Stanowcze nie dla „one way ticket”
Ostatnio rozpoczęta debata dotycząca miejsca młodych ludzi w Turku pokazuje, że staje się to temat coraz bardziej istotny. Co do jednego występuje pełna zgoda, potencjał młodych w Turku jest ogromny, jednak ich polityczna siła przebicia nieco kuleje. Należy zadać sobie pytanie: Czy istnieje jakieś sensowne wyjście z tej agonii?
Zmiana pokoleniowa
Przyglądam się tej debacie z ogromnym zaciekawieniem, tym bardziej, że zwracam uwagę na ten element już od kilku lat. „Brak perspektyw” – taką odpowiedź słyszę najczęściej, kiedy namawiam swoich znajomych do tego żeby powrócili do Turku. Politykę naszego miasta w tej kwestii nazywam „one way ticket” – idź na studia, nie wracaj, pracy i tak nie ma, a jak jesteś zbyt ambitny to będziesz tylko przeszkadzał. W tym miejscu pragnę oświadczyć, że wcale nie zamierzamy przeszkadzać, a raczej pomagać i wskazywać kierunki, w których stronę należy podążać.
Marcin mówił o tym, że nie potrzebujemy rewolucji – rzeczywiście rewolucja pokoleniowa mogłaby mieć poważne konsekwencje. Jestem raczej zwolennikiem ewolucji, w której doświadczeni politycy byliby nauczycielami i doradcami w radzeniu sobie z kwestiami stricte „technicznymi”. Z jednym zastrzeżeniem - wizję prowadzenia miasta zostawiają młodym.
Nie tylko polityką człowiek żyje
Nawiązując do osób, które wzięły udział w debacie, zabrakło mi elementu, który nie utożsamiałby młodych jedynie z działaczami politycznymi. Wolałbym raczej spojrzenie, które widzi w nich spory potencjał do działania – nie tylko politycznego. Stworzenie klimatu, w którym młodym ludziom będziemy mówić, żeby wrócili do Turku, aby uprawiać politykę, może być strzałem w kolano.
Jak wcześniej stwierdził Marcin, politykę często utożsamia się z „bagnem” – szczególnie wśród ludzi młodych, będzie to kolejny argument przemawiający za niewracaniem do Turku. Pomyślmy raczej, co by tych ludzi do Turku przyciągnęło? Co kryje się pod hasłem „brak perspektyw”? Obowiązkiem każdego polityka, jest pytać ludzi czego oczekują. Pytanie społeczeństwa „jak coś zrobić” zakrawa o skrajną niekompetencję i populizm, dlatego raczej go nie polecam.
Współpraca jedynym racjonalnym wyjściem
Jak już wcześniej stwierdziłem siła przebicia młodych w Turku jest zbyt słaba. Podstawowym elementem, który jest w stanie poprawić naszą sytuację jest współpraca. Jeżeli będziemy wpisywać się w linię ciągłego konfliktu na wzór starszych polityków, nasza wartość na lokalnej scenie będzie znikoma. Jeżeli udałoby się skłonić wszystkich młodych działaczy do stworzenia nowej jakości, w formie współpracy młodych mających spójną wizję przyszłości Turku – niezależnie czy ktoś przynależy do jakiegokolwiek ugrupowania, współpracuje z nim, czy jest politycznym freelancerem, byłaby to szansa na większe zainteresowanie tymi osobami ze strony lokalnej społeczności.
Dlatego z tego miejsca chciałem namówić i zaprosić moich rówieśników do budowania wspólnych mostów ponad politycznymi podziałami, na których moglibyśmy efektywnie wskazywać problemy i realizować swoje pomysły. Takie rozwiązanie daje szansę na wprowadzenie przez nas zmian, które będą nakłaniały młodych ludzi do powrotu do Turku. Dotyczy to także drugiej strony, gdzie władze zachęcałyby do pozostania w Turku. Oczywiście miasto podejmuje pewne kroki. Szkoda tylko, że jedynym działaniem zniechęcającym do wyjeżdżania z Turku, które odczułem na własnej skórze, jest doprowadzenie PKS do stanu tragicznego. Raczej nie tędy droga...
Marcin Leszczyński
Marcin Derucki dla Turek.net.pl
Redakcja Turek.net.plFB
email: redakcja@turek.net.pl
telefon: 787 77 74 72