Najważniejszym punktem ubiegłotygodniowej XXXII sesji Rady Gminy Władysławów było pochylenie się nad wprowadzeniem zmian do budżetu na rok 2013. Dysputy o finansach szybko przerodziły się w słowną batalię. W jej trakcie Józef Szustakowski dociekał, czy aby wójt nie jest już włodarzem bez poparcia, który się „trzepie i telepie”, z kolei Krzysztof Zając sugerował, że wspomniany radny to destruktor, którego cieszą problemy gminy.

Jak wiadomo stan finansów gminy Władysławów ostatnimi czasy nie napawa optymizmem, co zmusza tamtejszych władze do zaciskania pasa  i budżetowych cięć. Kolejne już finansowe roszady skłoniły radnego Szustakowskiego do wygłoszenia ostrych wypowiedzi: – W jednej uchwale deficyt zmniejszamy, w drugiej zwiększamy. Ja powiem tak - pan wójt, przynajmniej nam tu na sali przyrzekał, że to jest jego autorski budżet, że będzie go realizowany w pełni i wystarczy na 2013 rok, że nie jest zachwiana równowaga finansowa gminy w 2013 roku. Ja nie zgadzam się z takimi papierowymi przetasowaniami. (…) Ja przynajmniej wstrzymam się do głosu, bo to jest zabieg papierowy. (…) W ogóle w tym roku za żadnymi zmianami głosował nie będę.

Radnego Szustakowskiego uspokajała skarbnik gminy informując, że uchwała dotyczy tylko deficytu przejściowego, funkcjonującego w ciągu roku, a nie trwałego, obowiązującego na przestrzeni kilku lat.  – Pierwszy kwartał, pierwsze pół roku, to są wydatki, które ponosimy w dużo większej wysokości, niż w roku ubiegłym, jeśli chodzi o wydatki bieżące. Trzynastki, uzupełniające wynagrodzenia dla nauczycieli,  fundusze socjalne, które muszą być przekazane praktycznie w ogóle w całości - w przypadku funduszy w 65% - właśnie w pierwszym półroczu. (…) Dlatego też niezbędne było zwiększenie tego deficytu przejściowego, by móc płynnie realizować wszelkie płatności – mówiła Elżbieta Klanowska.

Podczas XXXII sesji Rady Gminy Władysławów panowie Zając i Szustakowski nie zamierzali się z sobą cackać. Wójt szybko przypomniał radnemu o jego powinnościach: – Po to pan między innymi został radnym, po to pana wybrano, żeby pan również decydował. Również powinien pan powiedzieć, z czego te pieniądze wziąć? No to szkoły żadnej nie zamknąć, oddziału nie zamknąć, przedszkola nie zamknąć, to skąd je wziąć? Przecież musimy się nad tym zastanowić. Najłatwiej jest tak powiedzieć:  „ja nie decyduję, ja się wycofuję, zabieram klocki i się pakuję”.

Gdy wójt zarzucił Józefowi Szustakowskiemu obrażalstwo i uciekanie od odpowiedzialności, radny zasugerował z kolei nieudolność wójta: – Ten budżet od samego początku jest na ten rok nieaktualny, nieadekwatny, dochody są przewartościowane. Duże kłopoty będą pod koniec roku. (…) Reformę oświaty trudno robić rękami opozycji! Jak może opozycja w stosunku do pana - z którą pan nie współpracuje i nie rozmawia - przegłosować reformy w  oświacie? No ludzie, nie tędy droga!

Radny Szustakowski stwierdził wprost, iż wójta zawiedli samorządowcy z jego obozu politycznego: – To ma pan tych ludzi do rządzenia w tej gminie czy nie!? (…) Albo pan wójt ma oparcie w kimś albo nie, albo tu tylko przychodzicie po to, by posiedzieć i porozmawiać, jaki to nasz wójt jest dobry, a w strategicznych rzeczach zostawicie go samego i ten wójt się trzepie i telepie we wszystkich sprawach, nie wiadomo, co ma zrobić.

Tego rodzaju krytyce nie mógł biernie przysłuchiwać się wójt. Krzysztof Zając zasugerował, iż Józef Szustakowski czeka tylko, aż wszystko w gminie się zawali: – Pan by chciał, żeby faktycznie tych pieniędzy nie starczyło. Pan idzie w tym kierunku, by to się zniszczyło, by budżet się nie spiął. Wtedy pan powie: „No widzicie! No widzicie! Mówiłem, że nie starczy”.

Podczas głosowania projekt uchwały w sprawie wprowadzenia zmian w budżecie na rok 2013 poparło 12 samorządowców, 2 wstrzymało się od głosu.

AW