Pół godziny zamiast trzydziestu minut

Wydaje się jednak, że problem narasta w szczególności w mniejszych miastach. Przykładowo można wymienić tu Leszno i Sieradz, gdzie potocznie mówi się o tym, że kursanci mają do przejechania dwa ronda, pięć ulic i już egzamin na prawo jazdy można kończyć. W porównaniu do takich miast, jak Poznań, Łódź, jakie znajdują się najbliżej wyżej wymienionych miejscowości, jest to naprawdę mało. Nic więc dziwnego, że coraz więcej osób garnie się do tego, aby to właśnie tam zdawać egzaminy, gdzie jest zdecydowanie łatwiej. Gdzie trudniej popełnić błąd, dzięki czemu zdanie egzaminu na prawko nie będzie stanowić tak dużego problemu.

Dla kursanta łatwiej. Dla mieszkańca nie bardzo. W szczególności w weekendy. Wtedy w mniejszych miejscowościach pojawia się dwa razy większa ilość osób, które korkują miasto próbując zdać nie tylko egzamin. Wiele z nich dopiero uczy się jeździć w pobliżu ośrodków egzaminacyjnych. Korkują się ulice, dzięki czemu wyjechanie z osiedla na główne arterie miasta zajmuje nie pięć, ale już kilkanaście minut lub więcej. Zresztą, tłok widać nie tylko na ulicach, ale także na osiedlowych parkingach, gdzie parkują osoby przyjezdne, które uprawiają "turystykę egzaminacyjną". Tak bowiem określa się osoby, jakie przyjeżdżają do innych miejscowości, chcąc zdać egzamin na prawko. Czy widząc takie sytuacje, można dziwić się temu, że problem w sprawie nauki jazdy w ruchu drogowym nasila się z dnia na dzień? Oczywiście, że nie.

Gdzie będę zdawać egzamin?

Kursy na prawo jazdy oferowane są przez wiele szkół jednak niezależnie od tego, z jakiej dokładnie szkoły jazdy będzie się korzystać, zawsze można liczyć na wsparcie instruktorów nauki jazdy, którzy mogą powiedzieć, gdzie warto zdawać prawo jazdy. Punktem wyjścia jest instrukcja egzaminowania którą można po krótce przejrzeć w zawartym na stronie autorskim programie szkolenia praktycznego stworzonego przez Szkołę Jazdy Piotr Roszak.

To instruktorzy wskazują na to, że na jazdy doszkalające należy jeździć do tego miasta, gdzie odbywa się egzamin, aby poznać zadania egzaminacyjne w realiach ulic na jakich będzie prowadzony egzamin na prawo jazdy. Instruktorzy prowadząc kursy prawa jazdy zabierają swoich kursantów nie tylko na ulice wokół WORDów, ale także na osiedla. Do miejsc, gdzie wszyscy uczą się parkować. Nie tylko znienawidzone przez kursantów zatoczki, ale także parkowanie prostopadłe przodem I zawracanie na drodze na tzw “trzy razy”.

Dla mieszkańców - katorga. Tak, ponieważ i im często trudno znaleźć miejsce do parkowania. Właściwie to przecież nie będą oni czekać na to, aż kursant sobie pojedzie. Czy po to ma się parking pod blokiem, aby musieć wybrać coś oddalonego? Oczywiście, że nie. Nie można więc dziwić się mieszkańcom takich miejsc, który zaczynają blokować osiedlowe parkingi specjalnymi szlabanami, słupkami lub też znakami zakazu wjazdu, jakie dedykowane są tylko dla pojazdów szkół jazdy I egzaminacyjnych.

Liczne problemy na mieście

Omawiając społeczny problem ze szkołami jazdy, należy wskazać także to, że już na samych ulicach (nie tylko pod ośrodkami egzaminacyjnymi i na osiedlach mieszkaniowych) dochodzi do wielu kłopotliwych sytuacji, jakie mogą stanowić zagrożenie dla innych pojazdów znajdujących się na ulicy.

Przykładem może być sytuacja, kiedy samochód nauki jazdy gaśnie na ulicy. Chwila nieuwagi i inny kierowca może wjechać w tył auta znajdującego się z przodu. Zła decyzja, która spowoduje, że samochód nauki jazdy wjedzie za szybko w zakręt doprowadzając do kolizji z innym autem, jakie wyjeżdżało z tej ulicy. Tak, kursant się zestresuje, ale co tu dopiero mówić o osobie, jaka znajduje się w drugim samochodzie. Czy ktoś je w ogóle uwzględnia? Oczywiście, że nie. Gwałtowne hamowanie na rondzie lub przy pasach dla pieszych. Właściwie to należałoby powiedzieć, że oby tylko przy pasach doszło do takiego hamowania, aby nie stworzyć sytuacji, jakie mogą zagrażać zdrowiu lub życiu pieszych.

Jest tego naprawdę dużo. Wymieniać można bez końca. To dlatego mówi się o tym, że potrzebna jest rejonizacja, która mogłaby w jakiejś części zlikwidować ten problem.

"Zapomniał wół, kiedy cielęciem był"

To stare, polskie porzekadło jest tak naprawdę najlepszą odpowiedzią dla wszystkich osób uważają, że samochody do nauki jazdy stanowią problem dla mieszkańców. Dlaczego? No bo tak naprawdę każdy aktualny kierowca znajdował się kiedyś właśnie na takim miejscu. Może było to kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu, ale jednak. KAŻDY SIĘ KIEDYŚ UCZYŁ! Wtedy danej osobie nie przeszkadzało to, że korkował ulice, parkingi i inne miejsca, bo bardzo zależało mu na tym, aby się nauczyć. Te właśnie osoby liczyły na pełną wyrozumiałość.

Czy teraz one nie mogą okazać odrobiny empatii dla następnych pokoleń, jakie chcą zdać prawo jazdy? Jakie chcą stać się pełnoprawnymi kierowcami? Muszą. Wszyscy muszą okazać odrobinę zrozumienia, aby inni także mogli zdobyć niezbędne umiejętności, które przydać się mogą w różnych momentach życia.

Autor zdjęcia: naukajazdy-poznan.eu