„Nie przegapcie tej szansy! Ruszcie do lokali wyborczych! Młodzi i starzy, grubi i chudzi – wszyscy idźmy na referendum. Pokażmy wszystkim, że los naszej gminy zależy od nas!” - tak jeszcze przed weekendem do mieszkańców gminy Turek apelowali członkowie Inicjatywy Referendalnej. Czy słowa mogły przekuć się w czyn pokazała niedziela, kiedy to mieszkańcy podturkowskich miejscowości mieli okazję w godz. do 7:00 do 21:00, w siedmiu lokalach wyborczych, odpowiedzieć na pytanie: Czy jest Pan/Pani za odwołaniem Rady Gminy Turek przed upływem kadencji? Teraz wiadomo już, że referendum nie okazało się sukcesem dla niezadowolonych wyborców.

To, że liczba głosów na TAK - było ich 1 692 - będzie większa niż tych na NIE było właściwe rzeczą oczywistą. Kluczem do sukcesu było jednak osiągnięcie odpowiedniej frekwencji. Aby referendum zostało uznane za ważne, do urn pójść musiało (jak podaje Państwowa Komisja Wyborcza) przynajmniej 2052 wyborców, czyli trzy piąte mieszkańców, którzy uczestniczyli w wyborach samorządowych w 2010 r. Tymczasem na wizytę w lokalu wyborczym zdecydowało się jedynie 1 736.

Osoby, które dołożyły starań do zorganizowania referendum jako przyczyny niskiej frekwencji wskazują mroźną pogodę, która zatrzymała ludzi w domach (co było widać chociażby po frekwencji w kościołach), krótki czas przedreferendalnej kampanii informacyjnej oraz ograniczoną ilość środków na jego rozpropagowanie. Jak się jednak okazuje, osoby skupione w Inicjatywie Referendalnej dostrzegają także pozytywne aspekty niedzielnych wydarzeń.

– ‹Dla nas sukcesem jest każda osoba, która została uświadomiona o sytuacji w  gminie i pójdzie na jesienne wybory świadomie – komentuje wynik referendum na gorąco Michał Kocik, rzecznik prasowy Inicjatywy Referendalnej w gminie Turek.

AW