Gm. Turek: Spór o kanalizację nie ustaje

Akadiusz Wszędybył wtorek 22 października 2013 11:00

W poniedziałkowe popołudnie samorządowcy z terenu Gminy Turek spotkali się podczas XL sesji tegoż samorządu. Jak łatwo było przewidzieć, obradujący najwięcej czasu poświęcili na toczenie słownych batalii i udowadnianie sobie nawzajem, kto ma rację w kwestii budowy kanalizacji w taki lub inny sposób i przyjmowania - bądź nie - ponad 5 milionów dotacji na ten cel. W trakcie żarliwych sporów przewodniczący Kończak wytykał opóźnienia prac na „małym” Cisewie , Lucjan Filipak zapewniał, że wbrew opiniom jest za budową kanalizacji, a wójt oświadczył publicznie, że problemem będzie osiągnięcie tzw. efektów ekologicznych, ale mimo wszystko to budowa etapami będzie droższa niż działanie kompleksowe i zadłuży gminę.

We wszystkie osoby, które mają nadzieję na budowę kanalizacji w sposób kompleksowy w kilku miejscowościach nieco nadziei tchnął wójt. Karol Mikołajczyk informował, że choć władze Gminy Turek zostały zaproszone przez WFOŚiGW do podpisania umowy - na mocy której samorząd miałby otrzymać dotację w wysokości 5 002 276,49 zł - w dniu 19 września tego roku i termin ten rzecz jasna już przepadł, to jednak nie wszystko stracone. Jak wskazywał włodarz gminy, realna szansa na pozyskanie tych pieniędzy istnieje pomimo zlekceważenia wspominanego terminu i nie wprowadzenia przez radnych zmian do Wieloletniej Prognozy Finansowej Gminy Turek na lata 2013-2028, ale trzeba chcieć po nie sięgnąć.

Tego typu nawoływania do zmiany postawy nie przekonały chociażby Lucjana Filipiaka. Radny mówił, że nie chodzi o to, że samorządowcy nie chcą pokaźnych pieniędzy z zewnątrz, ale taki krok rodzi obawę, co stanie się dalej. Filipiak stwierdził wprost, że nie wiadomo, czy wykonanie tak dużej inwestycji uda się ot tak za jednym zamachem, prosząc przy okazji, by tego typu obaw nie postrzegać jako wrogości wobec budowy kanalizacji w ogóle. – Najwięcej na mnie psy wieszają, że nie chcę! Ja chciałem i chcę! – kwitował całe zamieszanie Lucjan Filipak. – A jak żeś głosował!? – rzucił do radnego z rozgoryczeniem któryś z obserwujących obrady mieszkańców.

Z obawami części radnych nie mógł zgodzić się wójt. Karol Mikołajczyk posługując się stosowną metaforyką starał się uzmysłowić samorządowcom, że kompleksowe rozwiązanie problemu kanalizacji jest jak budowa kilku domu. W taki przypadku, gdy przy tworzeniu jednego z nich pojawią się problemy, można je rozwiązywać, podczas gdy w pozostałych miejscach w najlepsze trwać będzie praca.

Optymizmu wójta nie podzielał Edward Kończak. Przewodniczący posłużył się przykładem trwających i przedłużających się prac budowy kanalizacji w Cisewie „małym”, by pokazać, że tak naprawdę realizacja inwestycji w Gminie Turek kuleje, terminy wykonań są przekraczane, co w przypadku „rzucenia” się na skanalizowanie kilku wiosek jednocześnie, i to do czerwca 2015 roku, może skończyć się w sposób opłakany.

Przyczyny opóźnień wyjaśniał Łukasz Mielcarski. Jak zauważył nowy wicewójt, doszło do pewnych błędów, bo oto w decyzji WZDW została wpisana omyłkowo działka, na której nie trwają prace, więc gmina czeka na poprawę tej decyzji. Ponadto jeden z mieszańców Cisewia zgłasza roszczenia w kwestii umożliwienia realizowania prac kanalizacyjnych na jego działce, ale pewne wstępne porozumienie zostało w owym mężczyzną już zawarte.

– Wracam do nie tak odległej historii, gdy nam powiedziano, radnym, że mamy wszystkie stosowne pozwolenia, że mamy wszystkie stosowne uzgodnienia. Nie kto inny, jak pan wójt zapewniał, że mamy wszystkie pozwolenia – mówił z wyrzutem Edward Kończak. Ze słowami przewodniczego nie zgadzał się wójt. – Mówiliśmy, że w zasadzie wszystkie – stwierdził Karol Mikołajczyk dodając, że przy tego typu inwestycjach, praktycznie nigdy nie można być pewnym dopięcia wszystkiego „na ostatni guzik”. – Pan mówi prawie, w zasadzie... Proszę nam wyjaśnić, kiedy to w zasadzie stanie się faktem – nie odpuszczał wójtowi przewodniczący.

– Okazało się, że na etapie kompletowania tych dokumentów akurat przeoczono tą jedną działkę tego pana, a w przypadku tej decyzji o drodze wojewódzkiej gdzieś się pomylono co do numeru, ktoś to nie sprawdził, no zgoda. Możemy posadzić jednego czy dwóch pracowników, którzy będą to robić, a w zasadzie to projektant powinien to robić – wyjaśniał sprawę wójt. Karol Mikołajczyk przyznał, że problemy się pojawiają, ale nie znaczy to, by od razu rezygnować z kompleksowego skanalizowania gminy. – No to my będziemy to budować 12 czy 15 lat – ostrzegał zwolenników etapowej realizacji inwestycji wójt.

Ożywiona dyskusja sprawiła, że „na ziemię” wójta postanowił sprowadzić także Zdzisław Światłowski. Radny, tak jak i Lucjan Filipiak wcześniej, stwierdził, iż mówi się tylko o 5 milionach niewziętej dotacji, a pomija temat zagrożeń. – No to o żadne środki unijne się nie starajmy, bo zawsze będzie jakaś groźba. To już przerabialiśmy w historii naszej gminy, możemy do tego wrócić i nic nie robić – mówił poirytowany wójt. Karol Mikołajczyk nie omieszkał jednak wspomnieć o ewentualnych kłopotach. – Owszem, problemem - i to chcę powiedzieć publicznie - będzie efekt ekologiczny, obowiązek podłączenia do kanalizacji i to przyznaję. (…) Są rozwiązania różne, np. w Koninie miasto robi podłączenia mieszkańcom, ale później od tych mieszkańców pieniądze odzyska w opłatach za ścieki.

Spór o formę budowy kanalizacji trwa w najlepsze, tymczasem jak można było usłyszeć w kuluarach XL sesji zwolennicy odwołania Rady Gminy zebrali już ilość głosów, potrzebnych do zwołania referendum, znacznie przekraczającą wymagany limit.