Na samym początku obrad głos zabrał radny Karol Serafiński, który w obliczu wojny trwającej na Ukrainie, zaapelował o zawieszenie broni i rozejm na sesji. Ten pokojowy wstęp był mu potrzebny do złożenia trzech wniosków dotyczących wyłączenia z obrad zapalnych punktów. Miedzy innymi skargi na Dariusza Jasaka. Wnioski Serafińskiego zostały jednak odrzucone, a obrady toczyły się, zgodnie z porządkiem, dalej.

Co wypada katechecie?

Przewodnicząca Mariola Kadrzyńska-Siwek, kończąc swoje międzysesyjne sprawozdanie, podzieliła się bulwersującą ją sprawą listu, który otrzymała od mieszkanki Turku. Kobieta napisała go po wizytach radnych Serafińskiego i Jasaka, do których doszło w ciągu ostatniego miesiąca. Okazało się, że obaj panowie, choć każdy z osobna, a Jasak nawet z pieskiem, chcieli wyjaśnić czy pod owym adresem zamieszkuje osoba, która złożyła skargi, zarówno jako radnego, jak i wicedyrektora ZSR CKP w Kaczkach Średnich. Przedmiotami skargi były też zarząd powiatu starosta Dariusz Kałużny oraz Elżbieta Karwacka, dyrektor ZSR. Skargi złożone zostały drogą elektroniczną, lecz opatrzone adresem jednego z mieszkań na Osiedlu Młodych. – Proszę mi powiedzieć skąd mieli panowie adres tej mieszkanki – dociekała Przewodnicząca, powołując się na ochronę danych osobowych. – Administratorem każdego dokumentu, który znajduje się w urzędzie jest gmina Turek, a zastraszanie mieszkańców jest niedopuszczalne – mówił burmistrz, podzielając oburzenie Przewodniczącej.

Zarówno Serafiński jak i Jasak nie widzieli nic złego w nachodzeniu i wypytywaniu mieszkanki. Zdziwiło ich natomiast pismo przez nią wystosowane, gdyż jak obaj mówili, wizyty były bardzo miłe i przebiegające we wręcz serdecznej atmosferze. – Podpisałem dzisiaj zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa – mówił radny Marcin Derucki – i złożyłem zawiadomienie zarówno na policji jak i w prokuraturze. Takie działanie jest bowiem niedopuszczalne.

– Osoba, która napisała te skargi nie istnieje – przekonywał Jasak. – Sprawdziłem IP, z którego był wysłany mail. To domena ze Szwajcarii. Odkąd dyrektorką ZSR w Kaczkach została pani Karwacka, takie skargi są na porządku dziennym. Zawsze te same sformułowania, zawsze te same zarzuty. Ja uważam, że jesteście Państwo w zmowie – radni Ziemi Turkowskiej i Przewodniczącą, a może i pan burmistrz. Szkalujecie dobre imię moje, szkoły, starosty i starostwa. Ja tego tak nie zostawię, wynajmę prawników, którzy sprawę poprowadzą dalej. Radny Wojciech Rygiert przypomniał sprawę niepodpisanej skargi, która była przez kilka miesięcy procedowana na sesjach, potem przekazana Wojewodzie. – Nieraz zajmowałam się skargami i nigdy nie sprawdzaliśmy czy osoba, która ją napisał istnieje czy nie. Skarga jest skargą i my musimy ją rozpatrzeć – przekonywała radca prawny Anna Szczepocka.

– Panie radny proszę sobie odpowiedzieć na pytanie czy to co pan wyprawia wypada katechecie i szafarzowi? – dociekała Mariola Kadrzyńska-Siwek. – To epatowanie nienawiścią, filmiki, które pan montuje i wrzuca do internetu w godzinach pracy. A potem stoi pan przy ołtarzu, jak się pan tak może zachowywać?

Mandat za siedzenie pod palmą

Skarga, której treść być może poznamy dziś, opatrzona jest zdjęciami z prywatnego profilu Jasaka w mediach społecznościowych. Jest tam i słynne zdjęcie, na którym radny, rozparty w plastikowym krzesełku, siedzi pod palmą na rondzie w Turku. To co w zamierzeniu Jasaka miało być zapewne niewinnym żartem (zdjęcie opublikował na zakończenie ferii zimowych i opatrzył komentarzem „No szkoda...ferie pod palmami kończą się. Wieje jak to na Florydzie bywa”), okazało się kolejnym argumentem dla Przewodniczącej i Burmistrza. – Czy za zakłócanie porządku w ruchu drogowym zapłacił pan mandat? – dociekali oboje. – Nie zapłaciłem, bo go nie dostałem – wyznał szczerze Jasak. – Jeśli dostanę, to oczywiście zapłacę. Przecież nieraz i burmistrz jedzie za szybko i nie zawsze kończy się to mandatem. Zdarzyło się i mi, zgrzeszyłem.

Nie zapominajmy, że oprócz dwóch wrogo nastawionych do siebie obozów radnych miejskich, są jeszcze, coraz liczniejsi, ci nieprzypisani do żadnej z sił. Wczorajsze wystąpienie radnego Macieja Aniołczyka, który złożył wniosek o nieczytanie skargi, o której nie wiadomo przecież, czy zawiera prawdziwe informacje czy też nie, został odrzucony przeważającą większością głosów. Trudno oprzeć się wrażeniu, że tak naprawdę radnym z obu najliczniejszych ugrupowań, kompletnie nie zależy na spokojnej i merytorycznej pracy. Nie bacząc na jakiekolwiek wydarzenia, żaden nie przepuści najmniejszej okazji, żeby sobie solidnie dopiec.

Anna Wiśniewska-Kocik