Liceum potrzebuje wicedyrektora z zewnątrz?
Czas wakacji to okres, kiedy w mediach nie słychać praktycznie nic o życiu lokalnych szkół średnich. O to, by jednak mimo kanikuły głośno było o pewnych aspektach funkcjonowania I Liceum Ogólnokształcącego w Turku zadbała podczas ostatniej sesji Rady Powiatu Aleksandra Puszcz - nauczycielka głośno negująca pomysł zatrudnienia w „Ogólniaku” na stanowisku wicedyrektora Anety Młynarczyk. Sprzeciw wobec zatrudnieniu „osoby z zewnątrz” wyraził też Andrzej Wojtkowiak w imieniu LPS-u.
W czasie każdej sesji w programie obrad swoje miejsce ma punkt „wolne wnioski”, w czasie którego każdy może zabrać głos. Z opcji tej skorzystała podczas ostatniej przed wakacjami sesji Rady Powiatu Aleksandra Puszcz, która uczy chemii w miejscowym LO. Pani Aleksandra skarżyła się na to, że choć w „Ogólniaku” pracuje od 7 lat, to nawet tuż przed wakacjami nie otrzymała od dyrektor szkoły zapewnień które pokazałyby, jak będzie wyglądać jej dalsza współpraca z placówką i czy w dalszym ciągu będzie ona miejscem jej zatrudnienia. Gość sesji zauważyła, że jej umowa w świetle przepisów prawa powinna być traktowana jako umowa na czas nieokreślony, jednak tymczasem okazuje się, że może ona wygasnąć z końcem sierpnia.
– Proszę państwa. Pani dyrektor planuje przyjąć nową panią wicedyrektor. Nowa pani wicedyrektor z tego co mi wiadomo jest nauczycielem mianowanym, ja jestem nauczycielem kontraktowym. (…) Słyszę na sesji, że aspekt ekonomiczny każdego tematu, czy to dotyczy szkół, czy dotyczy dróg, czy czegokolwiek innego, jest jednym z najważniejszych. Niby na nic nie ma pieniędzy, na to by szpital funkcjonował poprawnie itd. Dlaczego pani dyrektor ściąga osobę z zewnątrz? (…) Stanowisko wicedyrektora na pewno będzie dużo bardziej kosztowne niż moje. Nie wiem dlaczego tak to wszystko wygląda – mówiła Aleksandra Puszcz dodając, iż to nie pierwsze takie utrudnienie jej kariery zawodowej. Pani Aleksandra stwierdziła, że przez to, iż w zeszłym roku nie dostała połowy etatu, a zatrudniony w szkole został syn jednego z radnych powiatowych (na 4 godziny świetlicy), jej dwuletni staż „poszedł do kosza”. Radny ów oświadczył, że żadnego załatwiania czegokolwiek jako „tatuś” swemu synowi zdecydowanie się nie dopuścił.
Zbulwersowana pani Aleksandra nie poprzestała na wspomnianych słowach: – Ja mam wykształcenie wyższe kierunkowe, chemię. Z tego co mi wiadomo nowa pani wicedyrektor ma wykształcenie związane ze szkołą, które nijak nie ma się do tego, żeby uczyć przedmiotów w Liceum Ogólnokształcącym. (…) Sprawa jest dla mnie bardzo niejasna. (…) Myślę, że państwo radni powinni się tym szczegółowo zainteresować.
Aleksandra Puszcz sformowała też dość odważną tezę, która miała wyjaśniać, czemu jej sytuacja jest tak trudna, a sytuacja pani Młynarczyk tak korzystna. – Kogoś, kto nie ma żadnych powiedzmy możliwości bronienia się po prostu się odsyła na zielona trawkę – mówiła pani Aleksandra dodając, że akurat nazwiska pani Młynarczyk nie trzeba nikomu przedstawiać, gdyż jest dość znane. Zbulwersowana nauczycielka stwierdziła także, że nie może pogodzić się z tym, że władze powiatu pozwalają na autonomiczność dyrekcji I LO, podczas gdy decyzje te są słabo uzasadnione z ekonomicznego punktu widzenia.
– Liczę na to, że moja osoba nie zostanie pominięta – stwierdziła Aleksandra Puszcz dodając, że jej zdaniem nowa dyrektor LO powinna kierować się sprawiedliwością w doborze pracowników, zamiast sięgać od razu po pozyskiwanie osób z zewnątrz szkoły.
Głos w dyskusji u jej kresu zabrał też Andrzej Wojtkowiak który stwierdził, że stanowisko radnych Lokalnego Porozumienia Samorządowego jest takie, że są oni - w obecnej sytuacji finansowej powiatu - przeciwni zatrudnianiu we wspomnianej szkole średniej ludzi z zewnątrz, a radzą raczej bliżej przyjrzeć się potrzebom osób już w placówce pracujących.
AW
Akadiusz Wszędybył dla Turek.net.pl
Redakcja Turek.net.plFB
email: redakcja@turek.net.pl
telefon: 787 77 74 72