Dramat Judasza
Paweł Janicki

Wszyscy znamy Judasza. Pocałunek Judasza, Judasz – te określenia zawsze kojarzą się pejoratywnie – zawsze ze zdradą. Niestety, chyba nikt z nas nie zastanawia się, co tak naprawdę skłoniło dwunastego Apostoła do zdrady?
Próbując udzielić odpowiedź na tak postawione pytanie należy przyjrzeć się bliżej zdaniu z Ewangelii, które brzmi: Szatan opętał Judasza. Ale żeby mogło nastąpić opętanie, trzeba wewnętrznie utracić wiarę. Co chciał osiągnąć Szatan? Tak naprawdę to nie leżała w jego interesie śmierć Zbawiciela. Wprost przeciwnie – przez ostatni okres robił on wszystko, żeby tylko Pan Jezus mógł długo i spokojnie żyć. Paradoksalnie opętanie Judasza jest właśnie jedną z takich prób. Dlaczego? Zastanówmy się nad sytuacją polityczną Izraela. Zniewoleni przez Rzymian chcieli odzyskać niepodległość. Radykalne na tym polu było stronnictwo zelotów (Barabasz), które chciało wywołać ogólnonarodowe powstanie – bez względu na koszty i ofiary. Prawdopodobnie sympatyzował z nim Judasz, który widział na czele powstania właśnie Chrystusa. Był świadkiem Jego cudów – szczególne wrażenie zrobiło wskrzeszenie Łazarza.
Mając Jezusa po swojej stronie można było mieć niepokonaną armię. Judasz oczekiwał więc, że Mesjasz zdejmie jarzmo niewoli rzymskiej. Niestety, Ten nie chciał rozlewu krwi. Nakazywał wybaczać nawet wrogowi. Judasz stracił więc wiarę w objęcie przez Nauczyciela z Nazaretu powstańczego przywództwa. I to wykorzystał właśnie Szatan. Łukasza podaje: Wtedy szatan wszedł w Judasza, zwanego Iskariotą - i podsunął myśl, żeby postawić Jezusa przed faktem dokonanym. Chodziło o postawienie Go przed sądem, kiedy to będzie musiał mieć świadomość, że waży się Jego życie. Mając świadomość bliskiej śmierci może wreszcie stanie po stronie powstańców? Niestety, Jezus pokornie przyjmuje wyrok najpierw Sanchedrynu, a potem Piłata. Godzi się na śmierć. Dopiero wówczas Judasz zrozumiał, że jego wysiłki były daremne – wszystko poszło nie po jego myśli. Dlatego z żalem wypowiada zdanie zanotowane przez Mateusza: Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną. Autentycznie żałuje – nawet oddaje pieniądze. Nie można mówić, że te 30 srebrników były głównym motorem jego działania. Wspomniana kwota była śmiesznie niska. Tyle kosztował zwykły niewolnik. To była półroczna pensja niewykwalifikowanego robotnika zarabiającego drachmę dziennie. Judasz mógł zażądać każdej kwoty. Bogactwo Świątyni Jerozolimskiej było niemal niewyobrażalne. Józef Flawiusz pisze, że po jej złupieniu - a następnie zburzeniu - przez Rzymian w roku 70 n.e. cena złota na rynkach spadła o połowę.
Żal Judasza jest autentyczny – ale właśnie tu rozpoczyna się jego dramat. W przeciwieństwie do Piotra – który zapierając się znajomości z Jezusem także osiągnął dno – Judasz nie wierzy w możliwość wybaczenia ze strony zarówno Chrystusa, jak i Maryi czy pozostałych Apostołów. Utraciwszy wiarę targa się na swoje życie: Rzuciwszy srebrniki ku przybytkowi, oddalił się, potem poszedł i powiesił się. Czy jego postępowanie było kierowane przez Boga – czy był predysponowany do takiego działania? Oczywiście, że nie. Jak mówi Benedykt XVI: W swym tajemniczym planie zbawienia Bóg wykorzystuje niewybaczalny czyn Judasza jako okazję do całkowitego daru z Syna za odkupienie świata. Nikt Judasza do zdrady nie zmuszał. Zrobił to, co uważał za słuszne. Jednak bez tej zdrady nie mogłyby się spełnić zapowiedzi proroków. Bóg wykorzystał więc podjętą przez szatana próbę „ocalenia” Jezusa.
Warto się czasem zastanowić się nad motywami działania Apostoła z Kariotu – tym bardziej, że Jezus do końca nazywa go „przyjacielem”. Tak naprawdę motyw tego działania nadal jest tajemnicą – a wspomniany tekst jest jedną z wielu prób jej rozwikłania.
Paweł Janicki
