Temat wsparcia udzielanego rozmaitym osobom przez koniński Bank Żywności powinien budzić raczej pozytywne emocje, ale to tylko teoria. Gwoli przypomnienia - podczas XXVII Sesji Rady Gminy Władysławów w listopadzie ubiegłego roku zagadnienie stało się wręcz zarzewiem ostrej dyskusji. Na sali obrad Urzędu Gminy padły słowa dotyczące problemów z rozdysponowywaniem darów, a także pytano, kto poniesie konsekwencje, gdy nieprawidłowości zostaną bezsprzecznie udowodnione. Pisaliśmy o tym w tekście Czy dary dostają najbiedniejsi?

Temat powrócił w dniu 27 marca dzięki radnemu Darulowi: – Na pewno większa część gminy była bardzo oburzona  tym, co kiedyś stało się na sesji odnośnie darów. Część radnych tak się bardzo interesowała, aż Poznań miał na to wpływ. Okazało się, że tych darów teraz nie ma. (…) Przez 6 lat moim zdaniem i mieszkańców to było super. Teraz się wszystko skończyło, a oburzenie ludzi jest niesamowicie duże. Czy będzie to przywrócone, czy całkowicie to upadło?

Odpowiedzi na tak postawione pytanie udzielił radnemu Darulowi wójt Zając: – Z darami trudności są, żeby je stowarzyszenie wzięło. Tam jest ogrom pracy przy tym. Ja zobowiązałem pracowników GOPS-u do pomocy temu stowarzyszeniu, które będzie przywoził czy odbierał te dary. (…) Trwają rozmowy, już nie chcę mówić w których jednostkach. Jednostki deklarują się, ale jak zobaczą ile to jest tej pracy i kłopotów, zaczynają się wycofywać.

Jak wynika z wypowiedzi wójta, osoby oczekujące na dary powinny uzbroić się w cierpliwość. – Na dzień dzisiejszy nie ma tych darów i w najbliższym czasie myślę, że jeszcze ich nie będzie. Szkoda, że tak się stało, ale tak stało się, jak się stało. Są trudności, bo wszyscy się wycofują – informował w czasie XXXI Sesji Rady Gminy Władysławów Krzysztof Zając.

AW