Podczas ostatniej w 2017 r. sesji Rady Miasta Turku radna Mariola Pacześna (ZT) zwróciła uwagę, że podczas połączonej komisji Zdrowia, Oświaty, Kultury i Sportu oraz Budżetowej, radny Maciej Marczewski podpisał listę obecności, nie biorąc udziału w pracy swojej komisji. - Radny Marczewski poświadczył nieprawdę, podpisując się na liście obecności – informowała radna Pacześna.

W sprawie tej głos zabrał przewodniczący Dariusz Jasak (PiS), który poinformował, że wykreślił podpis Marczewskiego, a sprawa została wyjaśniona.

Głos zabrał również sam radny Maciej Marczewski: - To zdarzyło się tak, że miałem awarię auta i spóźniłem się 15 min. Poinformowałem radnego Kwiatkowskiego (SLD) [który poinformował o tym przewodniczącą komisji – przyp. red.]. Rzeczywiście, podpisałem się na tej liście, ale tylko dlatego, że została mi ona podana. Usprawiedliwienie napisałem i zostało ono przyjęte – tłumaczył się radny Marczewski.

Jak nie wiadomo o co chodzi...

O co chodzi w tym na pozór błahym incydencie wyjaśniła wiceprzewodnicząca rady Mariola Kadrzyńska-Siwek. Radna Ziemi Turkowskiej przypomniała, że pracodawca ma ustawowy obowiązek zwolnić radnego z pracy na czas wykonywania przez niego obowiązków radnego, lecz nie musi mu za ten czas płacić. - Czy państwa nieobecności rzeczywiście wynikają ze spraw rodzinnych lub zdrowotnych? Czy może, tak jak w przypadku radnego Groblicy czy Marczewskiego, usprawiedliwiacie się sprawami służbowymi? Jeżeli sprawujecie obowiązki służbowe i usprawiedliwiacie swoją nieobecność na komisji lub sesji, to otrzymujecie podwójne pieniądze: za pracę oraz dietę – tłumaczyła Kadrzyńska-Siwek.

Każda nieusprawiedliwiona nieobecność radnego to 10% diety mniej. Często komisje są połączone i zdarza się, że na jednym posiedzeniu radny „łapie” 2 nieobecności. Radnym zdarza się również (niektórym stosunkowo często) nie wykonywać swoich ustawowych obowiązków, gdyż w tym czasie pracują zawodowo. Następnie usprawiedliwiają się obowiązkami służbowymi. Tym samym taki radny otrzymuje jednocześnie wynagrodzenie od pracodawcy oraz dietę radnego (będącą teoretycznie rekompensatą za pomniejszone zarobki).

Patrz także: Radni nie chodzą na komisje, bo muszą pracować!? 103 nieobecności w minionym roku

Radny Groblica (TS) zaapelował o to, aby obrady komisji zwoływać na godziny popołudniowe, kiedy radni kończą pracę zawodową. - Nie wszyscy mogą się zwolnić. Ja piszę usprawiedliwienie z przyczyn zawodowych, a jeżeli przewodniczący tego nie przyjmie, ja to zrozumiem.

Według radnego Albina Zańko (TS) praca w życiu każdego człowieka jest ważna. Dlatego radny Towarzystwa Samorządowego zaapelował o dostosowanie terminów obrad „do warunków, w jakich żyjemy”. - Logicznym wydaje się myśl, że nasza praca społeczna (sic!) w komisjach, w radzie, powinna się odbywać w godzinach późniejszych – zaapelował otrzymujący wcale nie taką małą dietę radny, który później sam zauważył, że radni pracują także w systemie zmianowym.

M. Derucki