Walka o zdrowie Beaty z Turku. „Nigdy nie prosiła o pomoc, dziś musi - by żyć”

Dla Beaty Pawlik, mieszkanki Turku, życie jeszcze niedawno wyglądało zupełnie inaczej. Kochała podróże, koncerty rockowe i czas spędzany z córkami oraz wnukami. Nie czuła się na swój wiek, czerpała z życia pełnymi garściami i zarażała uśmiechem. Jednak rok temu jej świat zatrzymał się w miejscu - usłyszała diagnozę: rak żołądka.
Rak zabrał jej zdrowie. Beata z Turku walczy o operację i życie
Pierwsza gastroskopia w sierpniu 2023 roku nie wykazała nic niepokojącego. Zaledwie dziesięć miesięcy później nowotwór zajmował już cały żołądek. Na szczęście lekarze uspokajali: nie ma przerzutów. Ale to oznaczało jedno - trzeba działać natychmiast.
Zaleceniem specjalistów była seria chemioterapii, a następnie całkowite usunięcie żołądka. Operacja miałaby zostać przeprowadzona w ramach leczenia finansowanego przez NFZ. Jednak rodzina Beaty zaczęła szukać innego wyjścia. Znaleźli prywatną klinikę, której lekarze widzą szansę na mniej okaleczającą operację – usunięcie tylko części żołądka. To oznaczałoby zachowanie zdecydowanie lepszej jakości życia po zabiegu.
Niestety, koszt takiego leczenia i dalszej opieki wynosi 64 tysiące złotych. Dla Beaty, która żyje z niewysokiej emerytury, to suma nie do udźwignięcia. – Do tej pory korzystałam z oszczędności, ale one już się skończyły. Nie stać mnie na leki, dojazdy do szpitala oddalonego o 200 kilometrów ani na późniejszą rehabilitację i specjalną dietę – tłumaczy. Aktualnie (29 czerwca) zbiórkę wsparło ponad 200 osób i zebrano ponad 18 tyś zł.
Chcesz pomóc?
Każda wpłata przybliża Beatę do operacji i szansy na dalsze życie bez pełnego okaleczenia. Link do zrzutki znajdziesz tutaj: https://zrzutka.pl/3rmcwv. Nawet najmniejsza kwota ma ogromne znaczenie. Możecie także pomóc poprzez udział w licytacjach: https://www.facebook.com/groups/licytacjebeaty/
Czy pomoc przyjdzie na czas?
Beata przez długi czas nie mówiła nikomu o chorobie. – Nigdy nie musiałam i nie lubiłam prosić o pomoc. To córki przekonały mnie, że warto otworzyć się na ludzi – pisze na stronie zbiórki, którą założyła jedna z jej córek. To właśnie rodzina zorganizowała akcję, by zebrać potrzebne pieniądze. Czas gra tu kluczową rolę — operacja w prywatnej klinice mogłaby odbyć się już w drugiej połowie lutego.
Znajomi i bliscy opisują Beatę jako kobietę ciepłą, pełną empatii i wrażliwości – także dla zwierząt. Choć zawsze była psiarą, przygarnęła dwa dzikie koty, które szukały u niej ratunku. – Sobie odejmie, by pomóc innym. Teraz my chcemy pomóc jej – mówią zgodnie.
To wyjątkowa historia o sile i skromności, ale też o potrzebie wsparcia, gdy dalsze samodzielne zmagania są już niemożliwe. – Z góry dziękuję wszystkim za pomoc i za szansę na to, by żyć jeszcze długo, prawie jak w bajkach o księżniczkach i rycerzach na białych koniach – dodaje Beata w swoim apelu.
Chcesz pomóc?
Każda wpłata przybliża Beatę do operacji i szansy na dalsze życie bez pełnego okaleczenia. Link do zrzutki znajdziesz tutaj: https://zrzutka.pl/3rmcwv.
