Burmistrz pyta a Starosta zaprasza czyli internetowa zabawa w chowanego
O niepokojącej sytuacji z zapewnieniem podstawowej opieki medycznej dla mieszkańców miasta i powiatu wie chyba każdy kto się lokalnymi sprawami choć trochę interesuje. Ostatnie zawirowania wokół szpitala w Turku w związku z przekształceniami większości oddziałów na "COVIDOWE" nie pozostaje bez echa wśród opinii publicznej a także lokalnych włodarzy. Brak precyzyjnych informacji co działa a co nie, na co mogą liczyć mieszkańcy ze strony SP ZOZ a także ostatnie sytuacje gdy zamiast karetek pogotowia do potrzebujących wysyła się śmigłowce sprawiły, że w sferze publicznej co rusz możemy spotkać się z szeregiem pytań, zarówno ze strony mieszkańców jak i lokalnych włodarzy.
Jedną z takich otwartych publicznie dyskusji prowadzą za sprawą mediów społecznościowych Starosta Dariusz Kałużny oraz Burmistrz Romuald Antosik. Ten drugi w zeszły piątek 13 listopada udostępnił dotychczasową korespondencję prowadzoną ze Starostwem Powiatowym. Jak łatwo zauważyć z wpisu Antosika, nie jest on usatysfakcjonowany odpowiedziami na istotne dla bezpieczeństwa mieszkańców zagadnienia. - Ostatnie wydarzenia pokazują, że nasze obawy sprzed kilku tygodni potwierdziły się. Karetki obsługujące powiat turecki nie są w stanie zapewnić pomocy w nagłych wypadkach. Ludzie z urazami prywatnymi samochodami wożeni są do innych miast, pierwszej pomocy udzielają strażacy, czasem przylatują śmigłowce - pisze w piątek Burmistrz dodając, że od kilku tygodni domaga się informacji od Starosty Tureckiego gdzie i jak mieszkańcy mogą się leczyć.
Na efekt tej "zaczepki" nie musieliśmy długo czekać, bo już tego samego dnia wieczorem Starosta Dariusz Kałużny odniósł do wpisu Antosika. Co prawda burmistrz nie otrzymał odpowiedzi o które prosił ale za to został zaproszony na spotkanie ze Starostą, które jego zdaniem wszelkie wątpliwości mogło by rozwiać. Oprócz zaproszenia Starosta nie pozostał dłużny Burmistrzowi wypominając mu, że nigdy osobiście na posiedzeniu Zespołu Zarządzania Kryzysowego się nie pojawił. - Byłoby mi niezwykle miło, gdyby pojawił się pan choć raz osobiście na posiedzeniu Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Mógłby Pan wówczas sam zadać pytania, których Pana zastępcy najwyraźniej zadać zapomnieli - czytamy we wpisie Kałużnego
Pod zaproszeniem Starosty dnia następnego tj. w sobotę 14 listopada burmistrz Antosik w komentarzu ponownie przypomina o wcześniej opublikowanych pismach na które odpowiedzi nie otrzymał. Swoje spotkanie w realu uzależnia od odpowiedzi na wspomniane pisemne zapytania. -Teraz jak opublikowałem moje pisma do Pana to nagle Pan chce rozmawiać? Ja czekam na konkretne odpowiedzi pisemne na pisma z 19, 21 i 27.10. Jak Pan na nie odpowie pisemnie to wtedy jak najbardziej takie spotkanie powinno się odbyć. Ale najpierw oczekuję odpowiedzi na pisma - kwituje Antosik
Do zaproszenia Starosty odnieśli się także zastępcy Antosika. Stanowisko wiceburmistrzów publikuje dziś tj. 17 listopada oficjalnie Urząd Miasta w Turku. Joanna Misiak-Kędziora oraz Jerzy Kurzawa ubolewają nad brakiem konkretnych odpowiedzi na pytania zadawane podczas konferencji online z udziałem Starosty i dyrektora Sobczaka. - Doskonale Pan wie, że zadajemy Panu pytania o szpital, ale jeszcze nie dostaliśmy odpowiedzi. To znaczy owszem, odpowiada Pan, odpowiada Dyrektor Szpitala, ale robicie Panowie to tak, aby nie odpowiedzieć konkretnie na zadane pytanie. - czytamy w oświadczeniu wiceburmistrzów, którzy dodają, że posiedzenia Zespołu są nagrywane tylko do momentu zadawania pytań. - My już wiele razy słyszeliśmy, jak chwali Pan rząd, kto jest winien wzrostu zakażeń, ale ani razu nie usłyszeliśmy, dlaczego Zarząd Powiatu Tureckiego nie odwołał się od decyzji Wojewody Wielkopolskiego w sprawie szpitala. Dlaczego tak beztrosko pozbawiliście mieszkańców Turku niezakażonych COVID-19 doraźnej opieki medycznej? - podsumowują wiceburmistrzowie.
Jak widać konflikt pomiędzy Urzędem Miasta i Starostwem rozgorzał na dobre. Każdy z włodarzy trzyma swoją racje. Bliskość ich urzędowania, a przypomnijmy że dzieli ich tylko jedna kondygnacja w budynku przy Kaliskiej, nie sprawia by miało dojść do rozładowania niepotrzebnych napięć. Sprawa bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców miasta i powiatu nadal pozostaje wielką niewiadomą.