Pan burmistrz Czapla obiecywał nam poprawę stanu chodników i ulic już kilka lat temu. Wtedy na przeszkodzie stanęły inne okoliczności (budowa przyłącza do cieplika). Zapewniano nas jednak, że temat remontów powróci, z czego wielu mieszkańców zwyczajnie się ucieszyło i zaufało panu burmistrzowi. I co? Teraz dowiedzieliśmy się, że pieniędzy na remonty znów nie ma w budżecie, bo trzeba zbudować nową drogę, przy której mieszka zaledwie kilka  rodzin.

Mieszkańcy ulic Orzeszkowej i Sportowej nie należą do ludzi ani specjalnie majętnych, ani "ustosunkowanych". Wielu z nich zamiast czynnego obserwowania tego, co dzieje się w samorządzie, martwi się jak związać koniec z końcem. Jednak sprawy tego jak wyglądają nasze ulice, osiedla, gdzie bawią się nasze dzieci, dotyczą nasz wszystkich. I chyba nie ma nikogo, komu nie zależałoby na tym, żeby jego najbliższa okolica wyglądała lepiej, schludniej. Jaka szkoda, że naszym mieście obecna władza łaskawiej patrzy na rejony, gdzie powstają prywatne wille, niż tam gdzie stoją stare blokowiska.

W ostatnich latach w Turku powstało bardzo wiele nowych ulic, z których na większość znalazły się pieniądze w budżecie miasta. Wszyscy wiemy też jak wielkie koszty pochłonęła budowa strefy inwestycyjnej, po której póki co hula wiatr. Tym bardziej trudno zrozumieć dlaczego radni z panem burmistrzem na czele nie chcą przeznaczyć stosunkowo niewielkich środków na to, by ułatwić życie mieszkańcom ze Sportowej i Orzeszkowej. Może dlatego, że żaden z nich tam nie mieszka?

Nie pisałabym tego gorzkiego listu, ale pomyślałam, że może czas wreszcie mówić wprost o tym, co myśli się o działaniach obecnej władzy w naszym mieście. Niestety, pan burmistrz Czapla po prostu znów zawiódł.

Renata Sztorch
mieszkanka ul. Sportowej