W czasie piątkowych obrad pojawiły się pytania, czy punkt wydawania posiłków wreszcie funkcjonuje. Radni otrzymali informację, iż jeszcze to nie nastąpiło, a problemem może okazać się zastosowana w tym miejscu wentylacja. Ta ma być rzekomo niewystarczająca na potrzeby stołówki. Nina Lipert jednocześnie poinformowała radnych, iż na dzień dzisiejszy wszystko to, co zlecił wójt, zostało wykonane.

Niezadowolenia z nieco dziwnego obrotu sprawy nie krył Józef Szustakowski. Jak zauważył samorządowiec, budynek gimnazjum był oddany do użytku w 2010 roku, a jednak co chwilę czegoś tam brakuje. – Czy gimnazjum zostało przyjęte na ładne oczy? – mówił radny. Przewodniczący Szczeciński także dopytywał, czy faktycznie wspomniana stołówkowa wentylacja jest wystraszająca, jak na sporą ilość wydawania posiłków.

Tezom dotyczącym stołówki nie przysłuchiwał się spokojnie Krzysztof Zając. Jak zauważył wójt, do odbioru inwestycji nie był wzywany rzeźnik czy masarz. Jeśli więc ktoś mówi o uchybieniach, to musi pokazać stosowne pismo, stwierdzające złe wykonanie inwestycji. Jednocześnie trzeba w takim przypadku podważyć np. odbiór „Sanepidu”, zamiast ogólnikowego mówienia o błędach.

Samorządowcy nie byli zgodni co do tego, czy sprawa stołówki powinna być ciągle poruszana. Jak zauważył radny Darul, cała kwestia dysput o jakości wentylacji jest „bzdurą ostatniej kategorii” -wentylacja przecież jest, tymczasem punkt wydawania posiłków wciąż nie został uruchomiony. Z drugiej strony pojawiły się głosy, że niewłaściwe rozwiązania mogą przecież poskutkować pojawieniem się „grzyba” w pomieszczeniu. Do odejścia od tematu nie był przekonany Przewodniczący Rady Gminy. Jak zauważył Marek Szczeciński, trudno nie przyglądać się np. stołówce, skoro budynek gimnazjum był inwestycją, która pochłonęła ok. 6 mln złotych.

Zamieszanie wokół jadłodajni i wentylacji pokazało, iż sprawa ta wyczerpuje cierpliwość wielu osób. Niektórzy z samorządowców mieli w tym przypadku dość proste rady. – Rypnij Pan, Panie wójcie pięścią w stół – mówił z-ca przewodniczącego Ryszard Wypych. – Jak ktoś nie umie czymś kierować, może trzeba go zmienić, może się poradzić? – zauważył radny Burszewski przypominając, że wójt i dyr. Lipert dostali szansę na rozwiązanie problemu, lecz jej nie wykorzystali. Mimo szeregu pomysłów można podejrzewać, iż o gimnazjalnych problemach usłyszymy podczas kolejnych spotkań samorządowców.

AW