Temat finansowania sportu najpierw poruszył radny Dzierdzicki. Samorządowiec i zarazem wiceprezes Zarządu M-GLKS nie wdawał się w ostre dyskusje, zaznaczył jednak, że pieniądze, które w tym roku otrzyma Wicher, nie są oszałamiające. Będzie to 70 000 zł, ale niedosyt istnieje, gdyż wnioskowano o 90 000 zł. Jak zauważył radny, pieniądze być może starczą na tak zwany „styk”, ale co stanie się, gdy piłkarze awansują do IV ligi i cała futbolowa zabawa stanie się od razu kosztowniejsza?

Nieco ostrzej o owym niedosycie finansowym postanowił opowiedzieć podczas sesji Maciej Andrzejewski, drugi z wiceprezesów Zarządu klubu. Chyba nieco przesadził. –  Ja generalnie po komisjach - jest to osobiste moje zdanie, subiektywne odczucie  - jestem rozczarowany tym, że za nami ciężki rok, ciężkiej pracy, w w tym mojej osobistej, ale nie został zauważony tak, jakbym chciał, żeby został zauważony. To jest to samo odczucie, jakie mają chłopcy, którzy cały rok ze mną biegali, próbowali coś tutaj robić. (…)  W płomiennym przemówieniu, jak ja to mówię, na komisjach przedstawiłem projekty i nasze marzenia, plany na rok 2016. Dlatego między innymi poczuliśmy się spoliczkowani jakoś tam. Ja sobie zdaję sprawę z ogromu potrzeb i tego wszystkiego, że wszyscy tu obecni mają marzenia i plany, no i ważne cele, może ważniejsze niż sport. (…) My mamy subiektywne poczucie - podkreślam subiektywne – że nie zauważono naszej pracy. Nie doceniacie tego, co chcemy dalej robić.

Maciej Andrzejewski dziękował za dotychczasową współpracę, ale zarazem mówił o tym, że potrzeba więcej pieniędzy, by powstawały nowe sekcje. Zaznaczał jednak, że mimo trudności i kłopotów sportowcy i tak są dumni z gry dla Dobrej. Niestety  nie dało się ukryć, że sama duma nie wystarczy, by „pokopać” w IV lidze. – Czujemy niedosyt, czujemy taki brak zaangażowania. (…) Pomyślcie państwo w przyszłym roku może o nas poważniej. Co ja ma powiedzieć tym chłopakom, jak my ten awans do IV ligi wywalczymy? Że z tymi pieniędzmi nie możemy zrobić kompletnie nic, a do zebrania mamy sami na ulicach 300 000 zł? Jak to zrobić w Dobrej? Jeśli państwo się tym nie zainteresujecie... Ja jestem wykończony szczerze mówiąc czasem po całym dniu biegania.

Słowa wiceprezesa nie mogły zachwycić samorządowców. Do jego wypowiedzi nawiązała m.in. radna ze Strachocic. – Każda z wiosek by coś chciała. Tu przed chwilą pan Andrzejewski też miał pretensje. No każdy by chciał pieniądze, tylko skąd je wziąć, jak ich nie ma? Wszystkiego od razu się nie zrealizuje.  

Gdy Maciej Andrzejewski mówił, że w Dobrej odnalazł swoje miejsce i chce działać dla miasteczka, do czego potrzeba też jak widać sporych finansów, burmistrz przypomniał wiceprezesowi M-GLKS, że w Dobrej sport uprawiano jeszcze zanim za działalność zabrał się wiceprezes Andrzejewski, który mówi o potężnych pieniądzach, o których nie mogą śnic rozmaici lokalni sportowcy. – Zanim pan tu trafił do Dobrej, to w tej gminie było i jest wiele osób aktywnych, którzy wiele działań organizują. Jakie to działania, to tego dowie się pan na spotkaniu, które będzie organizowane w styczniu. Spotkaniu przedstawicieli wszystkich stowarzyszeń, wszystkich grup, żeby przygotować wspólny harmonogram uroczystości i imprez na 2016 rok – mówił burmistrz. Z kolei Maciej Andrzejewski zapewniał, że dobrze wie o tym, iż w Dobrej i okolicach nie brakuje ludzi aktywnych i chętnych do pracy na rzecz społeczeństwa. 

Jak pokazał przebieg sesji, samorządowcy mają czujne ucho i warto w sesyjnych rozmowach lepiej dobierać słowa. – Nie mogę przyjąć określenia, że klub Wicher został spoliczkowany przez burmistrza, przez Radę. Mamy nagrania, można to sprawdzić.  Jako burmistrz, jako człowiek swoje serce zostawiłem tu, na rzecz sportu w tej gminie. Jeśli chodzi o pretensje, że coś my nie zauważamy - sesja budżetowa nie jest sesją absolutoryjną, podczas której dokonuje się wszelkich ocen pracy i na komisjach i na sesji – stwierdził burmistrz.

Panowie Piątkowski i Andrzejewski niezbyt mogli się też porozumieć w kwestii pomysłu, by w Dobrej trenowano boks. Burmistrz poprosił wiceprezesa M-GLKS Wicher Dobra, by ten nie wykorzystywał nazwiska słynnego lokalnego pięściarza Kamila Gardzielika np. do snucia planów o powstaniu dziecięcej sekcji bokserskiej, gdyż Kamil Gardzielik właśnie przechodzi ze sportu amatorskiego na zawodowstwo, będzie rozwijał karierę na zupełnie innym poziomie pod okiem trenerów i promotora. Z takim spojrzeniem na sprawę nie mógł zgodzić się Maciej Andrzejewski, który tłumaczył, że nic nie stoi na przeszkodzie, by np. w Dobrej odbyła się gala boksu albo została powołana do życia sekcja „Gardzielik Team” dla dzieci.

– Z naszej perspektywy wykonaliśmy dużo pracy i mamy fajne plany. Nie starczyło pieniędzy, jest tak jak jest. Przyjmujemy ten fakt, ale to nie znaczy, że mamy być z tego powodu szczęśliwi. To chyba logiczne. (…) Poprosiłem o wspieranie nas w roku 2016, bo to bardzo ważne. Te imprezy, które my wymyśliliśmy, w jakiś sposób przerastają możliwości samego klubiku, który ma takie pieniążki. Wtedy potrzebne jest działania nas wszystkich razem – mówił Maciej Andrzejewski. Tylko czy gminę Dobra stać na partycypowanie we wszystkim, co wymyśli wiceprezes Andrzejewski?

AW