Przebąkują o upadłości PKS-u
W czwartkowe popołudnie w sali im. Solidarności ponownie – po wakacyjnej przerwie – pojawili się radni miejscy, którzy tradycyjnie część swojej uwagi poświęcili sprawie stanu turkowskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej. Osoby przysłuchujące się dysputom przekonać się mogły po raz kolejny o kiepskiej kondycji finansowej spółki, przejawiającej się np. zaległościami w wypłacie pensji, a wśród wymienianych opcji dalszych kroków pojawił się temat ogłoszenia upadłości.
To, że podczas każdej sesji radnych miejskich padać będą pytania, dotyczące kondycji lokalnego przewoźnika obiecywał swego czasu Marian Mirosław Marczewski i słowa dotrzymał. Także w dniu 13 września samorządowiec - zwracając się do burmistrza - dociekał, jak się sprawy mają w tej kwestii: – Od pana oczekujemy, że szybkie, zdecydowane decyzje w sprawie PKS-u zostaną podjęte. Chodzi w sumie o to, żeby nas pan poinformował, jakie decyzje zamierza pan podjąć. Odwlekanie tej sprawy prowadzi donikąd. Ja wiem, że tak brzydko brzmi słowo "upadłość", ale upadłość nie oznacza likwidacji. To są całkowicie inne działania. Co pan zamierza?
Swymi słowami Marian Mirosław Marczewski wywołał do odpowiedzi obecnego na sali im. Solidarności prezesa Zarządu PKS w Turku. – Na dzień dzisiejszy stan zatrudnienia w spółce wynosi 155 osób i został on zmniejszony od początku roku o 16 etatów. W zamierzeniach jest jeszcze redukcja w wysokości od 10 do 20 etatów. Głównym celem z mojej strony jest poszukiwanie inwestora branżowego dla spółki, w kontekście dokapitalizowania poprzez emisję akcji. Takie szanse mogą się pojawić głównie w sytuacji, gdy poprawimy nasz stan zobowiązań. Sprzedaż pozostałego majątku zmniejszyłaby strukturę zobowiązań w bilansie, wtedy atrakcyjność naszej spółki mam nadzieję uległaby zwiększeniu – mówił Roman Skonieczny przyznając, iż firma w dużej mierze działa dzięki wyrozumiałości pracowników, ponieważ występują półtoramiesięczne opóźnienia w wypłacaniu wynagrodzeń.
Słowa prezesa Zarządu PKS w Turku nie do końca zadowoliły Mariana Mirosława Marczewskiego, który w dalszej części XXI sesji zwrócił się z dość prostym apelem do Zdzisława Czapli: – Niech pan jeszcze dziś powie, co zamierza. Niech pan pokaże, że ma ... wie pan co. Burmistrz - wpisując się w ten ton nieco kolokwialnego niedomówienia - odparł, iż z oczywistych powodów nie może spełnić prośby radnego z powodu ryzyka dokonania obrazy moralności, ale w chwilę później zdobył się na wypowiedź, w której zdecydowanie brakowało jakichkolwiek akcentów humorystycznych.
– Tak naprawdę w tej chwili możliwości mamy już niewiele. (...) Każde z tych rozwiązań nie jest pewnie dobre... to znaczy jedno jest dobre z pewnością, to jest sprzedaż akcji, jeśli ktoś znalazłby się i kupił. Myślę, że to jest jeszcze do przeprowadzenia. Jeżeli chodzi o upadłość naprawczą, to też możemy ją przeprowadzić w trybie Kodeksu Spółek Handlowych lub też opcją jest ogłoszenie upadłości, ale wtedy jest to sytuacja niedobra dla przedsiębiorstwa – mówił podczas XXI sesji Rady Miejskiej Turku burmistrz wskazując, iż odpowiednie spotkanie w sprawie obrania kierunku dalszych działań być może odbędzie się już w przyszłym tygodniu.
Zdzisław Czapla kończąc swoją wypowiedź, dotyczącą dalszych losów PKS-u, wskazał jeszcze na czwartą możliwość czyli trwanie. Włodarz stwierdził, iż jest to zapewne opcja najgorsza z możliwych, gdyż wciąż następuje pogorszenie sytuacji, a firma jest systemowo niewydolna.
AW

Akadiusz Wszędybył dla Turek.net.pl
Redakcja Turek.net.plFB
email: redakcja@turek.net.pl
telefon: 787 77 74 72