Skąd się wzięła owa skarga? Mówiąc w olbrzymim skrócie - państwu Pańczykom zależy na zakupie przylegającego do ich nieruchomości niewielkiego terenu, stanowiącego własność powiatu tureckiego. Marek Pańczyk utyskuje jednak na to, że Zarząd Powiatu utrudnia mu to działanie, poprzez nienależyte i nieterminowe realizowanie zadań. Zdaniem przewodniczącego Rady Miejskiej takim krokiem było m.in. wyznaczenie ceny, to jest kwoty 10 000 zł za 45 m2, co – jak wylicza sam zainteresowany w swej skardze - w przełożeniu na hektar dałoby teoretycznie kwotę 2 220 000 zł. Kolejnym kładzeniem kłód pod nogi znanemu w Turku samorządowcowi miało być odwlekanie podpisania aktu notarialnego.

– Jedno mnie tylko dziwi - że mamy tak wspaniałych szpecy w Zarządzie od wycen. (…) U mnie podniesło się z 4 165 zł na 10 000 zł, podniesło się o 150%. (…) Pytam się, co taki skwerek nikomu nie potrzebny jest wart do wartości całej posesji? Szanowni państwo, ja tu nikogo nie przyszłem prosić –  mówił Marek Pańczyk dodając, że w Radzie Powiatu jest jego zdaniem wielu poważnych ludzi, którzy z rozsądkiem rozpatrzą jego sprawę.

Jak wskazuje Marek Pańczyk, w lipcu dowiedział się, że wicestarosta Karski nie przystąpi do podpisania aktu, gdyż miało dojść do popełnienia samowoli budowlanej. Mówiąc dokładniej chodzi o to, że schody budynku będącego własnością państwa Pańczyków okazały się być zlokalizowane na części działki stanowiącej własność powiatu. Sam Pańczyk broni się przed wszelkimi zarzutami wskazując, że do momentu przystąpienia do prac remontowych w 2011 r. był przekonany o zgodnej z prawem lokalizacji budynku wraz ze schodami, a ponadto wspomniana nieruchomość – wraz z kłopotliwymi schodami – pobudowana została w roku 1991 zgodnie z pozwoleniem na budowę wydanym przez burmistrza Turku. Mówiąc krótko, Marek Pańczyk przekonany jest o tym, że Zarząd Powiatu nie wykonał stosownej uchwały dotyczącej sprzedaży mu gruntu, ale zamiast tego dopuścił się takich czynów, jak „nasłanie” kontroli Nadzoru Budowlanego, co ma być wręcz szykanowaniem. O tym, że Marek Pańczyk (RiP) składając skargę na działalność Zarządu Powiatu ze starostą Bartosikiem (RiP) na czele ma rację przekonany był chociażby Ryszard Bartosik, który w sali im. Solidarności stanął w obronie pierwszego ze wspomnionych gentlemanów, widząc w działaniach Zarządu swego rodzaju odwet. Nie da się jednak ukryć, że większość uczestników dyskusji nie zamierzała być „gentle”.

Jednym z motywów słownych przepychanek było wywlekanie przeszłości, ot chociażby tej szkolnej. Gdy pojawiła się sugestia, czy aby skarżący sam "spłodził" skargę, nie trzeba było długo czekać na ciętą ripostę. – Pan starosta pyta, kto mi skargę pisał. Panie starosto, pierwszą klasę skończyłem, niech pan mi wierzy! – rzucił Marek Pańczyk. – Ja też – odparł Zbigniew Bartosik.

Panowie wracali pamięcią nie tylko do czasów szkolnych. Skoro Andrzej Wojtkowiak był autorem projektu uchwały, uznającej skargę za niezasadną, nosa postanowił mu utrzeć sam Marek Pańczyk, rzucając w czasie swej wypowiedzi kąśliwą uwagę, dotyczącą minionej działalności obecnego radnego powiatowego w handlu. I ten słowny kuksaniec doczekał się kontry. – Pan również marchewką na rynku handlował – odgryzł się Andrzej Wojtkowiak.

Do rozsądku radnych starał się odwoływać Władysław Karski: – Działalność Zarządu była jak najbardziej zasadną. (…) Czy dysponując dokumentami i wiedzą, Zarząd powinien zamieść sprawę pod dywan, udać że nie widzi nieprawidłowości i bez żadnej refleksji podpisać akt notarialny? Czy powinien ulegać presji ze strony osoby, wobec której istnieją mocne podstawy, by sadzić, że nie postępowała zgodnie z obowiązującym prawem?

O jakich dokładnie nieprawidłowościach mówił wicestarosta? Zdaniem Zarządu Powiatu skarżący czyli Marek Pańczyk miał dokonując inwestycji polegającej na zabudowie podcieni w budynku usługowym, wykonania schodów, pochylni dla niepełnosprawnych i utwardzania terenu zająć przestrzeń budzącej emocje działki w większym rozmiarze, aniżeli przewidywała to umowa dzierżawy z dnia 29 czerwca 2011. Mówiąc konkretnie – osoby wietrzące dokonanie uchybień przez państwa Pańczyków twierdzą, że umowa ta upoważniała do zajęcia jedynie 0,0016 ha działki, natomiast w rzeczywistości od momentu zrealizowania inwestycji osoby te zajmują działkę o powierzchni 0,0045 ha. W piśmie stanowiącym ustosunkowanie się do zarzutów podniesionych w skardze wyczytać można ponadto, że „zachodzi także podejrzenie, iż w trakcie postępowania o uzyskanie pozwolenia na budowę mogli oni dopuścić się przestępstwa składania fałszywych zeznań”.‹

Ostatecznie przy 6 głosach „za” i 8 „przeciw” projekt uchwały, uznający skargę za bezzasadną, przepadł. Członkowie Zarządu Powiatu nie brali udziału w głosowaniu.

AW