Miasto chce debaty? Komu smakuje musztarda po obiedzie?
Wybory już za nami i sukces jest - wieś mnie wybrała. Z sołtysa awans na radnego to nie byle co, ale z takim triumfem to jak ze świnią, co na oborniku na boku leżała i wstała – to ma swoją jasną i ciemną stronę. Kłopotów tyle z tego mam, że to już nie na chłopską głowę.
Ciężko było, nie powiem że nie. Kilogramów to chyba zgubiłem z 10, bo wieś obszedłem dla pewności jak w tej piosence „4 razy po 2 razy, 8 razy 1 po 1”, no dla pewności. No i udało się. Niby PKW jeszcze wyników nie podała, ale miałem w komisji stryjecznego wujka szwagra i mi wyliczył, że mandat jest. Tylko że z mandatem przyszło utrapienie, a wszystko przez miastowych. Czytam oto Turek.net.pl w przerwie między oborowymi sprawunkami, a tam piszą, że w mieście się kandydaci na burmistrza do debaty przed II turą wzywają. Jeden wzywa, drugi nie wiadomo, czy będzie miał czas podebatować.
Nie powiem, że mnie to wszystko nie zdziwiło. Na moją logikę, to czas na pogaduchy był, ale przed niedzielnymi wyborami. Tak jak u nas na wsi – jak mój kontrkandydat Mieczysław obiecał plac zabaw koło remizy, to ja w sklepie ludziom dwa obiecałem. Konkretna kampania. Widocznie czegoś w wyborach jednak nie zrozumiałem. To debatuje się już po tym głosowaniu? Galancie tam tych internautów w komentarzach nawołuje, żeby debata była, ale w takim wypadku nie mogę się połapać w tym, jak dali radę się za kandydatami opowiedzieć 16 listopada. Skoro wtedy im do stawiania krzyżyków na listach debaty nie brakowało, to ja już w ogóle tych ludzi z Turku nie rozumiem. To już nie na chłopską głowę.
Wystraszyło mnie to nie na żarty, bo teraz już nie wiem co robić, żeby władzę swoją ugruntować. Może jak wygrałem, to jednak trzeba na wsi tę debatę jeszcze zrobić. Nawet byłem wczoraj wieczorem odwiedzić Mietka w domu, żeby go namówić na tę debatę. No taką już po czasie, ale żeby dopełnić formalności. W domu go nie zastałem. Była tylko żona jego i mówi mi, że Mietek teraz stara sobie radzić z depresją. Faktycznie, znalazłem go z resztką wyborczej gorzały za sklepem, ale do zgody na debatę na remizie daleko. Mówi, że wstydu się dosyć najadł i jak miastowi mają czas gadać, to ich sprawa, a on musi normalnie po wiejsku odreagować.
Ten brak zgody na debatę wiejską tylko mnie dobija. Po nocy śni mi się, że za 4 lata nie mam reelekcji. Najgorsze jest to, że nikt nie rozumie moich lęków. Żonie opowiadałem o tym, ale ona mówi, że nawet w telewizji gadają w programach śniadaniowych, że w moim wieku niejeden chłop ma problemy z tą reelekcją czy czymś i na to są tabletki. Skoro moja ślubna na polityce się ni w ząb nie zna, muszę z obawami radzić sobie sam.
Stoję chwilami przed lustrem, powtarzam sobie „A co Ty jesteś, jaki starosta albo wice, żeby Cię mieli za 4 lata nagle nie wybrać?” ale to nie pomaga. Skoro nawet Filipiak senior podobno poległ w wyborczym boju, to już nikt nie jest nietykalny. Jak żyć w tej polityce, no jak?! Przymierzam się też do kupna szambiarki, będę ludziom po wsi co trzeba wywoził, profilaktycznie. Przecież w gm. Turek przez te ścieki i brak kanalizy niejeden poleciał.
Siedzę teraz w chałupie i biję się z myślami. Chyba rzucę to wszystko w cholerę, mandatu się zrzeknę na pierwszej sesji. Albo z miejsca na mieniu gminnym podziałam jakoś nielegalnie, niech mnie wypierdzielą. Sołtysowanie było swojskie, a radny to już za duży stres. Pochoruję się od tego, do szpitala trafię, a tam ponoć nawet bigosu do kopytek nie dają. Takie życie na diecie, ale bez bigosu, to już nie na chłopską głowę.
Showtys
Akadiusz Wszędybył dla Turek.net.pl
Redakcja Turek.net.plFB
email: redakcja@turek.net.pl
telefon: 787 77 74 72