Filipiak: Dobrze, że nie wzięliśmy 10 mln dotacji. Byłaby klapa

Akadiusz Wszędybył czwartek 26 listopada 2015 10:00

Ileż to razy podczas kadencji 2010-2014 sala obrad w Urzędzie Gminy Turek zmieniała się w „strefę wojny”, gdy zacięcie dyskutowano o pomysłach na rozbudowę kanalizacji. Dziś obrady te nie są już nacechowane emocjami, jednak po czasie temat kanalizacji powrócił. Na refleksję z gatunku „a nie mówiłem” zdecydował się Dariusz Filipiak mówiąc, że dopiero teraz widać, że zablokowanie przez poprzednią Radę pomysłu wzięcia wielomilionowej dotacji uratowało gminę, ponieważ działanie poniosłoby sromotną klęskę.

Gwoli przypomnienia – podczas poprzedniej kadencji Rada Gminy podjęła uchwałę o wyjściu gminy Turek ze Związku Międzygminnego Wodociągów i Kanalizacji w Koninie. Później wójt Mikołajczyk wyjaśniał, że jednym z głównych zadań nowych władz na początku tej kadencji będzie podjęcie działań, mających na celu przeanalizowanie sytuacji w zakresie sytuacji wodno-ściekowej. Rozważane były rozmaite opcje: utworzenie przez gminę spółki operatorskiej czy majątkowej, skorzystanie z usług spółek istniejących np. PGKiM w Turku czy ZUW i rozpisanie przetargu, utworzenie własnego zakładu budżetowego wzorem gmin sąsiednich, przekazanie zadań sąsiedniemu samorządowi lub związkowi czyli przekazanie tego zadania miastu Turek (PGKiM) lub Związkowi Międzygminnemu Wodociągów i Kanalizacji w Koninie. Ostatecznie zwyciężyła oferta przedstawiona przez ZUW działający dla ZMWiK w Koninie

Teraz, podczas XV sesji Rady Gminy Turek samorządowcy zapoznali się z informacją o stanie sieci wodociągowej na terenie gminy Turek oraz realizacji zadań inwestycyjnych, przedstawioną przez Jerzego Miastkowskiego i Marka Jaworskiego z Zakładu Usług Wodnych w Koninie . Szczególnie interesujące były dane, dotyczące ilości gospodarstw domowych, które w ostatnich miesiącach podłączyły się do rozrastającej się kanalizy. Okazało się, że są to 62 domostwa. Tego faktu bez komentarza nie mógł pozostawić Dariusz Filipiak, jeden z nielicznych „ocalałych” samorządowców kadencji 2010-2014, którzy przetrwali wybory samorządowe.

– 62 odbiorców podłączyło się do kanalizacji? 62 domostwa. Powiedzmy średnio 5 osób w domostwie. Mam więc pytanie. W kwietniu przejęliście majątek. Dlaczego tak mało tych odbiorców się podłączyło? Coś robicie w tym kierunku, by zachęcić? Jeśli tak, to co? – pytał przedstawicieli Zakładu Usług Wodnych Dariusz Filipiak.

– Nie przejęliśmy majątku. Przejęliśmy go w eksploatację. To tak dla uściślenia. No co my robimy? My mamy sieć w eksploatacji, my nie mamy narzędzi do przymuszania odbiorców do przyłączenia się. Zwłaszcza, że te sieci cały czas są w trakcie wykonywania. Liczymy oczywiście na to, że tych odbiorców będzie znacznie więcej. (…) Nie możemy tego wymuszać. Nie mamy żadnego narzędzia wymuszającego przyłączenie się do kanalizacji – odpowiadał Jerzy Miastkowski z ZUW.

Dyskusja skłoniła Dariusza Filipiaka do odniesienia się do olbrzymich sporów, dotyczących pomysłu budowy kanalizacji za potężne środki zewnętrzne. Nie da się ukryć, że zapewne przez „wojnę o kanalizę”, przez protesty mieszkańców, przez spór pomiędzy większością Rady a wójtem Mikołajczykiem niejeden radny kadencji 2010-2014 nie miał szans na sukces w ubiegłorocznych wyborach.

– W zasadzie dobrze, że nie wzięliśmy tej dotacji na 10 000 000 zł. Byłaby klapa. 62 domostwa razy 5 osób średnio, to około 300 ludzi. 300 ludzi to jest 300 RLM-ów, a gdzie jest 2 800 RLM-ów? (…) Fajnie, że tej dotacji nie wzięliśmy. Dziś widzimy, jakie byłyby skutki – mówił Filipiak sugerując, że mizerne zainteresowanie mieszkańców podłączaniem się poskutkowałoby fiaskiem inwestycji i niezrealizowaniem założeń. Nie wszyscy uczestnicy sesji patrzyli na sprawę w ten sposób i szybko pojawiły się głosy, że mieszkańcy dojrzeją do takich decyzji i zapewne proces podłączania się do kanalizy z czasem nabierze tempa.