W dniu 27 marca władysławowscy radni musieli pochylić się nad uchwałą w sprawie zmian w budżecie gminy na 2013 rok. Ów projekt zakładał zwiększenie planu dochodów na zadania własne o kwotę 309 407 zł, zmniejszenie planu dochodów na zadania zlecone o 4 000 zł, zmniejszenie planu wydatków na zadania własne o kwotę 900 593 zł, zmniejszenie planu wydatków na zadania zlecone o 4 000 zł, zwiększenie planu wydatków na zadania własne o kwotę 510 000 zł itd.

Choć to skomplikowane, podczas sesji można było się przekonać na prostym przykładzie, czym skutkują budżetowe roszady, wynikające z konieczności zaciskania pasa. Okazało się bowiem, że wsparcie finansowe dla Znicza Władysławów będzie o wiele mniejsze niż oczekiwano. Sytuację starał się ratować prezes klubu. – Ja w imieniu moim, Zarządu i młodych sportowców bardzo proszę o nie 25 000 zł, ale o to minimum, które potrzebujemy na stałe opłaty OZPN, WZPN, sędziów, transport, badania lekarskie. Przy kwocie 25 000 wychodzi na to, że trzeba ogłosić upadłość, po raz drugi. Czekają w Koninie na moją decyzję. Grać czy nie grać? Ja nie wiem co robić (…) Chciałbym żebyście pomogli, żeby te boiska nie stały puste. (…) Dzwonią do mnie ludzie, którzy chcą mieć jakąś rozrywkę w niedzielę, wyjść z domu po obiedzie, popatrzeć na mecz. Zawodnicy czasem przegrają, czasem wygrają, ale zawsze społeczeństwo ma jakąś rozrywkę. Bardzo proszę o 50 000 zł – mówił Henryk Kordylewski.

W czasie sesji pojawiły się wątpliwości co do tego, czy aby Znicz to wciąż grupa ludzi gotowych rzeczywiście walczyć na boiskach, a może już jedynie sama nazwa. – Z informacji które my mamy, nie może być tak, że zawodników nie ma do gry. Na przykład ostatnio na trening przyszedł tylko jeden zawodnik. Nie może być tak. Mecz piłki, który się odbył w Dobrej graliście w ośmiu. Na zebraniu Znicza kiedy były wybory, to nie wiem, czy było pięciu czy sześciu zawodników. Nie może być tak, że utrzymujemy to sztucznie – mówił wójt Zając dodając, że oczywiście nikt nie zamierza ograniczać wsparcia dla młodzików itp. Henryk Kordylewski zasugerował wójtowi, by ten nie słuchał tego typu plotek, dotyczących kłopotów ze składem i jego liczebnością: – Bez Bąkowskich wygrywaliśmy też mecze. Świat się nie zawalił. Mamy dzisiaj nowych, dobrych zawodników, za nich wymianę.

Kwestia pomocy Zniczowi podzieliła radnych. Zdecydowanym przeciwnikiem pompowania pieniędzy w futbol w tak ciężkich dla gminy czasach był Marian Bońka: – Nie czas płakać róż, gdy płoną lasy. Brakuje nam na podstawowe wydatki, a jakby teraz każdy chciał po 50 000 zł!? To się w głowie przewraca. Ja się nie znam na wydatkach klubu, nie jestem kibicem, ale jak ja tutaj słyszę te głosy... Czy bez pieniędzy grać nie można? Jest w piosence „każdy śpiewać może”, więc i w piłkę każdy grać może. Niech mi tu nikt nie wmawia, że potrzeba aż 50 000 zł!

Znicz Władysławów miał też swych obrońców, ot chociażby w osobie przewodniczącego Rady Gminy. – Ja składałem wniosek, żeby zmniejszyć gdzieś po 5 tysięcy te wydatki i wtedy realne byłoby uzyskanie tych 25 tysięcy – mówił Marek Szczeciński, wskazując które punkty budżetu na rok 2013 można by uszczuplić, by wygospodarować potrzebną piłkarzom kwotę.

Z interesującym apelem wystąpił Hieronim Darul. Samorządowiec mówił o tym, że zna problemy lokalnych stowarzyszeń, jego synowie także pasjonują się sportem, więc dobrym pomysłem byłoby rozpoczęcie oszczędzania od zmniejszenia diet radnym. – Przecież pan Darul może dobrowolnie część swojej diety przekazywać na klub Znicz. (...) Jeśli pan uważa, że za duże diety pobiera to można w całości oddawać, nie ma problemu – kontrował Ryszard Wypych. Radny zaproponował przerwę w obradach, by samorządowcy mogli jeszcze podyskutować i spróbować poszukać gdzieś 25 000 zł dla Znicza Władysławów. Ta jednak nie przyniosła żadnych nowych rozwiązań.

Walkę na argumenty musiało zakończyć głosowanie. Wysoce kłopotliwa dla Znicza uchwała w sprawie zmian w budżecie Gminy Władysławów na 2013 rok została przyjęta, gdyż poparło ją 7 samorządowców, kolejnych 7 wstrzymało się od głosu.

AW