Uczestnicy wydarzenia najpierw modlili się w kościele św. Barbary, następnie wzięli udział w przemarszu ulicami Turku, by koniec końców zawitać w „Barbórce”. Tam przyszedł czas na wygłoszenie okolicznościowych przemówień. Nie ma co ukrywać, że nie wszystkie tego typu wystąpienia przypadły do gustu górnikom. Wśród zasiadających przy stołach padały komentarze typu „a o przyszłości nic nie mówią”.

Bawić się w kurtuazję nie zamierzali przedstawiciele związków zawodowych. To właśnie Paweł Dzikowski z MZZ Kadra wyjaśniał, że górnicy zamiast szans rozwoju czy przynajmniej godnego pożegnania otrzymują pełne pochwał listy nadesłane przez parlamentarzystów czy też rozmaite prawdy, we wspomnianej trzeciej ich jakości. – Latami kopaliśmy węgiel i pomagaliśmy miastu, powiatowi, gminom. Tego nikt nam nie odbierze. Kopalnia Adamów wychowała trzy pokolenia górników. Kopalnia Adamów może poszczycić się załogą, która w tak trudnych warunkach hydrologicznych dała radę. Niejedna kopalnia w Polsce czy na świecie mogłaby się od nas uczyć. (…) Jeszcze osiem lat temu mówiło się nam o złożach Grochowy, Siąszyce, Piaski. Niestety tylko się mówiło. Są z nami dyrektorzy, którzy prowadzili starania, by te odkrywki powstały. Można było zapewnić węgiel jeszcze na kolejne pokolenie. To nie załoga jest winna temu, że kopalnia się zamyka. To decyzje polityczne, to sprzedaż kopalni za symboliczna złotówkę, bo przecież wszyscy wiemy, jak została sprzedana. Dziś słuchamy listów gratulacyjnych od posłów, którzy przyczynili się do tego i my wszyscy o tym wiemy. Niestety tych odkrywek nie ma. Dziś stoimy przed szarą rzeczywistością. Kończy się kopalnia i to w jaki sposób się kończy! Gdzie jest racjonalna gospodarska złożami? Czy elektrownia jest zamykana tylko i wyłącznie przy udziale UE? Nie, UE dała wytyczne, ale decyzja od UE całkiem nie zależała. Jest jeszcze sprawa tego, jak traktuje się na koniec pracowników. (…) Nie jest prawdą, że nie ma pieniędzy, bo pieniądze były, ale zostały wyprowadzone. Z tą załogą, która kończy pracę w kopalni, należy pożegnać się w godny sposób – mówił Paweł Dzikowski dodając, że liczy na to, iż osoby decyzyjne usiądą do rozmów i postarają się jeszcze wesprzeć zwalnianych górników.

Biernie tym wypowiedziom nie mógł przysłuchiwać się prezes Zarządu ZE PAK. – Mówiliśmy o kilku prawdach. Jest też dodatkowa prawda - prawda pana Pawła. Chciałbym się do niej odnieść. Kopalnia Adamów została zakupiona w czerwcu 2012 roku. Wtedy na rachunkach było 38 000 000 zł, a w grudniu było już 9 000 000 zł, bo trzeba było zapłacić za zakupione grunty. Kopalnia została zakupiona łącznie z kopalnią Konin. Kopalnia Konin była zadłużona 366 000 000 zł. Kopalnia na koniec swojej pracy będzie musiała wykonać jeszcze olbrzymią pracę rekultywacyjną. W 2012 roku, w czerwcu, rezerwa rekultywacyjna wynosiła 0 zł. W grudniu ta nowa władza, rzekomo zła władza, musiała wygospodarować 57 000 000 zł, a teraz jest zaksięgowane 104 000 000 zł. To jest w raportach AGH. Kopalnia Konin miała zaksięgowane na rezerwie rekultywacyjnej 0 zł. Rzekomo zła władza musiała później zaksięgować 238 000 000 zł. Ostatni raport AGH mówi o 207 000 000 zł i to są te pieniądze, które trzeba będzie wydać na koniec kopalni. (…) Rozmawiamy o tym, by pracować na Ościsłowie. Chcemy pracować na Ościsłowie. Jest to także szansa dla górników z Adamowa. Powinniśmy także rozmawiać o przejściu na północ, bo to też jest szansa dla górników z Adamowa na to, by pracować jak najdłużej. To są fakty, istotne by zachować jak najwięcej miejsc pracy, bo na tym nam zależy – wyjaśniał tłumacząc, że w środowisku górniczym funkcjonuje pan Paweł „lew salonowy”, który lubi przeinaczać fakty. Prezes Zarządu ZE PAK dodał, że takie zachowanie jest demagogicznym „praniem brudów”, robieniem „kwaśnej” atmosfery podczas uroczystości barbórkowych.

Nieco zaskakujące mogły być słowa burmistrza Turku. Zebrani w „Barbórce” wysłuchali bardzo zachowawczej wypowiedzi na temat nowej ciepłowni. – Ciepło będzie zapewnione. Co do ceny ciepła, to oczywiście to jest temat, druga strona medalu. (…) Nie było innej alternatywy. Rozmawialiśmy z różnymi osobami, by zaangażowały się w pomoc w dostawie ciepła dla naszego miasta. Zgłosiła się tylko jedna firma, która wygrała przetarg. Kryterium cenowe było kryterium głównym. Ciepło będzie dostarczone mieszkańcom miasta Turku, a co do ceny, to zobaczymy. Teraz wszystko jest w rękach Urzędu Regulacji Energetyki – mówił Romuald Antosik, liczący na to, że wspólne działania wielu osób i instytucji pozwolą na rozwój regionu.

AW