Dyskusje o oświetleniu rozpoczął Józef Szustakowski, niezadowolony z plotek krążących po okolicy. – Wieść gminna niesie, do mieszkańców takie tematy dotarły, że Rada Gminy wyraziła zgodę na wyłączenie światła i rzekomo to jest w protokole sesji. Ja sobie sobie nie przypominam, żebyśmy tu tak dyskutowali i podawali jakieś terminy, o której pan wójt może wyłączać, czy nie wyłączać. Jeśli coś takiego jest, to należy to wyjaśnić – domagał się Józef Szustakowski. 

Nieco inne spojrzenie na sprawę miała przewodnicząca Rady Gminy. Krystyna Michalak wskazywała, że przecież kwestia palenia się lamp poruszana była chociażby podczas prac poszczególnych komisji, więc jakby nie patrzeć, radni zajmowali się w pewien sposób problemem, np. podając propozycje godzin gaszenia lamp i ich włączania. 

– Ale pani przewodnicząca, jeśli mówi się o Radzie, to ja uważam, że mówi się o jakichś ustaleniach w tym gremium. To, co wnioskowały komisje, to dla mnie jest tylko wniosek. Nie można się tak powoływać na wnioski komisji. Gdybyśmy tutaj na sesji coś przegłosowali, ustalili, że coś takiego ma być.... Jeśli poszła w eter na podstawie wniosków taka informacja, no to nie wiem – wyraził swoją opinię Szustakowski.

Choć radni spierali się o to, na której komisji mówiono lampach, jakie wnioski padły i kto je popierał, to jednak te wyjaśnienia nie miały wielkiego sensu. Sprawa panowania mroku w gminie Władysławów jest dość oczywista. Wszakże podczas sesji przedstawiono wszystkim zebranym informację z działań wójta w okresie międzysesyjnym. – Wprowadzono przerwę nocną w oświetleniu ulicznym na terenie gminy Władysławów w godzinach od 1:00 do 4:30 w sezonie letnim, z wyjątkiem ul. Rynek we Władysławowie  – informował sekretarz Urzędu Gminy Tomasz Rajczyk.

Samorządowcy podczas wtorkowej sesji wcale nie musieli się kłócić nawzajem. Mieszkańcy gminy Władysławów, jak również pilni obserwatorzy Kroniki Kryminalnej pamiętają, jak kilka miesięcy temu pod osłoną nocy wandale zniszczyli wiele metrów betonowego płotu, okalającego dom usytuowany przy jednej z ulic we Władysławowie. Właśnie teraz na sesji pojawiła się z małym dzieckiem właścicielka tego domu. Pani Karolina postanowiła powiedzieć władzom gminy bez ceregieli co myśli o tym, że nie może doprosić się lampy koło tejże posesji. Kobieta była zbulwersowana tym, że do sprawy zapewnienia oświetlenia na ulicach, a tym samym w pewnej mierze bezpieczeństwa, podchodzi się w taki błahy jej zdaniem sposób. Mieszkanka mówiła też o tym, iż na skierowane do władz pismo otrzymała odpowiedź od wójta Zająca, ale nikt ze strony Rady Gminy nie raczył jej choćby w najmniejszym stopniu odpowiedzieć.

Nie do końca z takim stanowiskiem zbulwersowanej uczestniczki sesji zgadzała się przewodnicząca Rady Gminy. Krystyna Michalak wskazywała, że przecież na pismo odpowiedział wójt Zając, a poza tym wniosek sformułowany przez mieszkankę, dotyczący konieczności postawienia słupa i umieszczenia lampy, był odczytany na jednej z sesji, więc bynajmniej sprawa nie przeszła bez echa.

Pani Karolina nie poprzestała na krótkiej wypowiedzi i obszernie informowała podczas sesji, że od 2013 roku walczyła o lampę na ul. Lecha w pobliżu  „Orlika”, gdyż część społeczeństwa, lubiącego nocne zabawy, woli udać się właśnie w to miejsce, niż przebywać na oświetlonym rynku: – Te osoby się tam zjeżdżają, zatrzymują, robią różne dziwne rzeczy. Nie chcę nawet wnikać. Każdy słyszał. Wiele osób widziało też ogrom zniszczeń, jakie się dokonały z 11 na 12 listopada 2014 roku, kiedy zniszczono przy mojej posesji około 50 metrów bieżących płotu betonowego. (…) Poruszam to, bo państwo przed wyborami przychodzili po głosy, do nas, do domu. Ja do każdego mówiłam, że ja bardzo proszę o to, by lampy były włączane. (…) To jest tylko płot, a co by było, gdyby coś się komuś stało? Kto z państwa by na to spojrzał? Szłoby jakieś dziecko, ktoś by kogoś pobił, ktoś by komuś krzywdę zrobił nie daj Boże. Czy ktoś by wtedy pomyślał „ach, mogliśmy coś zrobić”? 

– Ja naprawdę pani wniosku nie zlekceważyłam. (…) Pan wójt uszykuje środki na założenie tej lampy, to myślę, że Rada ustosunkuje się do tego – mówiła przewodnicząca Michalak. – Przy nadwyżce, a ta nadwyżka będzie teraz na półrocze, to z niej jeśli wygospodarujemy pieniądze, to tę lampę byśmy założyli. Pamiętajmy - mówimy nie tylko o lampie, ale o zrobieniu projektu, ustawieniu słupa, zrobieniu instalacji. Muszą być wszystkie pozwolenia i projekty zrealizowane – tłumaczył pani Karolinie wójt Krzysztof Zając, dając nadzieję na pozytywne załatwienie sprawy.

AW