Śmierć łosia w Małoszynie

W środę na trasie Turek-Władysławów doszło do drastycznego zdarzenia drogowego z udziałem kierowcy auta osobowego i wspomnianego, potężnego zwierzęcia. Łoś zginął na miejscu.
O ile buszowanie człowieka po lesie kończy się przeważnie co najwyżej nazbieraniem grzybów czy jagód, pojawienie się zwierzęcia w przestrzeniach „zarezerwowanych” dla ludzi często miewa drastyczny finał. Mniej więcej miesiąc temu w Koninie spore zamieszanie wywołała „wizyta” łosia, który błąkał się po ulicach, by ostatecznie przeskoczyć przez płot jednej z posesji i utkwić między ogrodzeniem a ścianą budynku. Po kilkugodzinnym zamieszaniu okazało się, że „gościa” rodem z lasu z powodu otwartego złamania nogi trzeba uśpić, choć ostatecznie nawet do tego nie doszło - zwierzak padł podczas transportu. Nieco krótsza, choć nie mniej dramatyczna jest historia łosia, która rozegrała się na drodze Turek-Władysławów w dniu 7 listopada.
Jak informuje Komenda Powiatowa Policji w Turku, zwierzę nagle wtargnęło na jezdnię, wprost pod koła samochodu osobowego. Mężczyzna prowadzący Forda Mondeo nie uniknął zderzenia z łosiem. Ten padł na miejscu, z kolei kierowca pokiereszował auto, ale na szczęście nie doznał groźnych obrażeń. W Małoszynie pojawili się policjanci, którzy przeprowadzili standardowe czynności na miejscu kolizji, a o śmierci zwierzęcia powiadomiony został zarządca drogi, który musiał uprzątnąć zwłoki martwego łosia.
AW
Źródło: KPP w Turku

Akadiusz Wszędybył dla Turek.net.pl
Redakcja Turek.net.plFB
email: redakcja@turek.net.pl
telefon: 787 77 74 72