Nie trzeba było być szczególnie pilnym obserwatorem, by dostrzec na sali obrad brak wójta, o którym ostatnimi czasy było głośno, i to nawet w ogólnopolskich mediach. Tego, jak to możliwe, że na niesamowicie ważnej XXX sesji Rady Gminy nie pojawił się Krzysztof Zając, dociekał radny Józef Szustakowski. – Wójt przedstawił zaświadczenie lekarskie do piątku – poinformował wszystkich zainteresowanych wicewójt Szewczyński.

W dalszej części spotkania rozpoczęła się żarliwa dyskusja, nad projektami trzech uchwał intencyjnych w sprawie likwidacji Szkoły Filialnej w Małoszynie (gdzie uczęszcza 21 dzieci: przedszkole - 14, I kl. - 4, II kl. - 3) oraz usunięcia oddziałów IV-VI z podstawówek w Chylinie i Natalii, przy jednoczesnym przekształceniu placówek w filie SP we Władysławowie. Dysputom przysłuchiwało się liczne grono zainteresowanych przebiegiem wypadku osób - rodziców, nauczycieli, dyrektorów itp.

Szybko okazało się, że radni nie są przychyli przedłożonym im propozycjom zmian. – Nie wiem, czy to chodzi o dobro dzieci, czy o inne sprawy. Jeśli chodzi o dobro dzieci, to nigdy nie zgodzę się z tym, żeby dziecko, które ma 5 czy 6 lat, było dowożone do Władysławowa – mówił radny Lewandowski broniąc SP w Małoszynie, a zgadzało się z nim wiele osób. O tym, że na sali obrad zapanowała atmosfera względnego zrozumienia mogą świadczyć chociażby słowa Józefa Szustakowskiego. Ten stwierdził, że z radnym Lewandowskim od kilku już lat nie żyje w zgodzie, jednak tym razem w wielu aspektach popiera jego stanowisko. Przeciwni oświatowej rewolucji byli także przybyli na sesję rodzice, pracownicy oświatowi, jak również radna powiatowa z ramienia PiS - Małgorzata Golczyńska.

Zdaniem części osób oszczędności trzeba po prostu szukać gdzie indziej. Kwestii zaoszczędzenia na rozmaitych działaniach poświęcone zostało pismo wystosowane do wójta Zająca, pod którym podpisali się członkowie Klubu Radnych Niezależnych (Wypych, Stasikowski, Szustakowski, Cieślak). Panowie wskazywali, że nieco grosza można by uciułać poprzez: rezygnację z posiadania w gminie zastępcy wójta, zlikwidowanie od 1 do 2 oddziałów przedszkolnych we Władysławowie, połączenie miejscowej biblioteki z GOK-iem, złączenie w jeden zespół władysławowskiego przedszkola oraz podstawówki i gimnazjum. Radny Stasikowski zapytał przy okazji, czemu nie myśli się - chcąc przecież przekształcać rozmaite podstawówki - o wprowadzeniu zmian w szkole w Kunach, a sugestia ta nie spodobała się bynajmniej radnemu Darulowi.

Choć radni mieli różne pomysły, to ich zapał studziła skarbnik gminy. Tłumaczyła ona samorządowcom, że utrzymywanie szkół z małą ilością uczniów to drogie przedsięwzięcie: – W 2012 roku w przypadku naszej gminy kwota subwencji oświatowej to ok. 7,8 mln złotych, a kwota wydatków - ok.11,8 mln złotych. Środki własne, jakie dokładała gmina to kwota 3,9 mln. (…) Gmina z roku na rok dokłada większe środki na realizację tych zadań.

W czasie XXX sesji w sposób szczególny słownie „pojechało po bandzie” dwóch samorządowców. Jednym z nich był Ryszard Wypych. Ten zdecydował się zaprezentować bardzo kontrowersyjne przemyślenia. Według niego niż demograficzny dotyka głównie podstawówkę we Władysławowie, którą niektóre osoby chciałby poratować kosztem mniejszych placówek: – W szkole trzeba mieć dzieci, a więc trzeba je podkraść. Przecież utrzymać zatrudnienie we Władysławowie trzeba, a cholera wie, co się stanie z tymi nauczycielami z Natalii i Chylina. (…) Pan Kusz [dyr. SP we Władysławowie – przyp. red.] dostanie nowe mięsko w postaci dzieci, a więc zapewni sobie pracy, wytworzy jeszcze ze 3 oddziały i pasuje! Gra muzyka i szkoła działa.

Wywołany do odpowiedzi Daniel Kusz poprosił radnego, by ten stosując swą metaforykę nie mówił o dzieciach jako o mięsie. Dyrektor władysławowskiej podstawówki przypomniał Ryszardowi Wypychowi, że jest członkiem Międzyzakładowej Organizacji Związkowej Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność w Turku, która przecież wyraziła negatywną opinię na temat przekształceń w lokalnych szkołach.

Kim był drugi odważny samorządowiec? Chodzi o Andrzeja Bruszewskiego. Dał on jasno do zrozumienia wszystkim obecnym na sali obrad, że radny nie jest jakąś ważną personą, ale zwykłym człowiekiem, który nie ma moralnego prawa ot tak decydować np. o losach dzieci. – Każdy tylko pod krawatem i chce się mądrować. (…) Co my możemy o tej oświacie wiedzieć, żeby aż tak decydować? Ja w imieniu ludzi przyszedłem tutaj. Ja się tutaj nie wpraszałem. Takie decyzje przyszło mi podejmować, że ja po prostu nie wiem! Czy grono nauczycielskie ma się skłócić? Siedzi nas tu 15 radnych, no i my mamy zadecydować o życiu państwa i waszych rodzin? Dlaczego!?  – grzmiał radny Burszewski pomstując na minister oświaty i chwaląc mieszkańców swej gminy za tłumne pojawienie się na XXX sesji. – Trzeba walczyć. Miło, że przyszliście. Powinniście przychodzić na sesje, bo my jesteśmy po to, by rozmawiać nie o pierdołach, cyfrach, jakichś występach, ale o ludzkich sprawach!

W trakcie głosowania nikt nie opowiedział się „za” uchwałą intencyjną w sprawie likwidacji Szkoły Filialnej w Małoszynie (7 głosów „przeciw”, 8 wstrzymujących) ani usunięciem oddziałów IV-VI z podstawówek w Chylinie i Natalii (13 samorządowców było „przeciw”, 2 wstrzymało się od głosu). Pozostaje tylko pytanie, jak teraz władze Władysławowa poradzą sobie z trzeszczącym w szwach budżetem gminy na rok 2013?

AW