Wmieszali Pana Boga do strajku
Paweł Janicki
„My niżej podpisani, w obliczu Boga i historii, prosimy Was o refleksję i zaniechanie Waszych destrukcyjnych działań" - to fragment apelu kombatantów do nauczycieli. Co za patos! Bardziej już nie można! Apel podpisała również matka Premiera. Nie wiem dlaczego, bo przecież pani Jadwiga kombatantką nie jest. Zalewska rozdaje nagrody swoim pracownikom. Nie ważne, że to jedyne 1,4 mln – ważne, że teraz. Kiedy mówi się nam, że pieniędzy nie ma. Oczywiście, że nie ma – są dla swoich. Tych z pierwszego sortu. Pan Karczewski, na co dzień marszałek Senatu dodaje: „powinno się pracować dla idei. Ja pracowałem dla idei, pracuję dla idei i będę pracował dla idei. A dla dzieci powinno się tym bardziej pracować”.
Tak pracuje od 2005 roku. Nie wiem, czy podobnie pracował wcześniej, będąc ordynatorem szpitala w Nowym Mieście n/Pilicą. Dla tej wspomnianej wcześniej idei pobiera uposażenie w wysokości ok. 250 tyś. zł rocznie. A przecież praca dla idei to praca za 0 zł. Takie wypowiedzi i działania świadczą o jednym: pokażemy nauczycielom, gdzie ich miejsce. Do tego trzeba dodać falę zmasowanego, niewybranego hejtu. Dzieci oraz rodziców straszy się przedłużeniem terminu rozpoczęcia wakacji. W nocy przegłosuje się odpowiednią ustawę i będzie ok. Władza przechodzi sama siebie w rozpętanej przez siebie nagonce na nauczycieli. Wypomina się nasze pensum – czyli godziny spędzone przy tablicy. A ile wynosi pensum poselskie? Ile godzin spędzają na obradach? Zazwyczaj widzimy pustą salę. Nauczycielom za strajk nie należą się pieniądze. Jesteśmy dorośli i pani minister nie musi nam o tym przypominać. Również pani Szydło. Dobrze, że nagrody dla ministrów się należały. Poparcie społeczne mimo wszystko jest duże.
Z przeprowadzonych badań wynika jednak, że nauczycieli popierają przede wszystkim mieszkańcy miast oraz ludzie wykształcenie. Przeciwko są w większości mieszkańcy wsi. Prawdopodobnie jest to wynik wielu manipulacyjnych informacji podawanych przez nasz Rząd. Oglądanie jedynie słusznej Telewizji robi swoje. Manipuluje się wszystkim, również liczbami. Obecnie nauczyciel z chwilą rozpoczęcia pracy w szkole otrzymuje 2538 brutto, co daje 1834 zł na rękę. Jako stażysta nie ma innych pieniędzy. Nauczyciel dyplomowany ma 3483 brutto (2492 netto) plus dodatki. Po zsumowaniu daje to kwotę 3489 zł. Bez premii będzie to 3239 zł. W mieście zmniejszy się to o 10%. Czyli pensja wynosi 2990 zł. Po podwyżce pensja wzrośnie do kwoty 2002 dla stażysty oraz 3616 (lub w wariancie miejskim) 3262 zł. Łatwo policzyć. Tymczasem Zalewska obiecuje 2294 zł dla stażysty i 4343 netto dla dyplomowanego – już od września. Proszę policzyć różnicę w obietnicach i realnych kwotach. Większość nadgodzin zniknie, ponieważ każda klasa gimnazjalna – która teraz przecież odchodzi – to 31 godzin tablicowych. Kłamstwem jest także informacja, jakoby katecheci nie strajkowali, ponieważ dostali dodatkowe pieniądze od Rządu (niby tajne porozumienie z Episkopatem). Nie strajkują tylko ci, którym zabronił ksiądz proboszcz lub lokalny biskup (nasza Kuria takiego zakazu nie wydała). No i ci nieliczni, którzy są członkami PiSu.
Tymczasem media obiegły zdjęcia, na których widać księży i zakonnice na stojąco (żeby lepiej widzieć?) pilnujących gimnazjalistów! Wcześniej pani Pawłowicz nazwała nauczycielami „wrogami polskich uczniów”. Pan Biernacki wzywał do eliminacji wrogów Polski, którzy są „jej niegodni”. Strajkujących nauczycieli też? W końcu egzaminy wykazały, że dla Zalewskiej nauczyciele są zbędni. Wystarczy półgodzinne szkolenie dla wojskowych, strażaków, rodziców, leśników – i już można zostać członkiem komisji – czasem za kilkaset złotych dziennie (nauczyciele robili to za darmo). Może więc niech te same osoby zajmą nasze miejsce również przy tablicy. My sobie damy radę.
Paweł Janicki
