Temat troski o kulturę podjął radny Darul. Samorządowiec zauważył, iż jego zdaniem pieniądze zostały zabrane lokalnym dzieciom. – Tu mnie najbardziej serce boli dlatego, że kultura jest podstawą – mówił radny. W zapoczątkowanej dyskusji nad finansowymi nakładami na kulturę we Władysławowie był jednak pewien problem. Otóż podczas grudniowej sesji budżetowej na sali obrad zabrakło sporej części samorządowców, jak również i wójta Zająca. Nie wszystkim własna absencja przeszkodziła w krytykowaniu finansowych planów. Troskę radnego Darula studził Przewodniczący Rady Gminy, mówiąc iż ten powinien pojawić się swego czasu na sesji budżetowej albo wystosować swe uwagi na piśmie.

– No...70 tysięcy złotych, które zostało to na inwestycje, jest to znikoma kwota. Ja bym poprosił Pana dyrektora [GOK – przyp. red.] za chwilę, może on by parę słów powiedział, jak on widzi tę pracę w Domu Kultury, jak widzi zorganizowanie Dni Władysławowa – ciężar dyskusji na Krzysztofa Owczarka przeniósł wójt Zając. Tymczasem atmosferę podgrzał również radny Mirosław Bysiek, który podzielił się z zebranymi w sali Urzędu Gminy wątpliwościami lokalnej młodzieży: – Ponieważ budżet został okrojony tak jak został, chodzą plotki, iż ma zostać zamknięta w Wyszynie filia GOK-u we Władysławowie i świetlica. Samorządowiec dopytywał, co na takie pogłoski może odpowiedzieć mieszkańcom swojej wsi. Wójt Zając odparł, iż nie zaprzecza i nie potwierdza.

Podczas gdy wójt mówił raczej o konieczności jako-takiego funkcjonowania, inne zdanie o finansach przeznaczonych na kulturę miał radny Wypych. – Panie Wójcie, panie Przewodniczący - sprostowanie. Na GOK zostało przeznaczone 428 tysięcy, a nie 70 tysięcy. Jest to wielka różnica. (…) Zauważyliśmy, Komisja Rewizyjna również to zauważyła, że z GOK-u korzysta finansowo zbyt wiele osób – mówił radny. Przewodniczący Rady informował, iż na przestrzeni lat nakłady finansowe na Gminny Ośrodek Kultury rosły  -  od 331 tysięcy złotych w 2006 roku po 560 tysięcy w roku 2011.

Głos ostatecznie zabrał Krzysztof Owczarek. Ten zauważył, iż faktycznie poziom dofinansowania jest daleki od oczekiwanego, gdyż zamiast wnioskowanych ok. 600 tysięcy złotych, GOK będzie musiał sobie poradzić kwotą zdecydowanie mniejszą. Dyrektor podkreślił, iż instytucja będzie po prostu musiała funkcjonować w takim zakresie, jaki narzucony został finansowymi ramami. – Gminny Ośrodek Kultury to jest taka jednostka, która statutowo musi tak działać, aby jak najwięcej osób korzystało z niej – ripostował jeden z zarzutów Krzysztof Owczarek.

Wystąpienie to wywołało pewne poruszenie na sali. Krzysztof Owczarek podpadł min. Przewodniczącemu Szczecińskiemu. Prowadzącego obrady rozeźliła pewna nonszalancja dyr. Owczarka, który - przemawiając na siedząco - z pominięciem funkcji czy nazwisk mówił np. o radnych jako o  panach siedzących po lewo czy po prawo itp. – To są Wiceprzewodniczący Rady. Wie pan, panie Dyrektorze!? Jeżeli pan do dzisiaj będąc 3 lata dyrektorem nie wie kto jest z nazwiska Wiceprzewodniczącym, jednym i drugim, to jest naprawdę pana problem.

Sesyjne potyczki słowne to zapewne nie koniec rozterek związanych z kultura, gdyż jak zaznaczył radny Wypych pieniędzy brakuje na wielu polach działań.

AW