Może niektórzy o tym nie wiedzą, lub wiedzą, ale wiedzieć nie chcą, że w Polsce żyją ludzie biedni. Bardzo biedni. I nie są to tylko rodziny patologiczne.

Nie stać ich na kino, pizzę i wypady nad morze. Nie stołują się w restauracjach i nie piją w pubach. Nie korzystają z życia tak jak pozostali, których na to stać. Mało tego. Nie stać ich na słodycze dla dzieci, ubranka, książki czy zeszyty. Słowem – nie stać ich na życie.

Tacy ludzie często korzystają z zasiłku przyznawanego przez MOPS – Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Ludzie Ci starają się także o tzw. dodatek mieszkaniowy – czyli swoistą dopłatę do czynszu, aby sobie ulżyć w i tak trudnym finansowo życiu. I tu zaczyna się totalne nieporozumienie…

Według MOPS-u, dodatek mieszkaniowy jest równoznaczny z dochodem i dlatego ten cudowny ośrodek POMOCY SPOŁECZNEJ, stara się jak może i obniża wysokość zasiłku o ten właśnie przyznany DODATEK. Może i jestem głupi, ale chyba definicję słowa dodatek rozumiem doskonale. Bo skoro coś jest dodane, to chyba nie może być traktowane zamiennie prawda? To tak jakbym dał komuś buty, a potem zabrał jednego, bo ktoś inny dał mu sznurówki. Przecież w jednym też da się chodzić. Może trochę niewygodnie, ale co tam. Trzeba było nie brać sznurówek…

Ci biedni ludzie i tak starają się o dodatek. I tak im pomniejszają zasiłki. I tak to się kręci, dookoła, bo nikt nie staje w ich obronie. Każdy myśli o sobie. Związki partnerskie? In vitro? Kogo to kurde obchodzi? A propos to mam cudowne rozwiązanie jednego i pytanie związane z drugim:

- Związki partnerskie – są przecież śluby cywilne – w towarzystwie osoby uprawnionej podpisuje się dokument państwowy, który można unieważnić sądownie – no chyba, że chodzi o kasę. Bo jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Albo o nazewnictwo: ślub, a związek partnerski – tutaj już zapraszam do kontaktu z lekarzem lub farmaceutą, bo tu nie chodzi o uczucia tylko coś z główką nie tak. Zresztą jest to temat, do którego z pewnością kiedyś powrócę.

- In vitro – nie ma to jak polityka prorodzinna, która chce zabronić metody poczęcia większej ilości dzieci i to, że najwięcej o tym do powiedzenia mają ci, którzy dzieci nie mają…

Błagam. Rozsądku i logiki… Ale czego ja wymagam od polskiego rządu i społeczeństwa? Skoro zgodnie z art. 37 ust. 2 pkt. 1 wysokość zasiłku ustala się poprzez różnicę kryterium dochodowego, a dochodem. Niby ok, ale dodatek mieszkaniowy mieści się w definicji dochodu w świetle ustawy o pomocy społecznej. Zastanawiam się tylko czy nazwa MOPS jest adekwatna do tego typu poczynań? Może zmieńmy na MOS, – bo „pomoc” się w świetle prawnym nie mieści w tym pojęciu.

To nie wina MOPSU, że tak się dzieje. To wina przepisów. Z tym, że MOPS to wie od wielu lat. I nikt się nie odezwał, żeby to zmienić. Bo zamiast pomagać obywatelom, polska biurokracja musi mieć porządek w dokumentach, a najlepiej, jakby tych dokumentów było jak najwięcej. Ludzie, zwykli szarzy ludzie jak Ty czy ja, mogą coś zmienić. Wystarczy tylko nie godzić się na rzeczywistość i próbować ja zmienić. Choćby w maleńkiej cząstce. A być może za parę lat osiągniemy efekt motyla… 

Wojtek Sienkiewicz