radnych, którzy opuścili po 20 sesji, na 45. Prosty rachunek - byli na 25. Akurat dotyczyło to Zbyszka Nycka i radnego Marka Harasnego, którego dziś nie ma. Tamten kolega akurat nie chodzi dość dawno, natomiast Zbyszek zaczął ostatnio uczęszczać na sesje, ale nie chodził dość sporo od początku – mówił przewodniczący Augustyniak wskazując, że część radnych była na wszystkich sesjach, a osoby mające nieobecności przeważnie opuściły obrady ledwie kilka razy. – Frekwencja niezła, poza tymi dwoma kolegami, którzy nie byli w połowie praktycznie. Pozostali pełnili ten mandat w miarę rozsądnie i odpowiedzialnie.

O ile Ireneusz Augustyniak za chwilę z przewodniczącego stać może się wójtem, to wójt Krzeszewski bynajmniej nie kandyduje nawet na radnego i usuwa się w cień, więc jego podsumowanie miało jak gdyby głębszy wymiar. Gerard Krzeszewski nie tylko dziękował za wieloletnią współpracę, ale też ostrzegał, że choć wójtem już nie będzie, to jako były włodarz i mieszkaniec Malanowa będzie bardzo zły jeśli zauważy, że to, czego w ostatnich latach dokonano w gminie, zostanie zmarnowane lub zniszczone.

Gerard Krzeszewski żegnając radnych i sołtysów nie krył rozgoryczenia wynikającego głównie z jednego faktu - z tego, że choć nie jest kandydatem na wójta, to mimo to niektóre osoby robią sobie z niego w kampanii wyborczej obiekt ataków, a krytyka pod jego adresem nie ustaje. – Zostałem wójtem w wieku 28 lat. Miałem ciężko. Większość osób uważała mnie za idiotę, mówiąc w skrócie. Do dziś 30 % tak uważa. Pewnie dlatego, że tak jest łatwiej w Polsce. W Polsce jest łatwo traktować osobę gorzej niż lepiej – mówił wójt. Gerard Krzeszewski stwierdził, iż z krytyką spotykał się przez całych 12 lat urzędowania mimo tego, że z Malanowa - gminy zaliczanej niegdyś do „niższej ligi” - uczynił gminę regularnie notowaną np. w pierwszej setce prestiżowego Rankingu Samorządów „Rzeczpospolitej”'.

Koniec końców Krzeszewski rozdał uczestnikom sesji żółte koperty z tajemniczą treścią. Znajdowały się w nich karteczki z następującą informacją: „Wójt Gminy Malanów – Gerard Krzeszewski otrzymał w 2002 roku budżet Gminy Malanów na rok 2003 z zadłużeniem w wysokości ponad 39%. Wójt Gminy Malanów – Gerard Krzeszewski przekaże w 2014 roku budżet Gminy Malanów na rok 2015 z zadłużeniem w wysokości poniżej 38%.” Obecny na sesji Józef Cajdler uznał wskazane dane za nieprawdziwe.

AW