Póki co mieszkańcy gminy Władysławów płacą jeszcze 8 zł miesięcznie od osoby za odbiór śmieci zbieranych selektywnie i 12 zł za śmieci zmieszane. Propozycja przedstawiona na VIII sesji wyglądała następująco: 9 zł od osoby za odpady zebrane selektywnie (ale nie więcej niż 45 zł od gospodarstwa domowego) i 14 zł za odpady zmieszane (nie więcej niż 65 zł od gospodarstwa domowego).

Taki pomysł nie zadowalał wszystkich. Głośno negował go Romuald Miling. Radny mówił o tym, że teraz proponuje się podwyżkę opłat, a w kolejnych lata znów władze będą próbować zapewne zastosować kolejne podwyżki. Zdaniem Millinga jest to absolutnie błędne zachowanie, któremu można położyć kres np. poprzez czerpanie wzorców z innych samorządów, gdzie śmieci są tańsze. Według samorządowca należałoby wysłać urzędników do innych gmin, by wreszcie przekonali się, jak za rozsądne pieniądze można prowadzić gospodarkę odpadami, jednocześnie nie sięgając coraz bardziej do kieszeni podatnika. Romuald Miling postawił niejednocześnie wniosek, by nie podwyższać stawek opłat i pozostawić je na dotychczasowym poziomie.

Zachwycony pomysłem wzrostu stawek nie była także Maciej Czaja. Wiceprzewodniczący Rady Gminy podobnie jak Miling mówił o tym, że trzeba szukać innych rozwiązań, jak np. spółka komunalna. Maciej Czaja zaproponował, by podwyżka była nieco niższa i by stawki przyjęły wymiar 9 zł i 13 zł.

Głos w dyskusji zabrać musiał także wójt. Krzysztof Zając mówił, iż rozumie to, że radni walczą o interes mieszkańców, jednak z drugiej strony przypomniał samorządowcom, że nie może dochodzić do takich sytuacji, gdy gmina będzie musiała dopłacać do śmieci ponad 100 000 zł, bo to nie może tak działać. By system gospodarki odpadami mniej więcej się bilansował konieczna jest więc podwyżka stawek. Jak zauważył wójt, to że mieszkańcy muszą ponosić coraz większe koszty nie jest winą ani władysławowian, ani władz gminy, ale polityków najwyższego szczebla, osób odpowiedzialnych za wprowadzenie ustawy, z której to powodu trzeba teraz borykać się z kosztowną gospodarką śmieciową.

Całego zamieszania nie mógł do końca pojąć Józef Szustakowski, który nie szczędził krytyki m.in. urzędnikom. Radny wskazywał, że w jego odczuciu sprawa wygląda dość bezsensownie, ponieważ z jednej strony władze gminy proponują obciążenie mieszkańców większymi opłatami, a z drugiej strony z wyliczeń wynika, że i tak zostało to tak skalkulowane, że zebrane pieniądze nie pokryją kosztów generowanych przez system śmieciowy.

Koniec końców wszystko rozstrzygnęły głosowania. Wprawdzie wniosek Romualda Milinga przepadł, ale poparcie uzyskał za to wniosek, który złożył Maciej Czaja. Za tym, by nowe stawki wynosiły 9 zł i 13 zł (zamiast zaproponowanych na początku 9 zł i 14 zł) poparło 8 radnych, a 7 było przeciw.

AW