Wywiady: Rodzicielstwo zastępcze - życiowa misja
Zuzanna Szczepocka
Państwo Anna i Mariusz Dyguda swą przygodę z rodzicielstwem zastępczym rozpoczęli w 2005 roku, kiedy to zaopiekowali się trzyletnim wówczas bratankiem Pana Mariusza i zostali dla niego ustanowieni rodziną zastępczą. Oboje małżonkowie zajmowali się wychowywaniem powierzonego ich opiece małoletniego dziecka oraz własnego syna, a także pracą zawodową.
Z upływem czasu Państwo Dyguda zaczęli coraz bardziej uświadamiać sobie rolę, jaką mogą odegrać jako rodzina zastępcza w związku z potrzebami małoletnich dzieci, znajdujących się w różnych, trudnych sytuacjach życiowych, bardzo często pozbawionych właściwej opieki swych biologicznych rodziców. Ich rozważania dotyczące rodzicielstwa zastępczego ewaluowały, aby w konsekwencji zaowocować podjęciem przez nich decyzji o zawodowym rodzicielstwie zastępczym.
W związku z tym faktem w dniu 17.01.2014r. Państwo Dyguda podpisali umowę o pełnieniu funkcji zawodowej rodziny zastępczej. W trosce o komfort funkcjonowania całej rodziny, Państwo Dyguda podjęli jednocześnie decyzję o poprawie swych warunków mieszkaniowych, przebudowując oraz rozbudowując zamieszkiwany dom. Rodzina Państwa Anny i Mariusz Dyguda pomimo upływu zawodowego wypełniania swej funkcji pragnęła kontynuować swą misję i idąc o krok dalej z dniem 01.07.2019 roku został powołany Rodzinny Dom Dziecka.
Na chwilę obecną Państwo Anna i Mariusz wychowują sześcioro dzieci, a niedawno wyrazili zgodę na to, by w ich życiu zagościł nowy członek rodziny.
Zuzanna Szczepocka: Od kiedy państwo są rodziną zastępczą?
Anna Dyguda: W 2005 r. podjęliśmy decyzję o zostaniu niezawodową rodziną zastępczą. Rok 2014 stał się dla nas rokiem wielu doświadczeń. W naszym domu zaczęły pojawiać się nowe dzieci, a z nimi kolejne wyzwania. Wraz z mężem poszerzaliśmy swoje kompetencje. W zeszłym roku, dokładnie 1 lipca, z bagażem wielu doświadczeń, postanowiliśmy otworzyć rodzinny dom dziecka.
ZS: A co na to reszta rodziny?
AD: Na początku moi najbliżsi mieli mieszane uczucia. Nie wiedzieli z czym wiąże się tego typu praca. W kolejnych latach funkcjonowania jako zawodowa rodzina zastępcza, ich wsparcie oraz zrozumienie rosło. Zawsze mogę liczyć na ich pomoc i wsparcie.
ZS: Co państwa do tego skłoniło?
AD: Wraz z biegiem lat, dojrzeliśmy wraz z mężem do podjęcia decyzji o otworzeniu Rodzinnego Domu Dziecka i przyjęcia większej ilości dzieci. Praca, jaką wykonujemy jest pewnego rodzaju misją, która wymaga powołania. Pragnęliśmy mieć pod swoją opieką więcej dzieci, którym możemy okazać pomoc i serce.
ZS: Czy trudno jest zostać rodzicem zastępczym? Jak powstała decyzja o założeniu Rodzinnego Domu Dziecka?
AD: Podjęcie takiej decyzji nie jest łatwe. Wymaga wielu poświęceń, czasem wyrzeczeń. Dzieci przychodzą do naszych rodzin z różnymi problemami, którym stawić czoła mają ciężko czasem sami dorośli. My, rodzice rozwijamy się wraz z podopiecznymi. Każde dziecko jest inne, więc podchodzimy do każdego indywidualnie.
ZS: Ile dzieci mają państwo pod swoją opieką i w jakim są wieku?
AD: Obecnie opiekujemy się siedmiorgiem dzieci. Najmłodsze dziecko ma sześć miesięcy, a najstarsze osiemnaście lat. Większość naszych dzieci jest w wieku nastoletnim, co wiąże się z pokonywaniem trudności okresu dojrzewania. Każdy rodzic, który wychowuje nastoletnie dziecko, powinien to rozumieć.
ZS: Czy rodzicielstwo zastępcze to trudna praca?
AD: Na pewno wiele zależy od podejścia. Jeśli ktoś lubi przebywać z dziećmi, trudności nie stanowią większego problemu. Każdy kolejny dzień staje się nowym wyzwaniem i doświadczeniem. Oczywiście bywają też trudniejsze dni, jednak staramy się myśleć pozytywnie.
ZS: Na jaką mogą liczyć państwo pomoc w razie problemów?
AD: Przede wszystkim, jako rodzina okazujemy sobie wzajemną pomoc i zrozumienie. Możemy liczyć na wsparcie innych rodzin zastępczych. W razie jakichkolwiek problemów dzwonimy do siebie i wspólnie omawiamy dany problem. Nasi przyjaciele oraz znajomi również nas wspierają. Słowa otuchy padają ze strony osób postronnych, obcych, spotykanych na co dzień. Korzystamy też z fachowej pomocy psychologa oraz pedagoga, a także współpracujemy od wielu lat z koordynatorem. Możemy także liczyć zawsze na wsparcie dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Turku.
ZS: Jak udaje się godzić pracę, obowiązki domowe i opiekę nad dziećmi?
AD: Funkcjonujemy jak normalna, choć liczna rodzina. Dzieci chętnie nam pomagają. Każde z nich ma swoje obowiązki. Posiadamy również dużo zwierząt, które uczą dzieci empatii, odpowiedzialności, wrażliwości i działają na nie jak terapia.
ZS: Czy otrzymujecie państwo jakieś wsparcie finansowe?
AD: Otrzymuję pensję za wykonywaną pracę, przy czym należy pamiętać, że jest to praca 24 godziny na dobę przez cały rok. Na utrzymanie i potrzeby podopiecznych otrzymujemy niezbędną pomoc finansową.
ZS: Traktujecie to państwo jako swoją pasję, pracę, czy powołanie?
AD: Wszystko po trochu. Ja traktuję to zarówno jako pasję, jak i pracę dyktowaną powołaniem.
ZS: Jakie według państwa cechy powinien mieć kandydat na rodzica zastępczego?
AD: Praca z dziećmi wymaga oczywiście kilku ważnych, określonych cech. Na pewno rodzice zastępczy muszą być otwarci, tolerancyjni, empatyczni i lubić kontakt z ludźmi, a w szczególności z dziećmi.
ZS: Trudna przeszłość dziecka generuje w kandydatach na rodziców zastępczych czasem bardzo dużo obaw. Co powiedzieliby Państwo takim osobom? Czy istnieje jakaś złota rada?
AD: Trzeba otworzyć serce dla drugiego człowieka oraz zrozumieć, że dzieci nie są odpowiedzialne za swoją sytuację. Wymaga to cierpliwości i sporej wrażliwości. Każde dziecko jest inne i każdemu trzeba dać czas. Zawód, który wykonuję jest wolny od schematów, więc ciężko jednoznacznie wskazać złotą radę dla osób, które są gotowe podjąć się tego wyzwania.
ZS: A jakie według Państwa są największe stereotypy na temat rodzin zastępczych?
AD: Staramy się nie ograniczać rozpowszechnianymi stereotypami. Są one krzywdzące nie tylko dla rodziców zastępczych, ale przede wszystkim dla dzieci. Funkcjonowanie jako rodzina zastępcza jest dla nas czymś normalnym. Jesteśmy taką samą rodziną jak inne. Staramy się, aby nasze dzieci miały stały kontakt ze swoimi rówieśnikami oraz czerpały radość z każdego nadchodzącego dnia. Tak samo przechodzimy gorsze i lepsze dni. Bardzo się cieszymy, jak przyjdzie do nas dziecko z problemem i po jakimś czasie następuje w nim zmiana.
Zuzanna Szczepocka