I choć nie wszyscy radni byli przychylni wnioskowi Przewodniczącego Komisji Skarg, Wniosków i Petycji, propozycja radnych klubu Ziemi Turkowskiej, zatytułowana „Stanowisko Rady Miejskiej Turku przeciwko mowie nienawiści w polityce lokalnej”, została włączona w porządek obrad.

Kiedy nadeszła jego pora, stanowisko zostało odczytane. Choć tytuł sprawiał wrażenie zupełnie neutralnego, każdy normalnie myślący człowiek powinien być wszak przeciwko nienawiści, głośne odczytanie treści pisma, nie pozostawiło wątpliwości – nienawiść, której należy przeciwdziałać ma konkretne barwy polityczne - według radnych ZT, oczywiście  pisowskie. W przypadku Turku dodatkowo sprawę komplikuje fakt niesłychanie zawiłej nazwy opozycyjnego klubu. Ostatnio jego przedstawiciele założyli nawet swój profil na facebooku – konia z rzędem temu kto da radę wpisać ją bezbłędnie w wyszukiwarkę.

Porzućmy jednak tajniki pozycjonowania stron i skupmy się na treści pisma, które w 10 punktach wylicza przykłady szkodliwych działań na rzecz wizerunku miasta Turku. A są to zdaniem radnych Ziemi Turkowskiej, między innymi: zmanipulowane filmiki, podsłuchy, rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, niezamieszczenie sprostowań, pomawianie oraz podburzanie i wprowadzanie mieszkańców w błąd w celu osiągnięcia korzyści politycznych.

Najbardziej wstrząsający jest punkt szósty, który zaczyna się od słów: „Przebijanie opon w samochodach Burmistrza Miasta Turku i radnych Ziemi Turkowskiej.” Co prawda dalej mamy wyjaśnienie, że w sumie chodzi tu o brak oficjalnego stanowiska potępiającego ten czyn, ale pierwsze wrażenie jest piorunujące!

Trudno dziwić się reakcji Grzegorza Wojtczaka, przewodniczącego Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości i Radnych Niezrzeszonych Rady Miejskiej Turku, który zaraz po wysłuchaniu treści pisma stwierdził, że jego tytuł powinien zostać uszczegółowiony o nazwę klubu Ziemi Turkowskiej, i że nie ma możliwości aby radni opozycji za nim zagłosowali. Dwugodzinna dyskusja, która wywiązała się później była zwykłym przerzucaniem się oskarżeniami w tonie, do którego wierni widzowie obrad Rady Miejskiej zdążyli się już przyzwyczaić.

Jedyną nowością okazały się nawiązania do artykułu opublikowanego na początku marca na łamach Gazety Wyborczej. Żeby mieć do niego dostęp trzeba wykupić cyfrową prenumeratę gazety, co powoduje że otacza go nim tajemniczości. Nie da się jednak ukryć, że sytuacja polityczna w Turku została dostrzeżona przez ogólnopolskie media, a to rzecz na prowincji niecodzienna. I jak się okazuje niekomfortowa. Dobrze byłoby gdyby pisali, ale raczej miłe rzeczy, prawda?

Sesyjną dyskusję zakończył dopiero wniosek radnego Wojciecha Rygierta, który słusznie stwierdził, że tak dyskutując można siedzieć do rana, a przewodniczący klubu opozycji swoje stanowisko przedstawił już przecież na samym początku. I choć tym razem radni Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości i Radnych Niezrzeszonych również zagłosowali przeciw, propozycja radnego została przyjęta. Chwilę później przegłosowano też omawiane stanowisko – nikogo nie powinien zdziwić fakt, że mając większość w radzie radni Ziemi Turkowskiej postawili na swoim.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pytanie, które mimowolnie nasuwa się obserwatorom sceny polityczne – czy twój hejt jest gorszy niż mój? Bo on jest z dwóch stron, może jedni robią to bardziej umiejętnie, trochę w „białym rękawiczkach”, z większym wyczuciem politycznym, z lepszym PR? Przed nami wybory, a wtedy może być już naprawdę gorąco!