Obornik śmierdzi, bo śmierdzieć musi
Wieś to nie tylko piękne widoki, ale też np. zapachy, które niekoniecznie można uznać za przyjemne. O tym, że to co dla jednych jest normalną wonią, dla innych będzie uciążliwym smrodem przypominano podczas XXXII sesji Rady Miejskiej w Dobrej.
Choć stare porzekadło mówiło, iż chłop na zagrodzie równy jest wojewodzie, to jednak współczesny rolnik nie może pozwalać sobie na samowolkę, a jego poczynania reguluje szereg przepisów. Osoby obeznane w tematyce rozmaitych obostrzeń wiedzą, iż np. istnieje chociażby ustawa z dnia 10 lipca 2007 r. o nawozach i nawożeniu. To, że rolnik może z błahego powodu wykonywania swej pracy narobić sobie kłopotów martwiło radnego Stanisława Sekurę: – To mnie niepokoi z tym obornikiem, te kontrole takie. Żeby to rolnika tak kontrolować? Rolnicy tych kontroli mają dosyć. Rolnik każdy wie, że obornik trzeba przyorać w jak najszybszym czasie.
Radny Sekura jasno też powiedział co myśli o tym, że tego czy owego mieszkańca danej wioski szokuje zapach naturalnego nawozu, który może dochodzić z posesji czy pola sasiada: – Taki ktoś, jak się buduje, to chyba wie, że się buduje gdzieś przy gospodarstwie. Jak nie chce wąchać tego, to niech się buduje tam, gdzie są działki wydzielone.
Radnego starał się uspokoić burmistrz. Andrzej Piątkowski mówił o tym, iż faktycznie temat kontroli obornika pojawił się na komisjach, ale najwyraźniej doszło do pewnego niedomówienia i radny nie powinien od razu wpadać w panikę: – Nie chodzi o to, że ludziom śmierdzi obornik, bo on zawsze będzie śmierdział, tylko mówimy o sytuacjach, gdy rolnicy - ci co mają duże gospodarstwa - wywożą tony, dziesiątki ton obornika. O tym mówimy. Obowiązkiem każdego rolnika jest jak najszybciej to zaorać, jak najszybciej. (…) Mówiliśmy w tym zakresie, tylko w tym. O nic więcej tutaj nie chodziło, bo nikt żadnej kontroli w innym względzie nie prowadzi i nie będzie prowadził.
AW