Wspomniana sprawa ciągnie się naprawdę długo, wystarczy sobie chociażby uzmysłowić, że właśnie o darach dyskutowano na sesji grudniowej, lecz nie tylko tej w 2014 roku, ale i w 2013. Wówczas do sprawy powrócił Józef Szustakowski. Radny wskazywał w trakcie obrad zwołanych rok temu, iż jest nadzieja na reaktywację tej formy niesienia pomocy: – Czy gmina wciąż jest zainteresowana w ogóle rozprowadzaniem darów z Banku Żywności? Czy gmina jest zainteresowana, by wpływały dary z Konina? Żadna ze straży podobno nie chce się tego podjąć. Ja powiem, że Zarząd OSP we Władysławowie podejmie się tego. Proszę z nimi rozmawiać. Jedyny warunek jest taki, że państwo będziecie im pomagać, jeśli chodzi o przywóz tego, tych artykułów żywnościowych, a po prostu sposobem rozdysponowania zajmie się rzeczywiście Zarząd OSP. Jeśli takie warunki państwo przyjmiecie, proszę bardzo, strażacy są skłonni z Władysławowa się podjąć.

Minęło 12 miesięcy, a głos w dokładnie tej samej sprawie zabrał na II sesji nowej kadencji Hieronim Darul. – Mam takie pytanie i zarazem prośbę, żeby jak najszybciej rozpocząć procedury i dogadać się z którymś stowarzyszeniem, żeby te dary przywrócić. Jest tylu ludzi w to zaangażowanych, są pretensje. Warto o tym rozmawiać, choć było jak było, były niesnaski – mówił radny z Kun. Wtórowała mu przewodnicząca Michalak: – Musimy rozmawiać ze stowarzyszeniami, żeby podjęły taką współpracę, musi ktoś to chcieć robić.

Choć wszyscy chcieli pomyślnego rozwiązania problemu, część osób zirytowało to, że na korytarzu Urzędu Gminy napotkać można było na wyłożone egzemplarze „Głosu Władysławowa” z wkładką, poświęconą toczącym się w ostatnich tygodniach procesom sądowym, dotyczącym właśnie historii zaprzestania współpracy z Bankiem Żywności. – Panie wójcie, jak długo ta nieprawda będzie leżała? – pytał Ryszard Wypych.

Gwoli przypomnienia – ubiegający się o kolejną kadencję wójt w swoich ulotkach napisał m.in. „Przez niektórych radnych straciliśmy współpracę z konińskim Bankiem Żywności który wspierał potrzebujące rodziny – otrzymywaliśmy przecież 150 tys. zł rocznie żywności”. Na to, by wójt formułował takie wnioski nie mogli pozwolić sobie panowie Szustakowski, Cieślak, Szczeciński, Szkudlarek, Stasikowski i Wypych, a złożony przez nich wniosek sprawił, że w dniu 13 listopada – w trybie wyborczym – odbyła się rozprawa w Koninie. Sąd Okręgowy po rozpoznaniu sprawy postanowił zakazać wójtowi rozpowszechniania tejże przytoczonej informacji, ponadto orzekł przepadek materiałów wyborczych zawierających wspomnianą informację itd. Wyrok był nieprawomocny i wójt mógł się jeszcze od niego odwołać. Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił wspomniane postanowienie Sądu Okręgowego w Koninie, a następnie umorzył postępowanie. – Prawda zawsze zwycięża i tylko na niej można budować zaufanie w społeczeństwie – wskazywał wtedy wójt Zając. – Sąd nie mógł się nad tą sprawą pochylić, bo nie obowiązywał już tryb wyborczy. Nie przyznał jednak racji wójtowi. Uchylony wyrok znaczy tylko tyle, że sprawy jakby wcale nie było – wyjaśniała z kolei sędzia Elżbieta Fijałkowska.

Procesy procesami, ale koniec końców nadzieje na przywrócenie spokoju przyniosły słowa wójta Krzysztofa Zająca: – Już poczyniliśmy kroki i rozmawialiśmy z Bankiem Żywności. Ta żywność ma ruszyć w ciągu 3 miesięcy. Stowarzyszenie, które chce się tego podjąć, to OSP we Władysławowie. Pierwsze rozmowy z druhami były przeprowadzone. Myślę, że w 2015 roku by się to realizowało.

AW