czwartek 24 kwietnia 2025

Bony, Horacji, Jerzego

reklama

Czy rynek mieszkaniowy pęknie jak bańka mydlana? Sprawdź, zanim kupisz!

Czy rynek mieszkaniowy pęknie jak bańka mydlana? Sprawdź, zanim kupisz!
 

Czasami masz wrażenie, że ceny mieszkań rosną szybciej niż drożdżówki w szkolnym sklepiku? Nie jesteś sam. W 2025 roku temat nieruchomości znowu wraca jak bumerang, a eksperci nie do końca mówią jednym głosem.

Co się dzieje na rynku?

reklama

Przez ostatnie kilka lat rynek nieruchomości w Polsce dostał niezłego kopa. Najpierw pandemia i szalony popyt, potem inflacja i ucieczka z gotówką do cegieł, a teraz... no właśnie, teraz mamy pewne zatrzymanie. Ceny w wielu miastach przestały rosnąć jak na drożdżach, a niektóre wręcz lekko spadły. Ale to nie znaczy, że zrobiło się tanio jak w dyskoncie na promocji.

Bańka na rynku nieruchomości

Porozmawiajmy chwilę o tej całej „bańce”. Czy naprawdę zbliżamy się do momentu, w którym wszystko pęknie z hukiem? Cóż, sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana. Bo z jednej strony mamy rekordowe ceny, a z drugiej – ogromny niedobór mieszkań. Polska nadal boryka się z deficytem lokali, zwłaszcza w aglomeracjach. I właśnie ten deficyt sprawia, że nawet jeśli popyt chwilowo przygasł, ceny nie chcą spadać.

Ale... są sygnały ostrzegawcze. Coraz więcej ludzi łapie się za głowę, widząc oferty typu: 30 m² za pół miliona złotych. Wzrasta liczba mieszkań, które „wiszą” na portalach miesiącami. No i jeszcze jedna rzecz – kupujący są bardziej ostrożni. To już nie te czasy, gdy kawalerki znikały z rynku w 15 minut.

Czy to pęknie? Może nie od razu, ale jeśli stopy procentowe nie spadną, a pensje nie nadgonią cen – korekta może się pojawić. Pytanie tylko: czy to będzie delikatne „psssyt”, czy raczej huk jak z przebitej opony na autostradzie?

reklama

Prognozy rynku mieszkaniowego

Część ekspertów prognozuje dalszy wzrost cen, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie popyt nadal wyprzedza podaż. Inni studzą emocje – twierdzą, że przy obecnych stopach procentowych i coraz mniejszej zdolności kredytowej wielu Polaków, rynek może wyhamować.

Deweloperzy też nie pomagają – budują mniej, bo koszty materiałów budowlanych poszły w górę. Do tego dochodzi brak rąk do pracy. Efekt? Mniej mieszkań na rynku, czyli potencjalnie wyższe ceny. Ale czy to wystarczy, by rynek znowu eksplodował? Tu zdania są podzielone.

Nie oszukujmy się – nikt nie ma szklanej kuli. Może jeszcze podskoczą, może spadną. Eksperci się sprzeczają, a rzeczywistość i tak często robi swoje. Pamiętasz, jak wszyscy mówili, że po pandemii będzie krach? No właśnie. Nic z tego nie wyszło.

Na pewno warto obserwować lokalny rynek. Czasem w jednym mieście ceny stoją w miejscu, a dwa województwa dalej rosną jak szalone. Do tego dochodzą nowe inwestycje, infrastruktura, strefy ekonomiczne – to wszystko ma znaczenie.

Jeśli myślisz o kredycie, musisz liczyć się z tym, że rata potrafi zjeść sporą część wypłaty. I to nie tylko teraz, ale też w przyszłości. Bo kto wie, czy za 5 lat nie podniosą znowu stóp? A może obniżą? Może. Ale czy chcesz ryzykować?

Warto też sprawdzić swoją zdolność kredytową, zanim zacznie się marzyć o mieszkaniu z balkonem. Banki patrzą teraz bardziej podejrzliwie niż kiedyś. Zmieniły się rekomendacje, pojawiły się nowe zasady i wymagania.

Biuro Informacji Gospodarczej, a zakup mieszkania

Zanim podejmiesz decyzję o kredycie hipotecznym, warto zajrzeć do swojego profilu w Biurze Informacji Gospodarczej. To właśnie tam trafiają dane o wszelkich nieuregulowanych zobowiązaniach – rachunki za telefon, Internet, prąd, faktury za usługi czy zaległości wobec firm windykacyjnych.

Dlaczego to takie ważne? Bo banki sprawdzają nie tylko BIK, ale coraz częściej zaglądają też do BIG-u. Jeden wpis o niezapłaconej fakturze sprzed dwóch lat potrafi skutecznie zablokować decyzję kredytową. I to bez ostrzeżenia. Co gorsza – nie zawsze jesteś świadomy, że taki wpis w ogóle istnieje.

Warto więc zrobić mały research i dowiedzieć się jak sprawdzić siebie w BIG, zanim pójdziesz do doradcy kredytowego. Na stronie BIG InfoMonitor możesz raz na pół roku pobrać swój raport całkowicie za darmo. Zajmuje to może 15 minut, a może zaoszczędzić Ci wielu tygodni frustracji. Jeśli coś tam znajdziesz – masz czas, by to wyjaśnić, uregulować i usunąć. To jak wyczyszczenie butów przed ważnym spotkaniem – niby drobiazg, ale robi różnicę.

Ratalne pożyczki pozabankowe – ratunek czy ryzyko przy wkładzie własnym?

Wkład własny – brzmi niewinnie, ale potrafi być największą przeszkodą na drodze do własnego mieszkania. Bank chce minimum 10%, czasem 20%. A tu budżet napięty, inflacja zrobiła swoje, a oszczędności… no cóż, nie zawsze są. I wtedy pojawia się pokusa – „a może wezmę pożyczkę pozabankową na wkład?”.

Pomysł teoretycznie prosty: bierzesz pożyczkę na raty, masz środki, pokazujesz bankowi, że wkład jest i gotowe. Tylko że w praktyce wygląda to dużo mniej kolorowo. Banki bardzo dokładnie sprawdzają, skąd pochodzą Twoje środki. Jeśli wykryją, że wkład własny pochodzi z pożyczki – zwłaszcza tej pozabankowej – mogą uznać, że próbujesz ominąć system. A to dla nich sygnał ostrzegawczy. Efekt? Wniosek może polecieć do kosza.

Poza tym – dwie raty na raz? Jedna dla firmy pożyczkowej, druga dla banku? Brzmi jak stres i ciasny budżet. Nawet jeśli dasz radę, to każdy nieprzewidziany wydatek – awaria auta, wyższy czynsz, inflacja – może Cię wytrącić z równowagi finansowej.

A jeszcze inna kwestia – warunki pożyczek pozabankowych bywają bardzo nierówne. Wysokie RRSO, dziwne opłaty, konieczność wykupu „ubezpieczeń” albo prowizji, które bolą bardziej niż przeprowadzka bez windy. Dlatego zanim podpiszesz jakąkolwiek umowę – czytaj, pytaj i porównuj.

Jeśli naprawdę nie masz innego wyjścia, rozważ wsparcie od rodziny, sprzedaż czegoś wartościowego lub zaciśnięcie pasa i jeszcze kilka miesięcy oszczędzania. Tak, to boli. Ale mniej niż świadomość, że przez pośpiech utopiłeś się w ratach.

Mieszkanie z rynku wtórnego czy pierwotnego

A skoro już kombinujesz nad zakupem, to pewnie masz dylemat: nowe czy używane? No właśnie – klasyk.

Rynek pierwotny kusi nowością, estetyką i brakiem konieczności remontu. Wprowadzasz się i pachnie jeszcze świeżą farbą. Do tego często dostajesz miejsce postojowe, windę i sensowną infrastrukturę. Ale uwaga – często to tylko dziura w ziemi i dwa lata czekania. No i jeszcze standard „deweloperski”, czyli: masz ściany i okna, ale wszystko inne robisz sam.

Rynek wtórny? Tu masz większą szansę na lokalizację blisko centrum, sprawdzonych sąsiadów i klimat starych kamienic albo bloków z duszą. Czasem też – niższą cenę. Ale licz się z remontem. I to nie zawsze kosmetycznym. Do tego dochodzi ryzyko, że poprzedni właściciel coś zataja.

W skrócie? Jeśli zależy Ci na czasie i lokalizacji – wtórny. Jeśli chcesz wszystko od zera po swojemu – pierwotny. Oba rozwiązania mają plusy i minusy. Pytanie, co dla Ciebie jest ważniejsze.

źródło: materiał prasowy nadesłany / sponsorowany

Redakcja Turek.net.plFB

redakcja@turek.net.pl

787 77 74 72

Podobne artykuły
Huśtawka na balkon — jak wybrać odpowiednią?

Huśtawka na balkon — jak wybrać odpowiednią?

z wczoraj
Inwestycja w mieszkanie pod wynajem - Łódź...

Inwestycja w mieszkanie pod wynajem - Łódź czy Poznań?

15 kw.
Deweloperzy w Poznaniu spuszczają z tonu....

Deweloperzy w Poznaniu spuszczają z tonu. Różnica między ceną...

20 mrz.
Dom na wąską działkę – na co zwrócić...

Dom na wąską działkę – na co zwrócić uwagę przy budowie i...

15 mrz.
Czym jest zasiedzenie?

Czym jest zasiedzenie?

14 mrz.
Najczęstsze błędy przy korzystaniu z...

Najczęstsze błędy przy korzystaniu z zagęszczarki i jak ich unikać?

5 mrz.

Komentarze ()

Komentując korzystasz z narzędzia Facebooka. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników. Aby zgłosić naruszenie - kliknij w link "Zgłoś Facebookowi" przy wybranym poście. Regulamin i zasady obowiązujące na Facebooku znajdują się pod adresem https://www.facebook.com/policies

reklama
reklama
reklama