"Szybcy i wściekli" grasują po Al. NSZZ Solidarność

Aleje NSZZ Solidarność dla większości mieszkańców są miejscem zrzeszającym pasjonatów sportu. W godzinach popołudniowych i wieczornych panuje tam ciągły ruch: trasę wykorzystują rowerzyści, biegacze, fani rolek, nordic walking oraz zwykli spacerowicze. Niestety, nie brakuje także ludzi pozbawionych wyobraźni, którzy organizują tam nielegalne wyścigi samochodowe i motocyklowe.
Mieszkańcy okolicznych osiedli oraz działkowicze alarmują: późnymi wieczorami i nocami na alejach królują wyścigowcy: - Nieraz strach wracać z działki, bo jeżdżą jak opętani. Nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby któryś z nich stracił panowanie nad pojazdem i wpadł na chodnik. Chyba za dużo filmów się naoglądali - mówi świadek. Są szybcy, niebezpieczni dla siebie nawzajem oraz dla użytkowników ruchu ulicznego i pieszego. Są także przezorni.
Jak twierdzą świadkowie, na rondach Zesłańców Syberyjskich i Stanisława Mikołajczyka stoją dwa samochody, kontrolujące, czy nie zbliża się patrol policji. W razie jakichkolwiek podejrzeń alarmują rajdowców, którzy pozorują zwykły ruch uliczny. To sprawia, że do tej pory są nieuchwytni.
Jak twierdzą przedstawiciele Komendy Powiatowej Policji w Turku, służby były alarmowane o takiej sytuacji, jednak poprzez ostrożność uczestników nielegalnych wyścigów, nie udało się zatrzymać żadnego z nich. Dlatego ważne jest, by mieszkańcy w razie jakichkolwiek informacji alarmowali policję, zapisywali numery rejestracyjne i marki samochodów biorących udział w procederze.
Czy faktycznie w Turku funkcjonuje grupa, która próbuje przełożyć na nasze realia sceny niczym z filmów „60 sekund” czy „Red Line”? Czy jeszcze jest to niszowe hobby, którego nie ma gdzie praktykować, czy już zwykła, szczeniacka głupota? Czekamy na komentarze zarówno świadków, jak i fanów motoryzacji.
M.A.
