Temat poruszył Józef Cajdler sugerując, że gmina Malanów słynie z procesów sądowych, więc chce on dopytać o kilka postępowań. Była to teza o tyle kontrowersyjna, że przecież w naszym powiecie z procesami kojarzy się całkiem inna gmina. Sugestia Cajdlera oburzyła także Krzeszewskiego, który stwierdził wprost, iż mówienie takich rzeczy to jedynie urabianie opinii publicznej. – To jest chamska zagrywka w tej chwili – pomstował wójt Krzeszewski.

Józef Cajdler kontynuując ożywioną dyskusję stwierdził, iż doszły go słuchy o dwóch postępowaniach, zaznaczając od razu, że jeśli w czymś się myli, to prosi o poprawienie. Przewodniczący koła Platformy Obywatelskiej w gminie Malanów mówił, iż aktualna jest bodajże kwestia drogi w Czachulcu, w której to sprawie Urząd Marszałkowski utrzymuje, że gmina nie wywiązała się z umowy, więc musi oddać pewną kwotę pieniędzy. W dalszej części dyskusji pojawiła się jednak rozbieżność co do tego, czy aby chodzi o drogę. Choć o drodze wspominał Cajdler, zdaniem części osób problem dotyczy raczej inwestycji, w ramach której za świetlicą w Czachulcu Starym stanęły plac zabaw oraz altana, grill i fontanna.

– Dariusz Młynarczyk, lider Platformy Obywatelskiej szantażuje mnie, że chce odebrać 30 000 zł, od dwóch lat. (…) Pan doskonale na ten temat wszystko wie. Powtarzam - pan wszystko na ten temat wie. Może mnie pan pozwać do sądu, ja panu mówię, że pan na ten temat wszystko wie. Szefem pana jest pan Dariusz Młynarczyk  – mówił do Józefa Cajdlera Gerard Krzeszewski. – Ja nie mam swojego szefa – kontrował Józef Cajdler.

Krzeszewski postanowił udowodnić przy okazji, że Dariusz Młynarczyk jednocześnie nie orientuje się wręcz, gdzie w gminie Malanów leży dana wieś: – Dwa lata szantażuje mnie za to, że mam zwrócić pieniądze, które były przyznane wsi. Sam w Porożu chwalił się, jak to bardzo pomaga wsiom. Na Porożu powiedział, że Czachulcowi pomagał. To się zbłaźnił.

– Nie będzie nam Urząd Marszałkowski zabierał pieniędzy, za które bez problemów coś zrobiliśmy dobrze. (...) Oni odebrali też siedmiu innym gminom jeszcze pieniądze. Inne oddały, my nie oddaliśmy. To o to chodzi – wyjaśniał Gerard Krzeszewski. Najostrzejsze słowa włodarz zachował jednak na koniec.

– Nie będzie mi byle wicedyrektor Departamentu Rolnictwa w Urzędzie Marszałkowskim zabierał pieniędzy – wyraził swoje stanowisko Krzeszewski.

Podczas sesyjnych wolnych wniosków poruszona została także kwestia tego, że firma będąca największym malanowskim pracodawcą stara się o odzyskanie części zapłaconych podatków. – Tak się robi. Dlatego też nasza kancelaria prawna zmieniła się i wzięliśmy prawdopodobnie jedną z najlepszych kancelarii w Poznaniu – wskazał Gerard Krzeszewski sugerując, że nikomu próba ugrania z gminą Malanów czegoś w sądzie nie pójdzie łatwo.

AW