W czwartek, 22 września odbyła się XXII sesja Rady Miejskiej Turku. Sporo emocji wzbudził projekt uchwały w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego miasta Turku pn. „Osiedle Wyzwolenia – II”. Mówiąc dokładniej, część osób szczególnie interesował los pewnego gruntu i sprawa tego, czy będzie on przeznaczony pod garaże, a może powinna zostać dana możliwość ulokowania tam innej zabudowy. Długa dyskusja sprawiła, że w sali im. Solidarności padły mocne słowa.

Łagodnie o sprawie na początku mówił Romuald Antosik. – Co takiego się stało, że akurat w tym miejscu proponujemy garaże? Wiemy, że były tam wcześniej planowane garaże. Ale ktoś nabył ten grunt. I wiedział, że był przeznaczony pod zabudowę garażową i w tym momencie chyba wiedział, po co kupował ten teren – mówił burmistrz dodając, że przecież każdy chciałby kupić jakiś teren w Turku przeznaczony na jedno, a potem zmienić na inne, atrakcyjniejsze przeznaczenie.

O ile Romuald Antosik wypowiadał się w sposób stonowany, to już jego zastępca nie bawił się w niedopowiedzenia. – Nie możemy owijać w bawełnę, udawać, że jest inaczej. Z przykrością stwierdzam, że grunt ten, przeznaczony w poprzednim planie na garaże kupiła pracownica Urzędu Miejskiego. W przetargu, żeby było jasne. Kupiła od naszego miasta – informował Tadeusz Czerwiński.

Wiceburmistrz Czerwiński miał sporo do powiedzenia na temat byłej już pracownicy Urzędu Miejskiego. – Minął jakiś okres, nie pamiętam, rok, półtora czy dwa i pojawia się na sesji wniosek o zmianę planu i w pewnym momencie rejestrujemy, że ten plac, który został nabyty przez tę panią w cudowny sposób zmienia właściwości na grunt droższy. Nie ukrywam, że był to jeden z powodów wystąpienia o rozwiązanie z tą panią umowy o pracę.

W ocenie Czerwińskiego, władze Turku nie mogą udawać, że nic się nie stało. – Powiedziałem to co powiedziałem, ponoszę za to odpowiedzialność. Nie chcę tolerować takich przypadków, że urzędnik kupuje grunt, w wyniku odpowiedzialności zawodowej dokonuje szacher macher i gruntowi cudownie wzrasta wartość, no i przymykamy na to oczy.

Głos w sprawie zabrał jeszcze Romuald Antosik, który zaznaczył, że finał sprawy jeszcze nie nadszedł. – Została przeprowadzona kontrola, audyt wewnętrzny, dotyczący pobierania opłaty planistycznej. Mogę powiedzieć już teraz, że posiadam protokół pokontrolny, z którego wynika, że przypadków naruszania przepisów prawa, dotyczących pobierania opłaty planistycznej, jest dużo więcej. Mi trudno jest oszacować, w jakim momencie miasto zostało narażone na straty i w jakiej wysokości. Tę sprawę skieruję do organów ścigania, by oni wyjaśnili, jak to wygląda. To była żmudna praca kontrolerów.

Tego typu informacje nie mogły nie wywołać reakcji niektórych radnych. Ot chociażby Karol Serafiński stwierdził, że wiele mówi się o dziwnych nieprawidłowościach w Warszawie, związanych z gruntami i nieruchomościami, a tymczasem podobne problemy wypływają po latach w Turku.

AW