O to, czy będzie miał nas kto leczyć w turkowskim szpitalu dopytywała w czasie obrad Anita Dzieciątkowska-Pieścik. – Jak wygląda sprawa konkursu na obsługę szpitala przez lekarzy? Wiem, że konkurs był ogłoszony - o czym pan dyrektor mówił - i wiem też, że był przesunięty termin, gdyż nasi miejscowi lekarze -  z tego co pan dyrektor szpitala powiedział - nie byli zainteresowani i nie chcieli podejść do tego konkursu na tych warunkach, ale dyrektor był pełen nadziei, że zgłoszą się lekarze z zewnątrz. Sprawa jest nagląca – mówiła radna.

Wywołany do odpowiedzi dyrektor Czerwiński mówił o tym, że pracą w szpitalu zainteresowanych jest dwóch lekarzy „z zewnątrz” skłonnych działać na oddziale ortopedii i kolejnych dwóch na chirurgii, a ponadto problemu nie ma z odziałem ginekologiczno-położniczym. – Jeśli chodzi o lekarzy, którzy obecnie mają do końca kwietnia umowy, tylko odział ginekologiczny złożył oferty, pozostałe nie. Była rada z ordynatorami i oni w imieniu swoich podwładnych stwierdzili, że nie przystąpią do konkursu na tych warunkach.

O jakie warunki chodzi? Jak można było usłyszeć podczas sesji, lekarzom nie podoba się próba zmiany formy pracy z zadaniowej na godzinową. – Przede wszystkim chodzi o rozliczenie godzinowe, nie zadaniowe. Z maja ubiegłego roku było zalecenie Regionalnej Izby Obrachunkowej, która zarzucała, że obecne umowy pozwalają lekarzom na wynagrodzenie w tym samym czasie jednocześnie z kilku komórek organizacyjnych szpitala. Tymczasem rozwiązanie godzinowe wskazuje, że lekarz jest w danych godzinach na oddziale, ma daną stawkę itd. Gdy przychodzi do poradni, już nie ma stawki z oddziału. Rozliczenie godzinowe zmienia organizację pracy lekarzy, uszczelnia – wyjaśniał Paweł Czerwiński.

– Po spotkaniu z ordynatorami podjęliśmy negocjacje. Pewnie będziemy musieli wypracować kompromis. Nie można pozwolić, by od 1 maja społeczeństwo powiatu nie miało zabezpieczonych świadczeń medycznych – deklarował dyrektor SP ZOZ.

AW