Ponowne zainteresowanie terenem po Mirandzie
Turkowian na pewno zainteresuje fakt, że już tylko do 22 listopada można składać wnioski z propozycjami zmian miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego miasta Turku pn. „Stadion”. Uchwałę o jego zmianie 13 września podjęła Rada Miejska (Uchwała XXI/163/12).
Być może jest to związane z prawdopodobnym pojawieniem się inwestora zainteresowanego terenem po dawnej ZPJ Miranda. Warto nadmienić, iż wolny plac ma powierzchnię prawie 3,5 ha i daje dużo możliwości zagospodarowania. Teraz przyszedł czas, by plany związane z terenem przy ul. Kaliskiej skonsultować z mieszkańcami miasta.
Pojawiła się oczywiście obawa przed powstaniem kolejnego marketu. Jak pisze jeden z naszych Czytelników: - Każdy szanujący się turkowianin nie chciałby, aby na miejscu charakterystycznego budynku „Mirandy” powstał kolejny „blaszak” lub budynek kubaturą nie mający nic wspólnego z zabudową Pierścienia Śródmieścia.
Każdy mieszkaniec może wyrazić swoje postulaty i zaproponować rozwiązania przestrzenne dotyczące tego miejsca, składając wniosek wraz z jego argumentacją w Biurze Obsługi Klienta Urzędu Miejskiego przy ul. Kaliskiej 59. Wnioski muszą być podpisane imieniem i nazwiskiem, zawierać adres wnioskodawcy, przedmiot wniosku oraz numer nieruchomości, której dotyczy.
Patrz: Treść obwieszczenia
Złożono już wnioski, które mają być wytyczną dla potencjalnego inwestora. Dotyczą one m.in.: przedłużenie ulicy Sportowej, by skomunikować ul. Kaliską i ul. Łąkową, utrzymanie dotychczasowej linii zabudowy od strony ul. Kaliskiej, konieczność uwzględnienia w przyszłych planach osi widokowej ul. Sportowej na ul. Kaliską, zabezpieczenie terenów zielonych w ciągu cieku wodnego Folusza z zachowaniem jego ogólnodostępności.
Każdy szanujący się turkowianin nie chciałby, aby na miejscu charakterystycznego budynku „Mirandy” powstał kolejny „blaszak” lub budynek kubaturą nie mający nic wspólnego z zabudową Pierścienia Śródmieścia.
Jak twierdzą ci, który dotychczas złożyli już swoje wnioski, nie jest to podyktowane złośliwością czy chęcią utrudniania inwestycji, ale uzasadnioną obawą przed działaniami inwestorów, którzy często zajmowane tereny traktują jak „własne podwórko”, nie licząc się z estetyką zabudowy okolicznych budynków czy komfortem przestrzennym. Czy słusznie? Na pewno jest to kwestia sporna i każdy ma własne zdanie na temat tego, ile Turek traci a ile zyskuje stając się miastem marketów.
M.A.