czwartek 25 kwietnia 2024

Jarosława, Marka, Wiki

reklama

Nasza historia: Turkowski geniusz... Henryk Glicenstein

Paweł Janicki

Nasza historia: Turkowski geniusz... Henryk Glicenstein
 

17 maja Turek obchodzi dzień 150 rocznicy urodzin swojego największego ambasadora w świecie, którym jest Henryk Glicenstein. Należy on do najbardziej uznanych w świecie polskich artystów pierwszej połowy dwudziestego wieku. Niestety - jak to zwykle bywa - w swojej Ojczyźnie jest prawie zapomniany.  

Henryk - a raczej Henoch -  urodził się w rodzinie turkowskich Żydów prawdopodobnie w dniu 17 maja 1870 roku (w biogramach podawana jest również data 5 oraz 24 maja) - jego ojciec był kamieniarzem i nauczycielem w szkole rabinackiej.  Jego dziadkowie ze strony ojca pochodzili  z Dobrej, w której  reszta rodziny mieszkała aż do II wojny światowej. Wszyscy Glicensteinowie byli  chasydami znanymi  ze swojej pobożności i wiedzy, przez co pozostali Żydzi darzyli ich wielkim szacunkiem. Powszechnie  znani byli ze wspomagania lokalnej, żydowskiej  biedoty. Dziadkowie Henocha przez długi czas nie mogli doczekać się syna – więc skoro ten wreszcie się narodził, jako wotum dziękczynne rozdali potrzebującym równowartość wagi dziecka w złocie.

reklama

Dorosły Izajasz - czyli późniejszy ojciec Henocha - ożenił się z  Rają Berkowicz. Należała ona do turkowskich elit intelektualnych. Przez pięć lat po ślubie małżonkowie mieszkali u rodziców Rai, a następnie przeprowadzili się na wieś, gdzie Raja prowadziła sklep spożywczy. Niestety, wkrótce sklep został okradziony i  rodzina bardzo zubożała. Powraca więc do Turku, a młody Izajasz zostaje nauczycielem Talmudu w chederze u Henocha Kuliszera na ul. Kaliskiej, a dodatkowo  otwiera obok swojego domu warsztat kamieniarski, w którym wykuwa nagrobne macewy. Dom zlokalizowany jest  przy odchodzącej od Rynku ul. Rosyjskiej (dziś ul. 3-go Maja). Na świat przychodzą kolejne dzieci (łącznie było ich sześcioro). Matka od początku wywierała duży wpływ na rozwój duchowy i estetyczny małego Henocha. Zapewne nie bez znaczenia miała także obserwacja pracującego w warsztacie ojca.  Już jako 10-letni chłopiec Henoch wziął dłuto i młotek i wykuwał na nich proste ornamenty żydowskie (lwy, świeczniki, złożone dłonie). Prawdopodobnie to wtedy ojciec zauważył, że syn ma szczególne uzdolnienia plastyczne. Młody Henoch wraz z ojcem często gościł w pobliskiej Dobrej, w której przecież  wciąż mieszkali jego krewni. Do dzisiejszego dnia ich domy zachowały się przy ulicy Dekerta.

Podczas pobytu w Dobrej ojciec zawsze prowadził syna do tamtejszej synagogi, która dzięki swoim bogatym malowidłom o tematyce chasydzkiej uchodziła za najpiękniejszą w całej okolicy. W wieku 13 lat Henoch wg żydowskiego Prawa stał się dorosły, czyli  przeżył swoją bar micwę.  Zgodnie z obowiązującą Tradycją od tej chwili był odpowiedzialny za swoje czyny i zobowiązany do przestrzegania 613 nakazów i zakazów, wg których żyli dorośli Żydzi. Opuścił  wówczas  rodzinny Turek i podobno przez następne 4 lata samodzielnie pracował na swoje utrzymanie. Oczywiście jest to sztucznie wprowadzony  zabieg późniejszych biografów mający potwierdzić zaradność naszego bohatera – w praktyce w  ciągu tych lat był na utrzymaniu rodziny. W roku 1886 zatrzymuje się w Kaliszu, gdzie przez rok uczęszcza do jesziwy (średnia szkoła religijna). Po lekcjach  rzeźbi  i sprzedaje zabawki.  W następnym roku  przeprowadza się do Łodzi, gdzie mieszka u brata ojca. Ucząc się rzemiosła ima się  różnych zajęć. Jest malarzem szyldów, stolarzem, parasolnikiem, rzeźbiarzem, robotnikiem w fabryce pończoch. Niestety stryj, u którego mieszka,  jest ortodoksyjnym Żydem i za rzeźbienie postaci ludzkich wyrzuca Henocha z domu. Henoch szybko znajduje jednak sponsorów wśród łódzkiej burżuazji; spotyka siostry Rebekę i Felicję Jakubowicz, które uczą go pisania i czytania zarówno po polsku – jak i po niemiecku.

Redaktor gazety „Dziennik Łódzki” - Henryk Elzenberg - dostrzega w nim geniusza i pisze o nim artykuł. 17-letni Henoch poznaje lekarza Maksymiliana Cohna, a także ucznia Matejki - Samuela Hirszenberga. Ten zaprasza go do swojego domu - a w nim Henoch zaprzyjaźnia się z  jego siostrą   Heleną. Jak zazwyczaj w takich przypadkach bywa -  przyjaźń wkrótce przeradza się w miłość, a ta  po 7 latach  znajomości kończy się małżeństwem. W 1889  roku  protektorzy Henocha finansują mu stypendium, dzięki któremu może rozpocząć studia w Monachium. Wkrótce powstaje pierwsza dojrzała praca artysty,  która nosi tytuł „Sceptyk”. Za swoją pracę otrzymuje podczas berlińskiej wystawy w  1892 roku  srebrny medal. W następnym roku za swojego „Narcyza”  zaprezentowanego na kolejnej wystawie otrzymuje  już pierwszą nagrodę. Kolejne lata studiów to jedno wielkie pasmo sukcesów.  Grono profesorskie  uważa go za najbardziej utalentowanego studenta w dziedzinie rzeźby. Pojawiają się wówczas pierwsze poważne pieniądze.

reklama

W 1895 roku Henoch kończy studia  ze złotym medalem  dla najlepszego studenta. Świat stoi przed nim otworem. Wyjeżdża do Rzymu, gdzie spotyka się z przychylnym nastawieniem prof. Joseph von Kopfa,  będącym wówczas „guru” dla młodych artystów.  Wtedy to  za  rzeźby „Arion” i „Odpoczynek po pracy”  dwukrotnie otrzymuje nagrodę Prix de Rome, dzięki którym staje się uznanym artystą klasy europejskiej (nagroda zapewniała również 3-letnie stypendium wraz z mieszkaniem).  W roku 1903 zaczyna pracę nad  „Mesjaszem” – powszechnie uważanym  za największe dzieło jego  życia, uosabiające tragedię całego narodu żydowskiego. Praca jest dziełem ogromnym – rzeźba liczy prawie trzy metry wysokości. Przedstawia ona śpiącego w pozycji siedzącej Mesjasza. W Muzeum Miasta Turku im. Józefa Mehoffera znajduje się gipsowy odlew rzeźby, który artysta podarował swojemu przyjacielowi Witoldowi Marwege.  W muzeach światowych istnieje obecnie kilka odlewów tej rzeźby w brązie. Rzeźba „Mesjasza”  wzbudziła zainteresowanie samego Augusta Rodina, który umieścił ją w roku 1906 obok swojego znanego na całym świecie „Myśliciela”. Dzięki wnioskowi Rodina  Henoch Glicenstein zostaje wówczas członkiem elitarnej  francuskiej Akademii Sztuk Pięknych. Po przyjęciu do Akademii artysta zaczął otrzymywać liczne zamówienia na popiersia od możnych ówczesnego świata. To wtedy powstało popiersie portretowe samego króla Włoch Wiktora Emanuela.  Wkrótce Glicenstein dostąpił największego zaszczytu, gdyż swoje popiersie zamówił  u niego   ówczesny papież, Pius XI. W latach 1921-25 artysta mieszka czasowo w Londynie, a „Gabinet Rycin” British Museum kupuje do swej kolekcji serię jego rycin pod wspólnym tytułem „Księga Samuela”.  Warto także wspomnieć, iż w latach 1907-1926  artysta pięciokrotnie wystawiał swe prace na Biennale w Wenecji. W roku 1928 opuścił wraz z synem Włochy i zamieszkał najpierw w Chicago, a potem w Nowym Yorku.  Zaraz po przyjeździe do Stanów wyrzeźbił popiersie Ignacego Paderewskiego, a następnie samego  prezydenta Theodora Roosevelta. Zamówienie to odbiło się szerokim echem w Stanach, a sam artysta został zaproszony do Białego Domu.

W 1930 r. Glicenstein wygrał konkurs na  projekt pomnika Kazimierza Pułaskiego w Milwaukee, który miał być ufundowany przez obywateli amerykańskich polskiego pochodzenia. Do jego realizacji jednak nie doszło na skutek protestów dużej części polonii amerykańskiej, która nie chciała, żeby pomnik wyrzeźbił artysta pochodzenia żydowskiego. Ten jawny przejaw antysemityzmu Glicenstein bardzo przeżył. Na dodatek rządzący wówczas Włochami Benito Mussolini nie zezwolił na emigrację córce artysty i jego żonie. Ostatecznie dołączyli oni do Henocha dopiero w 1936 roku. W dniu 30 grudnia  1942 artysta uczestniczył w wypadku samochodowym i umarł  od odniesionych obrażeń (nie został przyjęty do pobliskiego szpitala ze względu na brak miejsc). W Polsce bogatą kolekcję rzeźb i obrazów Glicensteina posiada Muzeum Okręgowe w Koninie. Artysta ma tam swoją stałą ekspozycję. Wśród nich jest popiersie jego  żony  – Heleny. Dzięki zaangażowaniu rodziny  rzeźbiarza   w  roku 1953 w mieście Safet w Izraelu  powstało Muzeum imienia Henocha Glicensteina. Muzeum to później zostało przeobrażone na Muzeum Biblii. Zgromadzono w nim większość rzeźb naszego turkowianina. 

Paweł Janicki

Redakcja Turek.net.plFB

redakcja@turek.net.pl

787 77 74 72

Dodatkowe zdjęcia do artykułu
2
3
4
fot. Wikipedia5
Podobne artykuły
Turek może być dumny ze swoich młodych...

Turek może być dumny ze swoich młodych mieszkańców

8 kw.
Nie widziałeś niedzielnych inscenizacji w...

Nie widziałeś niedzielnych inscenizacji w Przystani? Spokojnie, będą...

28-09-2023
Wojenny horror w Przystani. Wstrząsająca...

Wojenny horror w Przystani. Wstrząsająca lekcja historii przy...

24-09-2023
Ostatnia taka w okolicy? Kuczka w kamienicy...

Ostatnia taka w okolicy? Kuczka w kamienicy przy ul. Wąskiej w Turku...

20-09-2023
Dwa życia Mariusza. Mija dwadzieścia pięć...

Dwa życia Mariusza. Mija dwadzieścia pięć lat od feralnego skoku do...

02-06-2023
Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 5 w Turku w...

Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 5 w Turku w drodze po mandat do Sejmu...

02-04-2023

Komentarze ()

Komentując korzystasz z narzędzia Facebooka. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników. Aby zgłosić naruszenie - kliknij w link "Zgłoś Facebookowi" przy wybranym poście. Regulamin i zasady obowiązujące na Facebooku znajdują się pod adresem https://www.facebook.com/policies

reklama
reklama
reklama