Radni zrugali redaktora. Bryl i Wojtkowiak dali upust emocjom
Najczęściej bywa tak, że samorządowcy robią swoje, a potem ich działania są opisywane i komentowane w mediach. Podczas sesji Rady Powiatu Tureckiego stało się inaczej. To samorządowcy ocenili działania redaktora naczelnego lokalnej gazety. Powody do zadowolenia może mieć szczególnie Stanisław Bryl, który tak wygarnął swojemu oponentowi, że ten szybko opuścił salę obrad.
Wydarzenia ostatniej sesji Rady Powiatu były czymś, czego nie widzimy zbyt często. Widać było, że uczestnicy pierwszych powakacyjnych obrad skumulowali w sobie solidną dawkę pomysłów i energii, co przekładało się na rozmaitą aktywność. Nie brakowało krytyki PiS, narzekania na dawne działania PO, nie brakowało doszukiwania się tzw. korupcji politycznej, którą dostrzega w powiecie Marian Mirosław Marczewski.
Okazało się, że nie tylko politycy mają wzajemnie dla siebie szereg krytycznych uwag. Pierwszy do zachowania redaktora naczelnego lokalnej gazety odniósł się radny Andrzej Wojtkowiak. Samorządowiec mówił o konieczności opracowania nowego planu ruchu, przy okazji wracając do tematu ewentualnego łączenia gminy Turek i miasta. Andrzeja Wojtkowiaka bawi ten pomysł, gdyż samorządowiec widzi, jak wiejska gmina Turek rośnie w siłę, przybywa jej regularnie mieszkańców, ludzie budują tam nowe domy. O takim rozwoju miasta ciężko mówić.
– Chciałbym skierować słowa do pana redaktora. Panie redaktorze - gmina Turek jeszcze istnieje i ona również potrzebuje wsparcia. Pan w swoich zamierzeniach, wciągając w to burmistrza Antosika, chciał tę gminę zlikwidować. Dziś mogę powiedzieć, że role się odwróciły. To dziś wójt Mikołajczyk może wciągnąć miasto. Tak panie redaktorze. Pański program wchłonięcia gminy upadł, należy go odłożyć głęboko, bardzo głęboko. Miasto nie posiada dobrego gospodarza, a gmina Turek przeciwnie - posiada bardzo dobrego gospodarza. Tym się różnimy – mówił Andrzej Wojtkowiak.
Słowa radnego Wojtkowiaka były zaledwie niewinnym upomnieniem, w porównaniu z tym, co postanowił w wolnych wnioskach powiedzieć przewodniczący Rady Gminy Przykona. Stanisław Bryl jasno pokazał, że ma dość tego, w jakim świetle na łamach gazety prezentuje się wydarzenia w gminie Przykona. Samorządowiec stwierdził, że nawet niedawno doszło do kolejnej reakcji redaktora, który z redaktorskiego fotela chce rządzić gminą Przykona. Przewodniczący Bryl radził redaktorowi, by ten nocą policzył sobie czasem pewne rzeczy i się zastanowił, a nie atakował radnych. Oburzony przewodniczący z Przykony wskazywał także, że gmina ma pieniądze np. na inwestycje drogowe i nie warto wierzyć dziennikarskim informacjom, jakoby pieniędzy starczało tylko na oświatę, a na inne potrzeby mieszkańców miało ich braknąć.
– Mam taką prośbę do pana starosty, do pana przewodniczącego Rady Powiatu, abyście uwzględnili to, co mówimy my jako Rada Gminy Przykona, a nie jakiś tutaj redaktorek sobie. Ja jestem odważnym człowiekiem i nie pozwolę, by moje nazwisko służyło panu redaktorowi z Turku do reklamy gazety, tłukło się na pierwszych stronach – mówił przewodniczący Bryl, lecz wspominany redaktor już tego nie słuchał, gdyż opuścił salę sesyjną, nie zdążywszy nawet zamknąć za sobą drzwi, co w klimatyzowanym pomieszczeniu wypadało uczynić.
– Fakt, że my samorządowcy boimy się redaktora (…). Koleżanki, koledzy wszyscy - nie bójcie się redaktora. Przeciwstawcie się – apelował Stanisław Bryl.
Dwaj skonfliktowani panowie dokończyli jeszcze swój pojedynek słowny na korytarzu Starostwa Powiatowego, jednak nieszczególnie nadaje się to do cytowania.
AW