Początkowo w porządku obrad nie widniał żaden punkt, związany z tematem zarobków wójta, ale na początku sesji ów porządek zmodyfikowano. To, jak wyglądać ma propozycja nagradzania Sławomira Prentczyńskiego, wyjaśnił przewodniczący Rady Gminy. Andrzej Toms tłumaczył, że w skład owej pensji wejdzie wynagrodzenie zasadnicze, a ponadto dodatek funkcyjny, a także dodatek specjalny w wysokości 40% łącznego wynagrodzenia, uzyskiwanego w ramach wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego. Ponadto wójtowi przysługuje dodatek za wieloletnią pracę.

Jak zauważył przewodniczący Toms, takie wynagrodzenie będzie mieścić się w stawkach ujętych w odgórnym rozporządzeniu w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych. Te słowa nie przekonały jednak radnego Sławomira Ogrodowczyka z Grąbkowa, który zaczął pomstować, iż z jego wyliczeń wynika, że wójt miał miesięcznie około 10 000 zł i nadał podobną kwotę będzie otrzymywać. Radny pytał więc, gdzie jest owe 20% obniżki, o której tyle mówiono w telewizji, którą zapowiadał Jarosław Kaczyński.

– Czyli co? Jeżeliby miało być minus 20%, to my dajemy specjalny dodatek 40% i wyrównujemy utratę, tak? No ja tak to rozumiem. Dla mnie to jest tak, jak w sklepie. Jest 3,99 zł, a nie 4,00 zł. To nie jest żadna obniżka. Tymczasem za zmniejszenie pensji wójta można byłoby np. pozyskać jakiegoś dodatkowego pracownika do Urzędu Gminy. To świadczenie przeznaczyć, by ściągnąć jakiegoś fachowca – narzekał Ogrodowczyk.

Zdaniem radnego, wójt powinien zarabiać mniej. Powinien między innymi dlatego, że Sławomir Prentczyński jest debiutantem na tym stanowisku. – Dla mnie podczas pierwszej kadencji wójta powinna być stosowana jedna z form takiego mniejszego wynagrodzenia. Wtedy przez cztery lata wójt pracuje sobie swoimi wynikami, swoimi staraniami na to, by mieć wyższą pensję. Tak uważałem wcześniej, tak uważam nadal.

Ze Sławomirem Ogrodowczykiem nie mógł zgodzić się radny ze Żdżenic. Stanisław Piąstka prosił, by malanowscy radni nie ulegali emocjom i nie patrzyli na to, co starają się wmawiać wszystkim politycy z Warszawy. Zdaniem radnego Piąstki nie może być tak, że ktoś z góry narzuci cięcie wynagrodzeń wójtom i burmistrzom, nie licząc się ze zdaniem samorządowców, a samorządowcy potulnie wypełnią nakaz. Radny dodał, iż zapewne najważniejsi politycy w kraju wcale sami nie odczują obniżek, dlaczego więc im wierzyć? Stanisław Piąstka prosił, by radni nie byli nadgorliwi i nie zapędzali się w kwestii cięcia wynagrodzenia wójta. – Nie krzywdźmy człowieka i się nie wygłupiajmy. To, że ktoś u góry wymyślił pod publikę, że mają być wielkie cięcia, to wcale nie znaczy, że my to też musimy zrobić. To jest moje skromne zdanie – powiedział radny Piąstka.

Z radnym ze Żdżenic zgadzał się radny z Kotwasic. Grzegorz Krajewski mówił, że tu nie chodzi o kwoty, ale o pewne zasady. Te zasady powinny opierać się na tym, że rządzący nie mogą ot tak ingerować w życie gmin, gdyż to lokalni wyborcy decydują, kto ma być ich wójtem. Zdaniem Grzegorza Krajewskiego niedługo w Polsce dojdzie do tego, że ten czy inny poseł będzie rościł sobie prawo do decydowania, czy można np. zbudować drogę w Kotwasicach. Radny Krajewski wyjaśniał, iż był zwolennikiem niepodejmowania jakiejkolwiek uchwały, ale koniec końców uznał, że przygotowany projekt, dostosowujący wynagrodzenie wójta do ogólnego rozporządzenia, nie jest złym projektem.

Grzegorz Krajewski przekonywał, że lepiej przyjąć wspomnianą uchwałę, gdyż w przypadku jej braku zadecyduje wojewoda wielkopolski. – Chcemy taką uchwałę wprowadzić, żeby nikt za nas nie zdecydował. Byśmy my decydowali, jaka jest pensja wójta. Nie naruszamy prawa w żadnym aspekcie. Możemy to zrobić – dodał przewodniczący Andrzej Toms.

Uchwała modyfikująca zasady wynagradzania wójta, która wejdzie w życie po 1 lipca 2018 roku, została przyjęta przy 1 głosie „przeciw”. 3 radnych wstrzymało się od głosu.

AW